Do Al-Anon przywiozła mnie bezsilność wobec alkoholu w moim domu i skutków jego spożywania przez bliską mi osobę. Sądziłam wtedy, że alkohol jest moim jedynym problemem. Szybko okazało się, że równorzędnym, choć nieuświadomionym powodem, dla którego zaczęłam szukać pomocy, była moja bezsilność wobec siebie. Czułem się tym wszystkim upokorzona. Zupełnie straciłam panowanie nad swoim życiem. Zgubiłam się we własnym labiryncie – swoich myśli, działań i reakcji.
W rozumieniu Stopnia Pierwszego pomogła mi wiedza na temat choroby alkoholowej, którą zdobywałem z bardzo wielu źródeł – z dostępnej literatury, mitingów Al-Anon i AA, informacji w Internecie, terapii. Mając tę wiedzę nie mogłam już dalej uparcie twierdzić, że chorobliwe picie alkoholu to kwestia woli. Powoli moje myślenie zaczęło się zmieniać.
Zupełnie czym innym było pogodzenie się z tym, że tylko okazanie bezsilności w obliczu choroby alkoholowej bliskiej mi osoby, może być pomocne, a czym innym praktykowanie tej bezsilności. Myślę, że przełomowym momentem, w którym zaakceptowałam moją bezsilność, była kolejna nieudana próba nakłonienia mojego alkoholika do podjęcia leczenia. Kiedy już wydawało mi się, że wszystko zmierza w upragnionym przeze mnie kierunku, nic z tego nie wyszło. Wreszcie dotarło do mnie, że podobnie jak ja, każdy człowiek ma swoją Siłę Wyższą, ale też, że każdy alkoholik ma swoją drogę do trzeźwości.
Jeśli alkoholik sam dla siebie nie zapragnie trzeźwości, to nikt na świecie go do tego nie nakłoni. Jedynie Bóg ma taką moc.
Zdałam sobie sprawę z tego, że moje wcześniejsze oczekiwania, iż wystarczy, że alkoholik przestanie pić, a moje życie stanie się szczęśliwe, były naiwne i nierealne. Zrozumiałam też, że jedyną osobą, na którą mogę mieć wpływ, jestem ja sama i to w dość ograniczonym zakresie.
Stało się dla mnie jasne, że nie ja wywołałam chorobę, nie ja mam się zająć jej leczeniem i nie ja ponoszę odpowiedzialność za jej skutki.
Bezsilność wobec siebie również udało mi się przyjąć. Pomogła mi w tym myśl, że moja Siła Wyższa kocha mnie taką jaką jestem, bezsilną również.
Czy potrzebowałabym pomocy kogokolwiek, gdybym miała moc wpływania na sprawy, których nie akceptuję? Nie. Boga również. Myślę, że bezsilność „dostałam” od Boga, gdy z pokorą przyznałam się do swojej niemocy i oddałam Jemu wszystko, z czym sobie nie radzę. Poczułam, że nie muszę już dźwigać na sobie tego ogromnego ciężaru odpowiedzialności za problemy w mojej rodzinie. Mogę zająć się tylko swoją częścią odpowiedzialności.
Jestem w procesie. Uczę się żyć szczęśliwie w warunkach jakie mam. Poznałam program Al-Anon ze sponsorem. Teraz sama jestem sponsorką. Dzięki programowi ciągle Odkrywam siebie i coraz bardziej rozumiem odmienność innych ludzi. To fascynujące.
Potrzebuję bezsilności codziennie, bo gdy tylko za bardzo uwierzę w siebie, moja Siła Wyższa sprowadza mnie na ziemię, stawiając przede mną sytuację, które mówią: „To nie twoja rola”. Niczego nie jestem bardziej pewna, jak tego, że moja Siła Wyższa wie, co robi.
Joanna
Razem – Biuletyn Grup Rodzinnych Al-Anon w Polsce nr 1(124)2022
Fot. Kreator obrazów, bing.com