Przesłanie Ojca Świętego do uczestników Międzynarodowej Konferencji na temat Problemów Narkomanii i Alkoholizmu zorganizowanej przez Radę Pontyfikalną do spraw Pomocy Duszpasterskiej Pracownikom Służby Zdrowia; Watykan, 21-23 listopada 1991

 

Narkomania i alkoholizm zagrożeniem życia: to temat będący przedmiotem Państwa rozważań. Trafnie więc brzmią tu, a właściwie mogą służyć jako motyw przewodni tej Konferencji, pełne znaczenia słowa św. Pawła: Contra spem im spem, które są zadośćuczynieniem dla tych, idących za przykładem czcigodnego patriarchy Abrahama, którzy ufnie wierzą w obietnice Pańskie i prawo do nadziei, nawet wtedy, gdy z czysto ludzkiego punktu widzenia taka nadzieja może wydawać się pusta i bezsensowna. Narkomania i alkoholizm, ze względu na wagę tych nałogów i zastraszającą szybkość rozprzestrzeniania, to zjawiska, które zagrażając rodzajowi ludzkiemu, niweczą najgłębsze motywacje nadziei, która aby stać się prawdziwą, musi być w życiu – wiarą w sens życia.

Nietrudno jest, po dokładnym namyśle, znaleźć wzajemny związek wspomnianych zjawisk i rozpaczy. Z jednej strony u podstaw uzależnienia od alkoholu i narkotyków – mimo bolesnej złożoności przyczyn i warunków takiego uzależnienia – leży na ogół egzystencjalna pustka wywołana brakiem wartości moralnych oraz niewiarą w siebie samego, w innych ludzi, wreszcie w sens życia w ogóle; a z drugiej strony, trudności, które piętrzą się przed próbą wyrwania się z nałogu, nasilają się, wzmagając poczucie rozpaczy u ofiar, ich rodzin i otoczenia. Rodzi to postawy rezygnacji i poddania.

Trzeba by dodać, że z upływem czasu zjawiska alkoholizmu i narkomanii rozrosły się tak niewspółmiernie, że oto dzisiaj stanęliśmy w obliczu podstępnych plag społecznych, które rozlewają się na cały świat podsycane przez wielkie interesy gospodarcze, a niekiedy również polityczne. Podczas gdy wiele istnień ludzkich ulega zagładzie potężni „narkotykowi” władcy arogancko oddają się zbytkom i rozpuście. Jeśli myśleć kategoriami jednostki ludzkiej, powody do rozpaczy (contra spem) wydają się przeważać, szczególnie wśród tych rodzin, które naznaczone i bezpośrednio dotknięte tym smutnym zjawiskiem, nie odczuwają dostatecznej pomocy czy ochrony społecznej. Głęboko współczując, jestem blisko tych ludzi, dzieląc z nimi ich smutek; chciałbym spotkać się z każdym z nich, przynieść im pocieszenie Chrystusowe (por. 2 Kor 1,5), dodać im bodźców do otrząśnięcia się z poczucia osamotnienia i zniechęcenia.

Bardzo często, gdy myślę o ofiarach narkotyków i alkoholu, a zwykle są to młodzi ludzie – choć rozprzestrzenianie się nałogu w środowisku dorosłych jest źródłem rosnącego zaniepokojenia – przychodzi mi na myśl przypowieść z Ewangelii o człowieku, który napadnięty przez bandytów, został przez nich obrabowany i zostawiony na wpół żywy na drodze do Jerycha (por. Łk 10, 29-37). I uderza mnie wtedy myśl, że te współczesne ofiary to również „ludzie w drodze”, w poszukiwaniu czegoś, w co mogliby wierzyć, aby żyć; jednak natykają się o to na handlarzy śmiercią, którzy rabują ich, nęcąc iluzoryczną wolnością i fałszywymi widokami szczęścia. Te ofiary to mężczyźni i kobiety, którzy zostają obrabowani z najbardziej cennych wartości, którym zadaje się rany cielesne i duchowe, którym gwałci się głębię ich sumienia i uraża godność osobistą. W tej sytuacji powody popychające ludzi do utraty wszelkiej nadziei mogą wydawać się rzeczywiście uzasadnione.

