Tak jak kiedyś ufał spadochronowi, że bezpiecznie przeniesie go na ziemię, tak dziś ufa Sile Wyższej, że przeniesie go do końca każdego dnia.
W wieku 18 lat poszedłem z kilkoma przyjaciółmi na kurs spadochronowy. Szukałem nowej przygody i doświadczenia, z którego mógłbym być dumny. Po jednodniowym szkoleniu teoretycznym dostaliśmy pozwolenie na wykonanie skoku. Do naszego skoku mieliśmy wykorzystać technikę liny statycznej. W tym przypadku lina prowadzi od spadochronu do szyny przymocowanej po wewnętrznej stronie samolotu. Podczas skoku lina rozwija się, a następnie wyciąga spadochron – samemu nie trzeba nic robić. Samolot, którego używaliśmy, był bardzo mały. Podczas skoku musiałem wyjść z samolotu na stopień i chwycić się metalowego uchwytu, który znajdował się pod skrzydłem. Chodzi o to, żeby puścić uchwyt i pozwolić pędowi powietrza unieść się z dala od samolotu.
Słyszałem, że drugi i trzeci skok są bardziej przerażające niż pierwszy, ponieważ na tym etapie wiesz już, co cię czeka. Takie też było moje doświadczenie. Podczas drugiego skoku wyszedłem z samolotu na stopień i chwyciłem się metalowego uchwytu. Instruktor nacisnął moją rękę, gdy nadszedł moment, żeby puścić uchwyt, jednak ja nie puściłem. Nie potrafiłem puścić. Byłem zbyt przerażony, więc trzymałem się tego metalowego uchwytu przez całe życie, mimo że wiedziałem, że nie ma sensu go trzymać – nie było drogi powrotnej do samolotu – ale wciąż nie potrafiłem puścić. Kiedy instruktor nacisnął moją rękę po raz drugi, puściłem ją i natychmiast odpadłem. Lina pociągnęła, spadochron otworzył się i zamienił mój swobodny lot w powolne, pełne gracji opadanie, na końcu którego bezpiecznie wylądowałem na ziemi.
To doświadczenie jest bardzo podobne do mojego doświadczenia z urazą. Kiedy czują urazę, trzymam się strachu i dumy, mimo że oba odciągają mnie od pogody ducha. Strach, że mogę zostać osądzony, potępiony i odrzucony przez innych. Obawa, że jeśli zrezygnuję z prawa do zemsty, to będę tylko bezmyślnym popychadłem dla innych, na którym zawsze ktoś się wyżywa. Moje ego mówi mi, żebym dominował lub był zdominowany. Są też chwile, kiedy osądzam i potępiam siebie po tym, jak nieostrożnie korzystałem z komputera, prawie wpadając w kłopoty z żądzą. Wtedy zaczyna się obwinianie siebie, nazywanie siebie głupim i lęk o siebie i zdrowienie.
Ale aby być spokojnym, pełnym pogody ducha, muszę odpuścić wszystkie te wady, a kiedy to zrobię, kiedy idę dalej i poddaję się Bogu – to działa. Nie muszę cały czas kierować się obawami i wstydem z powodu swojej przeszłości. Oddaję te obawy i wstyd Bogu, a następnie podejmuję działanie, takie jak modlitwa, odebranie telefonu lub coś takiego.
Podobnie jak mam zaufanie do spadochronu, że bezpiecznie przeniesie mnie na ziemię, dziś ufam Sile Wyższej, że przeprowadzi mnie bezpiecznie przez cały dzień w wolności od obaw, uraz i żądzy, bez względu na to, co wydarza się w ciągu dnia. To działa. Ten program przenosi mnie, mogę więc spokojnie zasnąć jedną noc na raz.
Hubert P., Wrocław, Polska
Więcej na essay.sa.org