Alleluja! To wezwanie zachęca nas do radości, wyjścia z mroku cierpienia, śmierci, smutku. Wieść o Zmartwychwstaniu Pana rozjaśnia wszystkie mroczne zakamarki naszego życia, tak jak świeca paschalna rozświetla ciemny kościół w noc Zmartwychwstania.
Kiedy słyszysz potrójne Alleluja, rozpoczynające Święta Wielkanocne wybuchem radości, co słyszysz? Co się w tobie dzieje, gdy słyszysz to porywające zawołanie?
Czy, kiedy tylko dotrze do ciebie dźwięk słowa Alleluja, już myślisz, jak jest piękne? Czy może mówisz sobie: „Cóż to za biedak stara się tam śpiewać! Czemu się nie nauczył?”. Nawet jeśli masz rację co do tego, jeśli taka jest twoja jedyna reakcja, możesz nie uchwycić specjalnej łaski tej chwili.
Być może twe myśli krążą wokół znaczenia słowa Alleluja, przypominając sobie, że znaczy to coś, jak: hurra – okrzyk zwycięstwa, i rozmyślasz: „To jest Wielkanoc! Powinienem się radować!”. Możliwe, że coś rodzi w tobie spontaniczną radość na myśl o Chrystusowym tryumfie nad śmiercią, pełne pokoju poczucie wdzięczności Bogu za Jego dobroć lub Jego wielką miłość do nas czy też, jak bardzo Go kochasz.
Możesz nawet doznać czegoś podobnego wulkanowi, wybuchającego w tobie – ogarniającej cię radosnej energii, napływającej z najgłębszych dziedzin twej duszy, która każe ci zapomnieć twe własne myśli, zmęczenie wieczoru Wigilii i to, co zdarzy się wkrótce.
Jeśli zdarzyło ci się tego doświadczyć, jesteś dobrze przygotowany do uczczenia misteriów paschalnych. Dotykasz rzeczywistości, o której starają się powiedzieć coś symbole tej nocnej liturgii. Przenikasz misterium zmartwychwstania Chrystusa. Utożsamiasz się z Chrystusem, gdy zapominasz o sobie i jesteś wypełniony Jego radością.
Czy Jezus czuł podobnie, kiedy Duch Święty dosięgnął grobu, pochwycił Jego śmiertelne ciało, uniósł je i ubóstwił? Czy myślał wtedy: „Powstaję właśnie z martwych” albo „Czy jestem żywy?”. Może było to właśnie doświadczenie życia – poza słowami, myślami i uczuciami? Samo doświadczenie! Sama radość! Samo życie!
Każdy, kto odpowie na dźwięk słowa Alleluja samym doświadczeniem bycia jedno z Chrystusem, zrozumiał zmartwychwstanie. Ci, którzy nie doświadczyli jeszcze tej jedności, nie powinni wątpić ani się wahać, że Bóg wzywa ich do tego doświadczenia. On nas woła, zwłaszcza poprzez tę liturgiczną uroczystość Jego Zmartwychwstania, abyśmy stali się takimi, jakimi uczynił nas chrzest. Nie musieliśmy niczego robić, by się odbył – nawet jeśli chrzczono nas dorosłymi. Jest on wyłącznym darem Boga. Życie wieczne już się w nas rozpoczęło. Jesteśmy synami Boga, wcielonymi w ciało Chrystusa. Jego Duch w nas zamieszkuje. Nasze wszystkie grzechy są nam przebaczone. Ciemność naszej niewiedzy i słabość naszej woli zostały uleczone. Jeśli zaś czegoś nam brakuje, to Chrystus orędujący za nami w niebie, po prawicy Ojca, także nam to da.
Jeśli w chwili, gdy usłyszeliśmy Alleluja, zjednoczyliśmy się z Chrystusem, to odpowiedzieliśmy na nasz chrzest. Chrystus jest nasz właśnie dzięki temu. Jest to dla nas dar, byśmy stali się, kim jesteśmy, i radowali się tym, co posiadamy.
Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie,
z przewin obmywa, przywraca [utraconą] niewinność…
(Orędzie wielkanocne: Exultet)
Liturgia Wigilii Paschalnej ze wspaniałymi obrazami, słowami i symbolami jest chwilą przebudzenia, w czasie której rozpoznajemy zmartwychwstałego Chrystusa w naszych sercach. Piękny hymn na cześć świecy paschalnej, znany jako Exultet, wyjaśnia, co się w nas dzieje pod wpływem tych symbolicznych rytów. Ta święta Wigilia sama w sobie jest najważniejszym symbolem, jako że przywołuje na pamięć całą historię zbawienia, zwłaszcza przejście ludu Izraela przez Morze Czerwone, o czym słyszymy w drugim czytaniu. Liturgia tej nocy stara się przygotować nas na chrzest lub odnowienie chrztu i po to, abyśmy zrozumieli, co ta łaska znaczy, przywołuje całą świętą historię. Zbawcza moc Boża jest żywo obecna w chrzcie, tak jak i była w przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone oraz jak jest uchwytna w naszym przejściu tej nocy z ciemności do światła.
