Całe trzy lata apostolskiej działalności Jezusa były służbą. Wystarczy, że przejrzymy po kolei Ewangelie, a dostrzeżemy niemal na każdej stronie Jezusa, który  pochyla się nad człowiekiem, nad jego biedą, cierpieniem, potrzebami, lękami… Św. Piotr wystawił Jezusowi najpiękniejsze świadectwo: Dlatego, że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich (Dz 10, 38).

W Ewangelii Marka 6, 30-46 mamy obraz wielorakiej służby Jezusa:

1. Jezus służy, objawiając miłosierdzie i miłość serca Boga. Tłum ludzi, który słyszał o Jezusie, pragnie Go zobaczyć, dotknąć, usłyszeć. Marek porównuje go do owiec, nie mających pasterza. Owce bez pasterza są bezradne, zdezorientowane; nie wiedzą w którą stronę iść. Owce bez pasterza są bezbronne. Mają poczucie zagrożenia, są niespokojne, boją się. Owce zaatakowane przez wilka, nie bronią się, ale stoją spokojnie. Są sparaliżowane strachem, który doprowadza je do śmierci.

Taki obraz owiec odnosi św. Marek do ludzi towarzyszących Jezusowi. Są słabi, bezradni, niespokojni, zagrożeni, potrzebujący nie tylko zdrowia, ale także kierunku i sensu i proszą otwarcie o pomoc.   

Na widok tych ludzi, Jezus zlitował się nad nimi. Słowo litość nie ma jednak znaczenia pejoratywnego. Oznacza raczej: wzruszył się, albo jeszcze mocniej – wzburzyły się Jego wnętrzności, wzburzyło się Jego serce. To słowo odnosi się do łona, do miłości matczynej. Jezus kocha jak matka, bezinteresownie. Jezus kocha chorych (B. Maggioni), lituje się nad potrzebującymi, rozmawia z nimi, naucza, uzdrawia, karmi. Bierze ich w opiekę, spełnia ich oczekiwania. Dzieli się z nimi nie tylko pokarmem, ale również słowem, swoim czasem, Sobą. Bóg w Jezusie jest Bogiem cierpiącym wraz z ludźmi, którzy są w potrzebie.

2. Jezus służy, karmiąc lud. Jezus jest Pasterzem, który troszczy się nie tylko o sprawy ducha, ale również o ciało, o sprawy bytowe, społeczne. Jezus syci całego człowieka. Podczas gdy uczniowie uważają, że głodni powinni radzić sobie sami, Jezus jest przeciwnego zdania: Wy dajcie im jeść! (Mk 6, 37).

Wy dajcie im jeść! – jest to inny, nowy sposób powołania uczniów. Uczniowie są z Jezusem, głoszą Ewangelię, współczują ludziom, których ewangelizują, nie czują się odpowiedzialni za nich.  Nie wystarczy być z Jezusem i przyglądać się temu, co czyni Jezus. Vittorio Messori pisze: Jezus nie wie, co robić z wielbicielami. On chce ludzi, którzy starają się żyć Jego słowami. Nie wystarczą również słowa. O wiele ważniejsza jest umiejętność naśladowania Jezusa w działaniu, w czynie, w miłości, w służbie. Św. Jan pisze: nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1J 3, 18).

Człowiek, który służy, oddaje swój czas, zdrowie, inteligencję, pieniądze,… i czyni to bezinteresownie. Jest to możliwe, gdy istnieje dostateczna motywacja, gdy widzimy wartość i godność naszej służby – jako powołania do współpracy z Jezusem.

Głęboko świadoma tej godności była Matka Najuboższych błogosławiona Teresa z Kalkuty. Gdy dziennikarze pytali ją, jaki sens ma jej praca, która przecież nie zlikwiduje ogromu cierpienia i nędzy świata, Matka Teresa odpowiedziała: Jestem świadoma, że jesteśmy maleńką kroplą w oceanie nędzy i cierpienia, ale jeżeli nie byłoby tej kropli, to ocean byłby o jedną kroplę uboższy, a ludzkie cierpienie i nędza byłyby jeszcze większe.