Tak Państwo, jak i ja zdajemy sobie z tego sprawę, a jednak mimo wszystko pragniemy zaświadczyć, że istnieją powody, aby mieć nadzieję, i są one znacznie silniejsze niż te skłaniające do jej utraty (contra spem in spem).

Zaprawdę, dzisiaj też, tak jak w ewangelicznej przypowieści, nie brakuje dobrych samarytan, gotowych do poświęceń, czasem ryzykujących swym własnym życiem, aby stać się „bliźnimi” tych w potrzebie. Dlatego też chciałbym skierować moje słowa do ludzi dotkniętych ciężką próbą nałogu: nie poddawajcie się rozpaczy! Raczej módlcie się ze mną, aby ci dobrzy samarytanie pracujący czy to w placówkach społecznych, czy też ochotniczych grupach powiększali swoje szeregi nie tylko o zwykłych obywateli, ale również o przywódców narodów tak, aby stworzyć zjednoczony front zaangażowany również, poza działaniami prewencyjnymi i rehabilitacją ludzi dotkniętych nałogiem, w demaskowanie handlarzy śmiercią oraz rozrywanie pajęczyny dezintegracji moralnej i społecznej.

Stanęliśmy oto w obliczu zjawiska o przerażających rozmiarach i proporcjach, nie tylko dlatego, że tak wielka jest liczba straconych istnień ludzkich, ale również dlatego, że niepokojąco szerzy się zaraza moralna, która od pewnego czasu dotyka również bardzo młodych ludzi, tak jak, niestety, nierzadko dzieci, zmuszanych do rozprowadzania narkotyków przez osoby same zażywające tę truciznę. Powtarzam więc z serca płynący apel skierowany parę lat temu do licznych krajowych i międzynarodowych ugrupowań społecznych o zahamowanie ekspansji rynku narkotyków. Po pierwsze więc trzeba interesy spekulujących na tym rynku wydobyć na światło dzienne, trzeba rozpoznać stosowane przez to środowisko narzędzia i mechanizmy działania, trzeba wreszcie rozpocząć wspólny skuteczny demontaż wspomnianych tu mechanizmów. Nie należy również zapominać o stymulacji rozwoju gospodarczego tych populacji, które aby utrzymać się przy życiu, hodują śmiercionośne substancje. Jednocześnie trzeba by podjąć próbę stworzenia wzajemnie powiązanego systemu pomocy działającego nie tylko na rzecz prewencji, ale również rehabilitacji i integracji młodych ludzi dotkniętych nałogiem (Apel z 23 września 1989).

Z pewnością istnieje wyraźna różnica pomiędzy zażywaniem narkotyków a spożywaniem alkoholu; podczas gdy picie alkoholu nie koliduje z zasadami moralnymi i tylko jego nadużywanie powinno być potępione, tak zażywanie narkotyków jest zawsze zakazane, gdyż powoduje nieuzasadnioną rezygnację z posługiwania się rozumem, z posiadania własnej woli, a wreszcie z wolności osobistej. Należy tu również podkreślić, że przy uciekaniu się do środków psychotropowych, zapisywanych na receptę w ściśle określonych przypadkach, aby złagodzić cierpienie, trzeba zawsze przestrzegać niezwykle surowych kryteriów uniemożliwiających przyzwyczajenie czy uzależnienie się pacjentów od tych środków. Zadaniem władz medycznych, lekarzy i pracowników placówek badawczych jest zmniejszenie tego ryzyka do minimum poprzez zastosowanie właściwej prewencji i informacji.

Uzależnienie od narkotyków i alkoholu zagrożeniem życia. Nie można głosić „wolności zażywania narkotyków” lub „prawo do narkotyków”, ponieważ istota ludzka nie ma prawa ani do samodestrukcji, ani też do rezygnacji z godności osobistej, która przecież pochodzi od Boga! A omawiane nałogi, o czym nie można zapomnieć, nie tylko pogarszają fizyczne i psychiczne samopoczucie ofiary, ale również tak frustrują osobę uzależnioną, że przestaje ona być zdolną do łączności duchowej i poświęceń. Jest to szczególnie tragiczne w przypadku młodzieży. Młodość to czas poznawania życia, okres wielkich ideałów i szczerej, ofiarnej miłości.

