Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany.
A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło»
Łk 19, 1-10
Stawienie się w obecności Bożej:
Uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że będziesz z Nim rozmawiał i słuchał tego, co On ma Ci do powiedzenia. Otwórz się na działanie Ducha Świętego. Uspokój swoje myśli, proś, aby On pomógł Ci przeżyć to spotkanie jak najowocniej, w możliwie największym otwarciu się na Słowo Boże.
Modlitwa przygotowawcza zwyczajna:
Proś Boga, Pana naszego, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (św. Ignacy Loyola, ĆD nr 46).
Prośba o owoc tej modlitwy:
O odwagę podejmowania działania zgodnie z dobrze uformowanym sumieniem.
Obraz do modlitwy:
Wyobraź sobie spotkanie Jezusa z Zacheuszem pod Sykomorą, wobec całego tłumu; albo jak Zacheusz u siebie w domu, staje przed Jezusem i komunikuje o swoje decyzji. Wybierz, co będzie bliższe Tobie.
1. Pragnienie
Ten fragment Ewangelii rozpoczyna się od tego, że Jezus przybywa do Jerycha i chodzi po mieście. Podobnie jak po Twoim mieście, po Twoich dobrze Ci znanych uliczkach, placach, parkach, miejscach, kościołach – On tam jest! Jest pierwszy, zanim w Tobie wzbudzi się pragnienie „obejrzenia Go”. Najpewniej można spotkać Go w kościele, jest w tabernakulum, tam jest.
Pytanie do Ciebie czy masz pragnie spotkania Go? Ile byś dał, co byś zrobił, ile włożył wysiłku, aby Go spotkać? Zacheusz „wygłupił się”, bo chciał zobaczyć Jezusa. Poważany, dorosły człowiek, o ustalonej wysokiej reputacji „zwierzchnik celników”, człowiek na stanowisku, z grubym portfelem, nieprzeciętny; a zachowuje się po dziecinnemu (chłopięcemu z dawnych lat); chłopcy wspinają się na drzewa i jemu coś z dziecięctwa pozostało – wchodzi na drzewo. Wchodzi jednak „po dorosłemu”; aby widzieć samemu, ale by mnie nikt go widział. Jednak trochę wstyd, być dorosłym, poważnym mężczyzną a wspiąć się i siedzieć na drzewie. Okazało się, że niski wzrost może być przeszkodą, ale nie do końca. Jest ryzyko ośmieszenia, ale ciekawość zobaczenia Jezusa jest większa.
Jeszcze raz to pytanie: na ile Ciebie stać, aby zobaczyć Jezusa; ile jesteś w stanie „zaryzykować”, dobrego imienia, ośmieszenia?
Nie raz słyszałem „nie byłem na mszy św. niedzielnej, bo przyszli goście” – ktoś nie dał rady przyznać się do wiary, do wypełnienia 3 przykazania, do Jezusa. Wstydził się, nie „zaryzykował” wobec gości swojej wiary, przynależności, nie spotkał się ze Zbawicielem…
Ile jesteś w stanie „zaryzykować” np. przeżegnać się przed kościołem, czy przed krzyżem, przed jedzeniem w gronie innych osób. Dać znak swojej wiary, przynależności do Jezusa. Powiedzieć, że nie zgadzasz się z aborcją, ani wolnymi związkami, że masz inne zdanie niż ogół… Zacheusz postąpił tak jak czytasz… Twoje decyzje czekają, sytuacje są otwarte…
Czy masz pragnienie, spotkania się i ile jesteś w stanie dać, „zapłacić”, zaryzykować?
2. Decyzja
Cóż to było za spotkanie? Kolacja, przyjęcie, gościna…? Ile myśli i walki wewnętrznej było w Zacheuszu, ile zmagań ze sobą samym, że podjął taką decyzję! Nie bądźmy naiwni! Bo nie po to gromadził majątek, aby go tak lekką ręką wydać i to dla tych osób, od których do tej pory ściągał pieniądze! Pieniądze nie wydaje się na byle co ani dla byle kogo! Nie po to się je z takim trudem zdobywa! Pomyślmy, co musiało się w nim zadziać, że podjął taką decyzję, tak ostrą, radykalną i jednoznaczną. Kolaborant, kochający pieniądze i władzę, elita finansowa, ustawiony, jak to się mówi „do końca życia”. Pieniądze zdobyte z trudem i to nie małe… i podejmuje się je oddać? …i to komu!? Ubogim? Tym skrzywdzonym? (a też nie było ich mało!)
Co się stało, że taka decyzja zrodziła się w jego myśli i z myśli przeszła do czynu? Do czego człowiek jest zdolny! Skąd to u niego? Kto i jak na niego wpłynął? Jak wyglądał u niego proces decyzyjny? Niesamowite! Co u niego się zadziało? Warto siebie pytać, jakie procesy myślowe u mnie się dzieją? Jak podejmuję decyzję? Ile w nich ma udziału moje „ja”, mój egoizm, ile pragmatyzm, ile dopuszczam Jezusa, ile nauka Ewangelii, co by musiało się stać, abym był Zacheuszem. (i nie chodzi tylko o pieniądze). Ile jest we mnie oddania Jezusowi i sprawom Jego Królestwa. Pewnie że chciałbym usłyszeć od Jezusa: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu…» Co uczynić, aby Jezus tak do mnie powiedział…?
Rozmowa końcowa:
Na zakończenie tej modlitwy, zachęcam do szczerej rozmowy z Panem, do oddania Mu tego wszystkiego, co udało Ci się dzięki Jego łasce zobaczyć, w czasie tej modlitwy. Zwróć uwagę, aby ta rozmowa miała związek z Twoimi refleksjami na medytacji. Pomyśl także o tym, co ta modlitwa zmieni w Twoim życiu? Warto wciąż przypominać sobie, że spotkania z Jezusem na modlitwie mają prowadzić do realnych zmian w życiu, do nawrócenia, do umocnienia i ugruntowania dobrych postaw.
o. Maciej Konenc SJ