A szły z Jezusem wielkie tłumy. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć». 
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.
[Łk 14, 25-33] 

Stawienie się w obecności Bożej: uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że będziesz z Nim rozmawiał i słuchał tego, co On ma Ci do powiedzenia. Otwórz się na działanie Ducha Świętego. Proś, aby On pomógł Ci przeżyć to spotkanie jak najowocniej, w możliwie największym otwarciu się na Słowo Boże.

 

Modlitwa przygotowawcza zwyczajna: proś Boga, Pana naszego, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (św. Ignacy Loyola, ĆD nr 46).

 

Prośba o owoc tej modlitwy: poprośmy w tej modlitwie o łaskę stanięcia w prawdzie przed sobą i przed Jezusem, aby dobrze zrozumieć nauczanie Nauczyciela i Mistrza, co chce mi przekazać, i jak to wprowadzić w życie. 

 

Obraz do modlitwy: wyobraźmy sobie Pana Jezusa, jak naucza tłumy oraz siebie samego dobrze słuchającego tej nauki.

 

„Nienawiść” czy Miłość

Rozpocznijmy naszą modlitwę od wyjaśnienia stwierdzenia, co to znaczy „mieć w nienawiści”? Jezusowi nie chodzi oczywiście o „nienawiść” w sensie ścisłym. Nie chodzi o to, aby „nienawidzić” swoich Bliskich, ale oznacza to, aby nawet najbliższych osób, nie kochać miłością absolutną, tak jak Pana Boga. Oczywiście, że kochamy swoich Bliskich, ale miłość do nich, nie może być większa niż miłość do Boga Stwórcy. Podobnie odnosi się to, do miłości męża i żony: chrześcijański mąż, zawsze będzie kochał swoją żonę „mniej” niż Boga, podobnie żona męża. Miłość Boga jest zawsze na pierwszym miejscu. Warto tej różnicy miłości, poświęcić choć chwilę czasu na modlitwie, podjąć refleksję, jak ta rzeczywistość, jest obecna w naszym życiu.

 

„Nienawiść” siebie

Trzeba też „nienawidzić własne życie”, czyli uśmiercać swoje naturalne egoistyczne skłonności, popędy, zachcianki, egoizm, by móc kochać prawdziwie – dawać siebie, bez szukania własnego interesu. Kiedy Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystkie inne relacje w naszym życiu, łącznie z relacją do siebie samego, będą uporządkowane i w harmonii. 
Kto nie umie wyrzec się wszystkiego, kto swoją egzystencję opiera na ludziach, albo na tym, co posiada (na wartościach materialnych, intelektualnych), ten nie może być uczniem Jezusa, bo nic z Jego nauki nie zrozumie. 
Uczniem Jezusa nie może być ktoś, kto nie nosi własnego krzyża, czyli ten, kto nie akceptuje faktu, że w tym realnym życiu – które nie zawsze toczy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, bo toczy się także wśród niepowodzeń i upadków (to też jest naszym krzyżem) – Bóg jest bliski każdemu z nas i obecny, i realizuje swój plan zbawienia.
Kiedy chcemy wyruszyć w drogę z Jezusem, musimy być gotowi, aby wziąć na swoje ramiona swój krzyż. Będzie to nasz osobisty krzyż, ale przeżywany w łączności z krzyżem Jezusa. Nasze cierpienia i troski jednoczyć będziemy wraz z Nim. Pamiętajmy, aby iść z naszym krzyżem, tuż za Jezusem, bo tylko Syn Boży – Jezus Chrystus – i tylko On, jest gwarantem, że wejdziemy na Golgotę z Nim i przez Niego zmartwychwstaniemy. To jest nasza nadzieja na przyszłość. 
Podążanie za Jezusem w codzienności, to nie przyłączenie się do triumfalnego pochodu, ale podejmowanie decyzji z miłości do Jezusa, które oznaczają wyrzeczenie się siebie, także niekiedy i cierpienie. Ten, kto chce iść za Jezusem, musi być wolny wewnętrznie, nie skrępowany niczym, aby nieuporządkowane przywiązania nie zabierały nam energii życiowej. Jezus mówi bardzo jasno o osobach „zniewolonych”, taki „nie może być moim uczniem”. Bądźmy ludźmi wolnymi, tak od przywiązań materialnych, jak i ludzkich układów czy zależności. Wtedy naprawdę staniemy się uczniami Jezusa i przejdziemy z Nim drogę prowadzącą ku zbawieniu.

 

Pogodzić się

Jak byliśmy „młodzi i piękni”, wiele rzeczy nam się wydawało. Wydawało się nam, że pokonamy wszelkie trudności, że damy sobie radę, że nie ma takiej sprawy, jakiej byśmy nie załatwili, że nie straszne nam są przeszkody, że z „naszym wojskiem”, i z naszymi siłami, zwyciężymy wszystko… (tutaj możemy sami dodać, przypomnieć sobie nasze doświadczenie, jak to byliśmy „gierojami”). Po latach życia, kiedy nie raz dostaliśmy od życia kopniaka, po doświadczeniu porażek i słabości, już nie jesteśmy takimi bohaterami, tego nauczyło nas życie. 
Może ta właśnie mądrość życiowa każe nam „prosić o warunki pokoju”. Już nie za bardzo jesteśmy „tak do przodu”, takimi chojrakami, bo i zdrowie nie to, bo i problemy nas przerastają, może przyszedł czas zawrzeć pokój ze sobą samym, że nie potrafimy wszystkiego, pogodzić się ze słabością i fizyczną i duchową; że już nie zawojujemy całym światem, prosić o pokój, zawrzeć go ze słabszym zdrowiem, z nieumiejętnościami, słabością, słabszą kondycją, pokój z sobą samym i zgodzić się, pogodzić z nieumiejętnościami. Zaakceptować siebie takim jakim się jest na teraz. Niech nas tego Pan Jezus nauczy. 

 

Zachęcam, na zakończenie modlitwy, do szczerej rozmowy z Panem Jezusem, do oddania Mu tego wszystkiego, co udało Ci się dzięki Jego łasce zobaczyć, w czasie tej modlitwy. Zwróć uwagę, aby ta rozmowa miała związek z Twoimi refleksjami na medytacji. Pomyśl także o tym, co ta modlitwa zmieni w Twoim życiu? Warto wciąż przypominać sobie, że spotkania z Jezusem na modlitwie mają prowadzić do realnych zmian w życiu, do nawrócenia. Zastanów się nad tym, jaki konkret z tej modlitwy zabierzesz do swojego życia. Poprośmy, by najważniejszy był dla nas sam Pan Jezus a nie to, co posiadamy. Prośmy Jezusa także, o cnotę roztropności w budowaniu swego życia, aby nas uwalniał od wszelkich przejawów postawy „Zosi samosi”, nawet wtedy, jeśli będzie to oznaczało – w pokorze – o poproszenie innych o pomoc. Niech nasza relacja do Jezusa będzie bezinteresowna.

 

Swoje spotkanie z Panem możesz zakończyć modlitwą „Ojcze nasz”.  

 

Zachęcam Cię także, abyś zanotował chociaż kilka myśli z tej modlitwy, niech pozostanie po niej jakiś materialny ślad, niech te notatki stanowią Twój duchowy dzienniczek. Tak, abyś mógł wrócić do tego, co stało się Twoim doświadczeniem w spotkaniach z Jezusem. 

 

 

Opracował: o. Maciej Konenc SJ

 

Fot. Kreator obrazów GPT-4o, bing.com