Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.»
[Łk 17, 5-10]
Stawienie się w obecności Bożej: uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że będziesz z Nim rozmawiał i słuchał tego, co On ma Ci do powiedzenia. Otwórz się na działanie Ducha Świętego. Proś, aby On pomógł Ci przeżyć to spotkanie jak najowocniej, w możliwie największym otwarciu się na Słowo Boże.
Modlitwa przygotowawcza zwyczajna: proś Boga, Pana naszego, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (św. Ignacy Loyola, ĆD nr 46).
Prośba o owoc tej modlitwy: poprośmy w tej modlitwie, jak Apostołowie, aby Pan Jezus dał nam łaskę mocnej wiary i jeszcze mocniejszej, bądźmy otwarci na dar Jezusowy. Umocnijmy naszą postawę sług.
Obraz do modlitwy: wyobraźmy sobie Pana Jezusa otoczonego apostołami, jak oni proszą o przymnożenie wiary, bądźmy obecni w tej sytuacji razem z nimi.
«Przymnóż nam wiary» lub «Dodaj nam wiary»
Zwróćmy uwagę na taki mały szczegół językowy na początku naszej modlitwy: otóż Apostołowie zwrócili się do Jezusa, swojego Nauczyciela z prośbą o „przymnożenie” wiary, o „dodanie” wiary; a nie o „danie” im wiary. Przymnożenie(dodanie), to coś związane z matematyką a jeszcze bliżej z mnożeniem. Wiemy doskonale, że jakąkolwiek cyfrę pomnożymy przez zero zawsze będzie zero. Skoro zatem w prośbie wyrażony jest iloczyn, to Apostołowie (domyślamy się), że posiadali jakąś wiarę, może nie wystarczającą (ale to było coś więcej niż „zero”), i prosili o jej zwiększenie, powiększenie; prosili opomnożenie posiadanej już wiary!
Ufność posiadam (jako piszący te słowa), że każdy z nas ma w sercu choć trochę wiary, stąd dołączmy do Apostołów w tej prośbie o jej przymnożenie, o dodanie. To bardzo właściwe na tym miejscu.
O możliwościach wiary, o tym, co może ona dokonać, nie decyduje ten, kto wierzy, ale Ten, ten Komu się wierzy, Kto jest jej przedmiotem. Jezus mówi swoim uczniom, żeby nie patrzyli na siebie i swoje możliwości, prosząc o wiarę (one są zawsze słabe i niewystarczające), ale patrzyli na Tego, który ich posyła i na Jego możliwości. Patrzymy na Pana Boga, On wiary nam dodaje i ją umacnia. Przy innej okazji Pan Jezus powie, że „wszystko jest możliwe, dla tego kto wierzy” (Mk 9, 23). Jak bardzo wiara jest istotna w naszym życiu, jak jest fundamentalna, prośmy o jej przymnożenie, prośmy gorąco. Warto postawić sobie fundamentalne pytania: jaka jest moja wiara? Czy jest świadoma, zaangażowana, głęboka? Czy ulega rozwojowi, stagnacji czy może obumiera? To nie są pytania, na które dajemy łatwe odpowiedzi, mamy czas, pozastanawiajmy się… Prośmy gorąco o umocnienie wiary…
Ziarnko gorczycy a morwa
Ten, kto ma wiarę, będzie mógł powiedzieć morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a będzie posłuszna. Morwa, to duże drzewo, o potężnych i rozgałęzionych korzeniach, bardzo trudnych do wyrwania, co więcej, to niemożliwe, aby rosła w wodzie. A Jezus mówi: „gdybyście mieli wiarę”. Wiara daje mocne wsparcie, które pozwala podjąć wielkie wyzwania, zadania niemożliwe do wykonania po ludzku. Temu kto ma wiarę, to znaczy temu, kto ufnie opiera się na Bogu, nic się nie oprze. To jest niesłychane, jaką moc posiada wiara, wiara – jak ziarnko gorczycy. Wielkość jego leży nie w tym, że jest małe, ale że zawiera w sobie potężną siłę życiową! Potrafi wzrastać do ogromnych rozmiarów. Dzięki temu, że się rozwija, to co wydawało się niemożliwe, staje się rzeczywistością. Potężna siła życiowa! Stąd Pan Jezus mówi: „gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy (nie taką małą, ale tak żywotną!), morwa byłaby wam posłuszna”.
Jak wielkie zadanie przed nami, prosić o taką wiarę, o taką jej siłę. Bez głębokiej modlitwy tego nie osiągniemy. Natomiast jak wszyscy wiemy moc modlitwy płynie z bliskiej relacji, jaką dusza ma z Bogiem. Jeśli człowiek traktuje Boga jako bliską mu Osobę; Osobę, którą kocha, za którą tęskni, której pragnie, to powierzając Bogu różne sprawy, czyni to z ufnością. W sercu ma nadzieję. Wie, że Bóg ma ją w opiece, więc wszystko potoczy się po Jego (Bożej) myśli. A to, co jest Jego wolą, jest dobrem dla człowieka. Od Boga możemy spodziewać się tylko dobra. Zauważmy, iż moc naszej modlitwy tkwi w miłości.