Pragnę więc jeszcze raz zwrócić się do młodzieży z serdecznym zatroskaniem: strzeżcie się pokusy poznania iluzorycznych, tragicznych przeżyć! Nie poddawajcie się im! Czemu kierujecie się w ślepy zaułek? Czemu rezygnujecie z przeżycia pełnego okresu dojrzewania, akceptując przedwczesną starość? Czemu marnujecie energię i swoje własne życie, które przecież może być radosnym potwierdzeniem ideałów uczciwości, pracy, poświęcenia, czystości i miłości? Tak właśnie – miłości!

Ofiarom alkoholizmu, rodzinom i środowiskom, które muszą tak wiele wycierpieć z powodu ułomności ich członków, Kościół, w imieniu Chrystusa, proponuje rozwiązanie i alternatywę – terapię miłością; Bóg jest miłością i ktokolwiek żyje w miłości, osiąga wspólnotę duchową z innymi i z Bogiem! „Ci, którzy nie kochają, pozostają martwi” (1J 3,4). Ale ktokolwiek kocha, poznaje smak życia i żyje!

Nie można, drodzy bracia i siostry, zwalczać alkoholizmu czy narkomanii, leczyć i skutecznie uzdrawiać ofiary nałogów, dopóki nie odbuduje się takich wartości moralnych, jak miłość i sens życia – jedynych nadających prawdziwy sens naszej egzystencji, szczególnie jeśli opromienione są światłem wiary. Społeczeństwo nie powinno, a nawet nie może być obojętnym na poczucie wyobcowania u narkomanów. Nie można też czuć się rozgrzeszonym tylko dlatego, że popiera się pracę ochotników, która choć nie do zastąpienia, nie jest, niestety, wystarczającą. Potrzebne są środki! Potrzebne są śmiałe działania!

Jeśli więc Kościół powinien działać na niwie moralnej i pedagogicznej, interweniując tu ze szczególną wrażliwością, to instytucje publiczne muszą wypracować skuteczną politykę uspokojenia niepokojów jednostkowych i społecznych, wśród których można by wymienić kryzys rodziny – podstawowej komórki społecznej, bezrobocie wśród młodych ludzi, brak mieszkań, problemy służb medycznych i socjalnych oraz system edukacyjny.

W tej walce o prewencję, leczenie i uzdrowienie decydującą rolę odgrywają badania interdyscyplinarne, w które Konferencja ta ma znaczący wkład.

Składając gratulacje z okazji tego naukowego kolokwium mającego na celu niesienie pomocy, chciałbym również powiedzieć, jak głęboko doceniam szerokie uczestnictwo młodych i nie tak bardzo młodych ludzi w programach rehabilitacyjnych i w każdym przedsięwzięciu ukierunkowanym na ten szlachetny cel. Z zapewnieniem moich żarliwych modlitw i mojej serdecznej solidarności z Wami, ponawiam moją zachętę, aby patrzeć w życie z wiarą, ufać nieocenionej wielkości przeznaczenia człowieka, który – z ochotą to powtarzam – jest stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga.

Reasumując, ponownie zachęcam do nadziei mimo jej braku; contra spem in spem, a szczególnie kieruję te słowa do tych, którzy z godną podziwu hojnością i w duchu chrześcijańskim stają się bliźnimi tych braci i sióstr, którzy są w potrzebie, ponieważ zostali dotknięci i przygnieceni ciężarem godnych ubolewania nałogów.

Kościół pragnący pracować dla ludzi jest i zawsze będzie po stronie tych, którzy z odpowiedzialnym zaangażowaniem zmagają się z plagami społecznymi narkomanii i alkoholizmu. Kościół będzie dodawał im odwagi, zachęcał i słowem i łaską Chrystusa. To On jest światłem opromieniającym człowieka, prowadząc go do portu dojrzałego i godnego życia.

Niech Najświętsza Panna towarzyszy szlachetnym wysiłkom wszystkich, którzy poświęcają swój czas i energię na rzecz tej wytężonej i wymagającej odwagi służby. I im właśnie, z pomocą Boską, przekazuję moje z całego serca płynące Błogosławieństwo.

Jan Paweł II