Na początku zdrowienia, kiedy walczyłem o długotrwałą trzeźwość, każdy nawrót wydawał mi się wyrokiem śmierci. To było złudzenie i kłamstwo. Kto mnie osądzał? Nie moja Siła Wyższa. Byłem sędzią i znów czyniłem z siebie bożka i centrum świata. Siła Wyższa nigdy nie przestała pragnąć więzi ze mną. To On był i jest prawdziwym centrum świata. Jemu nie zależało na osądzaniu mnie. Jego zamiarem było odciągnięcie mnie od zniewolenia żądzą, ponieważ blokowało ono naszą relację. Z tego powodu poczucie winy mi nie służyło. Poczucie winy odwracało moją uwagę od szukania pomocy u Siły Wyższej i od pomocy innych we wspólnocie SA.
Biała Księga wielokrotnie wspomina o relacji z Siłą Wyższą i nazywa tę relację „prawdziwą Więzią” (SA, str. 78, 243). Czy to było mądre z mojej strony, że odsunąłem się od źródła mojej siły? „Dopiero powierzenie się Bogu sprawiło, że pojawiła się Więź, która w końcu zaczęła działać na naszą korzyść i nieustannie nam pomaga” (SA, str. 100).
Aby nawiązać i utrzymać więź z Siłą Wyższą, muszę codziennie znaleźć czas na modlitwę i medytację (Krok 11). Jeśli więź z Siłą Wyższą zostaje zerwana, to dlatego, że to ja się odsuwam. Czy znowu próbuję być swoim własnym bogiem? Siła Wyższa nigdy mnie nie opuści, ponieważ to ja jestem bezsilny (Krok 1) i oddaję się mojej Sile Wyższej (Krok 3). Taka jest natura naszej relacji.
Siła Wyższa zawsze mnie zachęca. Bill W. pisze, że „Bóg nie prosi nas o to, żeby nam się udało. Prosi nas tylko o to, żebyśmy spróbowali” (z książki Jak to widzi Bill). Rozwiązaniem jest gotowość.
Właśnie dlatego musiałem ciągle wracać na program 12 kroków, do wspólnoty z innymi osobami SA pracującymi na programie i do Siły Wyższej – pomimo nawrotów. To byłaby zbytnia duma z mojej strony, gdybym odwrócił się do nich plecami i pomyślał, że mogę znaleźć jakiś lepszy sposób lub że to nie ma znaczenia. Bill W. radzi przyjacielowi: „Chociaż wiem, jak bardzo czujesz się zraniony i smutny po tej wpadce, to jednak proszę, nie przejmuj się chwilową utratą wewnętrznego pokoju. Bardzo spokojnie wznów wysiłki na rzecz programu [SA], zwłaszcza tych jego części, które mają związek z medytacją i badaniem siebie” (Jak to widzi Bill, str. 68).
Pomimo długości trzeźwości, każdy z nas ma ulgę tylko na jeden dzień. Nasza literatura i literatura AA przypominają nam, że trzeźwość przychodzi „jeden dzień na raz”. Oznacza to, że muszę dbać o jakość trzeźwości, a nie o jej ilość. Dlaczego? Ponieważ jeszcze dzisiaj mogę mieć nawrót. Kiedy już raz zacznę oddawać się żądzy, gdzie się zatrzymam? Nie ma innego wyjścia niż kapitulacja. Wierzę, że muszę kapitulować wobec każdej, choćby najmniejszej pokusy, aby pozostać wolnym. Wmawianie sobie, że mała pokusa jest w porządku, to kłamstwo. Nie ma innej dobrej drogi niż naprzód. W naszej Białej Księdze czytamy: „Rezygnowanie z żądzy i powierzanie się komuś silniejszemu [kapitulacja] jest nieustającym procesem. To praktyka. Dzień po dniu. Godzina po godzinie. Stosowana często, staje się odruchem. Właśnie tak uzyskujemy zmianę nastawienia [postawy], która pozwala wkroczyć Bożej łasce i usunąć naszą obsesję!” (por. SA, str. 89)
Moja trzeźwość i pogoda ducha są warte największego nawet wysiłku.
Anonimowo, Missouri, USA
Więcej na essay.sa.org