Jak to robić?
Gdy dusza żyje w bliskiej relacji ze Stwórcą, powierza Mu wiele różnych spraw, osób, intencji, a czyni to, nie w wyszukany sposób, ale prosto, szczerze i z ufnością. Dlatego słowa, jakie wypowiada, są zwykłymi, prostymi zdaniami, a jednak moc ich jest wielka. Gdybyśmy mogli słyszeć modlitwę różnych świętych, zapewne bylibyśmy zdziwieni. W pojęciu przeciętnego człowieka, obraz świętego jest nieco albo mocno wypaczony. Często wydaje się nam, iż on jakoś szczególnie musi się modlić.Zapewne potrafi użyć specjalnych słów, argumentów, by Boga przekonać. Zapewne to jego wyrzeczenia, posty i cierpienia sprawiają, że Bóg nie może mu odmówić. Nic bardziej błędnego!
Święty rozmawia z Bogiem jak dziecko ze swoją Kochaną Mamusią, podobnie jak Dziecko, siada Tatusiowi na kolanach, obejmuje za szyję i opowiada wszystko, co dziś się wydarzyło, tak zwyczajnie się zwierza, jak to dziecko z kochanym Tatusiem. Mówi prosto o swoich potrzebach, krótko wyraża prośby, ale przy tym jego serce jest bardzo gorące, bo kocha! Ono kocha Boga wielką miłością. Dlatego zwraca się do Boga z miłości i kiedy prosi, to z ufnością, że Bóg spełni jego prośby. Zwraca się przecież do Osoby, którą kocha i doświadcza kochania niezwykłą miłością. Stąd święci zwracają się do Boga bardzo ufnie. Nie używają górnolotnych słów, nie stosują bogatej argumentacji, retoryki, bowiem zdają sobie sprawę, że nie w argumentach tkwi spełnienie ich prośby, ale w miłości. Jedyną rzeczą, jaka Boga przekonuje jest miłość.
A pychą byłoby przekonanie, że może swoją argumentacją, słowami nakłonić Boga do czegokolwiek. Wystrzegajmy się tego.
Sługa – Jezus
Sługa, niewolnik najpierw ciężko pracuje w polu, później obsługuje swego pana, dopiero na końcu ma chwilę czasu i wytchnienia dla siebie.
Niezwykły gest wykonał jednak Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy: „Wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany” (J 13, 4-5). To co uczynił Jezus, to była to zwyczajna praca służących i niewolników. Ten gest wykracza poza normalne stosunki między Mistrzem a uczniami, między Panem i sługami. Bóg, który służy, jak niewolnik: „Ja jestem pośród was jak ten, kto służy” (Łk 22, 27). Ten gest przekazał nam Jezus – Mistrz i Pan, jako testament i matrycę dla naszego postępowania. Kolejne pytania do naszego postępowania: czy służę innym bezinteresownie? Czy umiem i chcę zaakceptować, aby mi czasem służono? Czy jest we mnie pokora, która pozwala uznać, że czasem jestem ubogi, słaby, potrzebujący pomocy? Czy też uważam, że muszę być zawsze silny i mieć wszystko pod kontrolą? Potrzeba czasu na rozważenie i odpowiedzenie na te pytania. Czasu mamy sporo nie spieszmy się.
Zachęcam, na zakończenie modlitwy, do szczerej rozmowy z Panem Jezusem, do oddania Mu tego wszystkiego, co udało Ci się dzięki Jego łasce zobaczyć, w czasie tej modlitwy. Zwróć uwagę, aby ta rozmowa miała związek z Twoimi refleksjami na medytacji. Pomyśl także o tym, co ta modlitwa zmieni w Twoim życiu? Warto wciąż przypominać sobie, że spotkania z Jezusem na modlitwie mają prowadzić do realnych zmian w życiu, do nawrócenia. Zastanów się nad tym, jaki konkret z tej modlitwy zabierzesz do swojego życia. Poprośmy, by najważniejszy był dla nas sam Pan Jezus, oddajmy Mu siebie do dyspozycji jako Jego słudzy gotowi podjąć służbę taką, jaką odczytamy na modlitwie, choćby w prostych domowych posługach.
Swoje spotkanie z Panem możesz zakończyć modlitwą „Ojcze nasz”.
Zachęcam Cię także, abyś zanotował chociaż kilka myśli z tej modlitwy, niech pozostanie po niej jakiś materialny ślad, niech te notatki stanowią Twój duchowy dzienniczek. Tak, abyś mógł wrócić do tego, co stało się Twoim doświadczeniem w spotkaniach z Jezusem.
Opracował: o. Maciej Konenc SJ
Fot. Kreator obrazów GPT-4o, bing.com