Propozycja kontemplacji wyobrażeniowej. Kontemplujmy umęczone ciało Jezusa po śmierci i porównujmy je z naszym ciałem. Zwróćmy uwagę na różnice i podobieństwa.

  • Czoło Chrystusa ze śladami korony cierniowej, która je ściskała. Ból Jego myślenia i idei. Myśli Jezusa – bolesna myśl, że jest się opuszczonym przez Ojca i ludzi. Nasze gładkie czoła pełne banalnych idei, zimnych treści. Nasze czoła przeniknięte przez ból myślenia;
  • Usta Jezusa pełne jeszcze gorzkiego smaku żółci; pełne smaku krwi. Usta gorące od wypowiedzianych słów, ostatnich słów pełnych miłosierdzia i przebaczenia. I nasze usta, wolne od bólu, gotowe do oskarżania i skarżenia się, często zamknięte, niezdolne wypowiedzieć słowa przebaczenia. Ale także nasze usta zranione bolesnym i cichym milczeniem na skutek obrazy i niezrozumienia;
  • Plecy Jezusa pełne ran po biczowaniu, porżnięte na skutek ciężaru krzyża. Plecy Chrystusa poranione ciężką pracą, aby zbawić człowieka. Nasze plecy – leniwe, pyszne, wolne od krzyży, które złożyliśmy na plecach innych ludzi. Ale też nasze plecy zmęczone codzienną pracą, zgarbione na skutek niepokojów;
  • Ręce Chrystusa rozdarte gwoździami. Ręce otwarte na skutek bólu, który rodzi się z pragnienia dawania, bez zamykania się. Nasze ręce zaciśnięte w pięści z powodu egoizmu; ręce, które potrafią tylko uderzać. Ale także nasze ręce wyciągnięte do innych ludzi; wyniszczone od trudu ciągłego obdarowywania;
  • Nogi Chrystusa, przebite i obolałe. Nogi, które chodziły wszystkimi drogami, aby spotkać się z ludźmi. Nasze nogi – wypoczęte i wypielęgnowane, nieprzyzwyczajone do trudu. Nogi, które znają tylko wygodne buty i miękkie dywany. Ale także nasze nogi zmęczone na skutek szukania innych, idące drogą coraz trudniejszą, gotowe na każde wezwanie;
  • Serce Jezusa włócznią przebite, z którego wypłynęła ostatnia kropla krwi, rozlewając się w naszych sercach, tak jak miłość. Chrystus wykrwawiony aż do ostatecznego i całkowitego oddania. Nasze serca: zimne, chłodne, obojętne. Ale też gorące, przepełnione miłością.