Podczas tych świętych obrzędów są dwie najważniejsze chwile, które powinniśmy dostrzec, by zagłębić się w odnowienie naszych przyrzeczeń chrzcielnych. Przede wszystkim krótkie przypomnienie, co wydarzyło się wcześniej tego wieczora. Przy poświęceniu nowego ognia modlimy się: „O, Boże, błogosław ten nowy ogień, by rozproszył ciemności naszych serc i umysłów. Prowadź nas tym światłem, jak prowadziłeś Mojżesza i jego lud przez Morze Czerwone. Rozpal w nas ogień Twej chwały”.
Nowy ogień jest symbolem mocy Ducha Świętego, wytryskając z ziemi, na którą wylana została krew Chrystusa. Z tegoż ognia płomień przenoszony jest na świecę paschalną i modlimy się: „Niech światło Chrystusa chwalebnie zmartwychwstałego rozproszy ciemności serca i umysłu!”. Poprzez dotyk knota świecy z płomieniem celebrujemy chwilę, w której duch Chrystusa ponownie wszedł w Jego ciało i powstał On w chwale z martwych. Dlatego świeca – Paschał – jest wyraźnie utożsamiana ze zmartwychwstałym Chrystusem pośród nas. Symbol ten wyjawia, co obchodzimy tej nocy – misterium, które w duchu przekracza symbole, i do którego wszystkie symbole i słowa nas prowadzą.
Przypomnij sobie, co jest później. Rozpoznawszy w Chrystusie słup ognia, który prowadził Izraelitów w drodze, my także przekraczamy Morze Czerwone, co symbolizuje procesja środkiem kościoła w zupełnej ciemności. Procesja ta dla każdego z nas jest nową chwilą zbawienia. Podobnie jak Egipcjanie, symbol tyranii grzechu, zostali doszczętnie rozbici, gdy usiłowali ścigać uciekających Izraelitów, nasz grzech i wina zostają zniszczone ponownie i bardziej gruntownie niż kiedykolwiek.
Istnieje wiele nocy ciemnych. Środkiem umożliwiającym rozróżnienie ciemności grzechu od ciemności Bożej jest wiara w zmartwychwstałego Chrystusa. Gdy wkraczamy do kościoła i inne świece zapalają się od płomienia Paschału, światło zaczyna rozchodzić się i oświetlać ciemności, nie dlatego że staje się mocniejsze, lecz dzięki przekazywaniu swego własnego światła. Kiedy wszyscy otrzymujemy płomień, światło rozprzestrzenia się, aż cały budynek i wszyscy wewnątrz zostaną nim oświetleni. Zapalona świeca, którą trzymamy w ręku, jest symbolem tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Chrystus zmartwychwstaje w naszych sercach – a my to dostrzegamy! Nie chodzi tu o emocje, ale przekonanie! Chrystus obraca wniwecz naszą grzeszność i prowadzi nas procesyjnie, poprzez ciemności nawy, na nowy poziom niewinności i do nowego rodzaju uczestnictwa w swym Bożym świetle. Exultet, z nadzwyczajnym zaufaniem do wywyższonego Chrystusa głosi, że to jest właśnie ta noc, kiedy to duchowa moc została nam dana od Zmartwychwstałego. Zapalona świeca, trzymana w ręce, symbolizuje naszą moc życia nowym, zmartwychwstałym życiem Chrystusa. Zdarzenia te zachodzą w głębi naszej wiary, nadziei i miłości – żadne z nich nie jest od razu widoczne naszym zmysłom, wyobraźni czy emocjom. Są jednak realne do tego stopnia, co naród wybrany kroczący dnem Morza Czerwonego; do tego stopnia realne, co wskrzeszony ze śmierci Chrystus. Ma tu miejsce to samo zbawcze działanie Boga, które znajdujemy w Starym Testamencie, które zostało dopełnione w Nowym, a teraz staje się nasze podczas tych obchodów misteriów paschalnych.
Święte obrzędy nie są czymś, co należy ominąć, by dojść do skrytego misterium. Są natomiast czymś, przez co trzeba przejść, by dojść do wiary w żyjącego Chrystusa. Dlatego Exultet słusznie podaje: „Jest to zatem ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu!”. Ciemność liturgiczna tej świętej nocy jest Bożą ciemnością, która ponad rozumem i zmysłami przekazuje nam Boże życie, które w wieczności będzie zupełnie należało do nas. Moc Chrystusowego zmartwychwstania, symbolizowana przez Paschał i nasz udział w jego płomieniu, jest nam wewnętrznie przekazywana i stajemy się spadkobiercami Jego mocy, rozpraszającej zło, obmywającej z grzechu i przywracającej niewinność. Niewinność w biblijnym sensie jest bliskością z Bogiem Ojcem. Powrót do stanu synostwa jest pierwszym owocem Chrystusowego zmartwychwstania. Kiedy otwieramy się na światło Boże, które, stając się coraz jaśniejsze, objawia Boże życie w nas, misterium Bożego życia staje się centralnym motywem Świąt Paschalnych.
Fragment pochodzi z książki Przebudzenie, Thomas Keating, Wydawnictwo WAM