Z drugiej jednak strony musimy unikać niebezpieczeństwa przeakcentowania służby. Istnieje również chora szlachetność, która chce dawać innym wszystko, nawet to, czego nie posiada. Prawdziwa służba nie polega na przepracowaniu, które stosunkowo szybko prowadzi do pustki i wypalenia. Za taką postawą kryje się skłonność do depresji, niskie poczucie własnej wartości i egoizm.

3. Jezus służy, ucząc całkowitego zaufania Ojcu. Zanim rozmnoży chleb, spogląda w niebo, zwraca się do Ojca w modlitwie błogosławieństwa i dziękczynienia.

Z wdzięcznością kojarzy się zwykle sytuacja dostatku, obfitości darów, zadowolenia. Jezus dziękuje Ojcu w sytuacji przeciwnej, w sytuacji braku, dysproporcji pomiędzy środkami, jakimi rozporządza a potrzebami. Wydaje się, że nie ma tutaj powodu do wdzięczności, a raczej jest powód do narzekania, uskarżania się, zniechęcenia, a nawet buntu. Kiedy brakuje nam wszystkiego zwykle buntujemy się.

 Jezus natomiast błogosławi Boga. Dziękuje Ojcu za to, co otrzymał i otrzyma. I to pełne wdzięczności spojrzenie ku Ojcu odmienia sytuację. Jezus poprzez postawę wdzięczności dociera do źródła wszelkiego dobra. Otwiera drogę Bożej dobroci. Zauważmy również, że Jezus dziękuje za to, że może nakarmić lud, może służyć innym. Dziękuje za to, że może włączyć się w hojność Boga Ojca. 

4. Jezus służy, modląc się za lud. Po ewangelizacji, uzdrawianiu i nakarmieniu tłumów (cały dzień trudu) odchodzi na miejsce samotne, aby w ciemności nocy rozmawiać z Ojcem. Jezus często i długo przebywa w samotności z Ojcem na modlitwie. Modlitwa, rozmowa z Ojcem sprawia, że jest z Nim nieustannie zjednoczony. Daje również siłę do całego trudu pracy apostolskiej. Jezus zapewne modli się za tych, którym służy, modli się za swoich uczniów i przyjaciół. Modlitwa jest równie ważnym elementem służby jak inne bardziej czynne formy.

Pytania do refleksji i modlitwy:

Czy moje serce się wzrusza i lituje? Czy współczuję ludziom, którzy cierpią, ludziom z marginesu, będącym w nędzy duchowej czy potrzebie materialnej?

Czy potrafię dostrzec w innych twarz Chrystusa? Czy sam jestem dla innych Chrystusem?

Jaki rodzaj służby powinienem bardziej praktykować: duchowy czy materialny?

Czy powinienem bardziej w sobie rozwijać cechy ojcowskie czy matczyne?

Czy jest we mnie właściwa równowaga między przyjmowaniem a dawaniem? Czy nie uważam, że należy tylko dawać, cierpieć i ofiarowywać siebie dla innych? Dlaczego jestem dobry? Dlaczego wykonuję dobre uczynki, darzę innych dobrym słowem, poświęcam im czas, środki materialne…? Czy nie kryje się za tym nadmierne pragnienie akceptacji i miłości, głód uczuciowy, manipulacja innymi…?

Jakie są dziś najgłębsze głody ludzkości? Co jest moim największym głodem?  Czy pozwalam Jezusowi, aby mnie karmił i dopiero potem karmię innych?

Czy umiem dziękować za dary trudne? Czy zamiast wdzięczności, nie ma we mnie postawy pretensjonalności i narzekania? Czy doświadczam, że postawa wdzięczności może czynić cuda?

Jakie miejsce w mojej modlitwie zajmują bliźni? Czy wierzę w moc modlitwy i traktuję ją jako rodzaj służby i miłości bliźniego?

 

Więcej w książce: Stanisław Biel SJ, Ścieżkami wiary i miłości