Gdy po raz pierwszy przekroczyłem próg sali, w której odbywał się mityng Al-Anon, w sercu miałem tyle nadziei, niż myślałem, że unoszę się w powietrzu. Ta grupa była dla mnie ostatnią deską ratunku w życiu zdominowanym przez alkoholizm mojej żony. Oczywiście w głowie kotłowały się obawy, lęk i wstyd, bo wchodziłem w nieznane. Nie miałem jednak nic do stracenia. Chciałbym słuchać i uczyć się jak pokonać chorobę żony, zmienić ją i jej złe nawyki. Jak znaleźć receptę na poprawę naszego zrujnowanego życia i jak przywrócić uśmiech na twarzach naszych dzieci. Po prostu, jak cofnąć czas i wymazać z naszego, kiedyś pięknego i szczęśliwego życia, chorobę alkoholową, która dotknęła nas wszystkich.

 

I zaczęło się.

 

Usłyszałem przeczytany Stopień Pierwszy i nie spodobało mi się to. Przychodzę tu po pomoc i od razu słyszę, że jestem bezsilny. O co tu chodzi? coś tu jest nie tak.

 

Nie wiem, co było powodem, że przyszedłem na kolejny mityng, może życzliwość uczestników, może chęć skompromitowania przeze mnie tego programu, który wydawał się bezsensowny i nie mający nic wspólnego ze mną i moim problemem. Po głowie chodziła mi myśl: „Ludzie, ze mną jest wszystko w porządku, to moja alkoholiczka ma problem!”

 

I wtedy Siła Wyższa, postawiła przede mną przyjaciół, którzy dostrzegli moją niepewność i wahania. Przeprowadzono miting, który był dedykowany mojej osobie, jako nowicjuszowi w szeregach Al-Anon, w którym uczestnicy opowiadali o swoich początkach i obawach, z którymi borykali się na drodze ku zdrowieniu. Zrozumiałem wtedy, że nie tylko ja nie rozumiałem tego, co się dzieje się w trakcie pracy na Stopniach i że to ciężka praca, praca nad samym sobą.

 

Chciałem i byłem gotowy iść na wojnę z alkoholizmem, a tak naprawdę wyruszyłem na wojnę z samym sobą. Czytałem coraz więcej literatury i nie opuszczałem mitingów. Powoli program zaczynał nabierać sensu i w życiu codziennym robiło się coraz lżej i lepiej.

 

I przyszedł ten dzień, w którym zostałem sam. Bóg powiedział mojej żonie – chodź do Mnie – i ona odeszła. Wszystko się skończyło. Złość, żal, pretensje i życie. Czego miałem słuchać i czego miałem się uczyć?

 

To był koniec.

 

Co było powodem, że zostałem w Al-Anon nie wiem, znów zadziałała Siła Wyższa. Chciałem zrozumieć, po co to wszystko wydarzyło się w moim życiu i życiu moich synów? Jaki to miało sens? I znów zacząłem słuchać i uczyć się, słuchać Boga i samego siebie. Uczyć się żyć w nowej rzeczywistości, a wiedzą zdobytą dzielić się z innymi, którzy cierpią i tak jak ja nie radzą sobie z własnym życiem. Dzielenie się doświadczeniem życia z alkoholiczką i zaszczytna praca w służbie Al-Anon, to kolejna nauka, którą chcę zgłębiać i nadal słuchać moich przyjaciół, którzy również są dla mnie inspiracją.

 

Proszę dziś moją Siłę Wyższą, abym mógł dalej słuchać i uczyć się, bo dzięki temu poznaję samego siebie, swoje myślenie i zmieniam się, i swoje myślenie. Poznaję wspaniałych ludzi i najważniejsze, zaczynam dostrzegać sens tego co wydarzyło się w moim życiu. Nic co się wydarzyło w naszym wspólnym życiu z moją ukochaną nieobecną żoną, nie zdarzyło się przypadkiem.

Jacek

 

Razem – Biuletyn Grup Rodzinnych Al-Anon w Polsce, numer 3(126) 2022