George A. Maloney SJ / Wydawnictwo WAM

Działacze polityczni upatrują wszelką wolność ludzką w wyzwoleniu od ucisku społecznego, politycznego i ekonomicznego. Jednak o ile człowiek nie osiągnie wyzwolenia duchowego, o tyle będzie nosił ze sobą swoje więzienie wszędzie dokądkolwiek się uda.

WOLNOŚĆ BOGA

Prawdziwej wolności nie da się nigdy zrozumieć inaczej, niż w kontekście miłości. Bóg jest miłością (1 J, 4, 8). Prawdziwa miłość jest jednak zawsze wolnym darem z siebie samego ofiarowanym komuś drugiemu. Teologowie i filozofowie mogliby zapytać: Czy Bóg jest wolny, ponieważ kocha, czy też kocha, ponieważ jest wolny? Można zebrać wszystkie możliwe znaczenia pojęcia „wolność” i zobaczyć, jakie mają one odniesienie do Boga.
W tych jednak dwóch słowach: „miłość” i „wolność” dotykamy najbardziej podstawowej, budzącej pełną szacunku grozę, tajemnicy Trójcy Świętej. Mizerne ludzkie słowa o wolności nie­wiele pozwalają nam zrozumieć, pozostawiając nam tylko w głowie wielki zamęt. Przed Bogiem stajemy w głębokiej i milczącej adoracji, starając się spojrzeć w Jego Świętą Twarz. To nie ludzkie pojęcia filozoficzne, lecz samo Pismo św. pozwala nam przynajmniej skryć się w rozpadlinie skały , gdy Bóg przechodzi obok nas (zob. Wj 33, 22-23).
W miłującej adoracji Duch Święty mówi językiem miłości – milczeniem. A jednak mówi! Ci, którzy się kochają, zdają się mówić do siebie nawzajem:
 „Bądź cicho, bym mógł Cię usłyszeć”. W milczą­cej grozie przed Bożym majestatem my również wznosimy się ponad nieubłagany upływ czasu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wkracza­jąc w niezmienne, nie stworzone energie Bożych miłujących relacji w obrębie Trójcy Świętej oraz relacji z rodzajem ludzkim. Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5, 5). W tej ożywczej miłości prze­pełniającej nasze serca zostajemy przywróceni do czasu przed czasem, o którym Mircea Eliade mó­wi in illo tempore, mając na myśli pierwsze poja­wienie się czasu świętego, gdy człowiek powraca do swych początków i do źródła istnienia.
W milczeniu uczymy się kochać, ponieważ w milczeniu otrzymujemy nieskończoną miłość Boga do nas. Pozbywając się własnego pojęcia Boga i myśli o Nim, w usilnym staraniu „zobaczenia” Go w taki sposób, w jaki pragnie się nam ukazać, wkraczamy w nowy obszar wiedzy. Balzak tak opisuje tę miłującą wiedzę, którą osiągamy w milczeniu:
Miłość to proste źródło, które opuściło swe otoczone kwiatami kamienne łożysko i wraz ze strumieniem albo rzeką zmienia swą naturę i wygląd z każdą falą, a na koniec wylewa się w niezmierzony pokój, który niedoskonale rozwiniętym umysłom wydaje się pełen monotonii, lecz na którego brzegach wielkie dusze pochłania nieskończona kontemplacja.
Bóg ukazuje nam niewypowiedzianą tajemnicę swojej natury jako jedności trzech Osób Boskich we wzajemnym miłującym oddaniu się sobie nawzajem. Bóg jest miłością i tylko w tym kontekście możemy zacząć trochę rozumieć tę tajemnicę budzącą szacunek i grozę.
Do pokornego, ubogiego duchem i milczącego sercem Bóg przemawia słowami wielkiego mistyka bizantyjskiego, św. Symeona Nowego Teologa:
Wiem, że Ten, który pozostaje nieporuszony, zstępuje. Wiem, że Ten, który jest niewidzialny, ukazuje mi się. Wiem, że Ten, który pozostaje oddzielony od wszel­kiego stworzenia, bierze mnie w Siebie i ukrywa mnie w swoich ramionach. I jestem zupełnie poza całym światem. Jednak ja, tak śmiertelny, tak bez znaczenia w świecie, kontempluję w sobie całkowicie Stworzyciela świata. I wiem, że nie umrę, bo jestem wewnątrz życia, i że mam całe życie, które całkowicie wypływa z mojego wnętrza. On jest w moim sercu; Przebywa w Niebiosach; zarówno tu, jak i tam Jego widok jest dla mnie jednako­wo oślepiający. Lecz w jaki sposób wszystko to się dzieje? Jak dokładnie mogę to pojąć?.
W takiej kontemplacji widzimy Boga jako miłość rozprzestrzeniającą się wszędzie w postaci światła dla każdego, kto otwiera oczy, by przyjąć to miłujące światło Bożego daru z Siebie samego. Kto kiedykolwiek pojmie, w jaki sposób Ojciec jest światłem, tak samo jak Syn i Duch Święty? Wszyscy oni tworzą jedno światło, pozostając jed­nak trzema Osobami, kochającymi każda na swój jedyny sposób. Ojciec kocha Syna jako Źródło Nowego Życia, jako Umysł w ścisłym znaczeniu. Kocha On jednak Syna w swoim Duchu Miłości, w Duchu wolności. Gdzie jest Duch Pański – tam wolność (2 Kor 3, 17). Natomiast Syn w wolności Ducha odwzajemnia miłość Ojca w całkowitym oddaniu Mu się.

ŚLADY TRÓJCY ŚWIĘTEJ

Antropologowie i psychologowie starają się wyśledzić odbicie objawionej doktryny o Trój­cy Świętej w religiach niechrześcijańskich. Carl Gustav Jung wskazał, że struktura triadowa jest jedną z dominujących struktur myśli ludzkiej. Utrzymuje on, że babilońska triada bogów Anu, Bel i Ea stanowi początki teologii. Anu jest pa­nem niebios, Bel panem królestwa podrzędnego, Ea zaś – świata podziemnego. Tego rodzaju triady odnajdujemy również w taoizmie, hindui­zmie oraz buddyzmie, co pokazuje, że tajemnica Trójcy Świętej zakorzeniona jest głęboko w Bogu, a także w ludzkości.
Dopiero jednak w Nowym Testamencie otrzymujemy pełną doktrynę o trzech pozostających we wzajemnych relacjach Osobach w jedności jednej natury. To w objawieniu Jezusa Chrystusa może­my nie tylko wierzyć w miłość Trójcy Świętej, lecz przez Jego Ducha Świętego także doświadczać tej miłującej Trójcy Świętej przebywającej w nas.

CZŁOWIEK MA UDZIAŁ W WOLNOŚCI BOŻEJ

Rozumiemy cokolwiek z samej natury Boga jako Trójcy Świętej, która stanowi miłującą jedność pozostających we wzajemnych relacjach Osób, jedynie dzięki ich działaniu w świecie naturalnym i w kosmosie. Pierwsza relacja Boga w miłości i wolności to relacja Stwórcy do swoich licznych stworzeń. Święty Ireneusz, żyjący w II w., pisze, że Bóg Ojciec i Stworzyciel dotyka świata stwo­rzeń swoimi dwiema rękami, którymi są Jezus Chrystus i Duch Święty:
[…] Ojciec, planujący wszystko dobrze i wydający polecenia, Syn, wprowadzający je w życie i wykonujący dzieło stworzenia, oraz Duch, żywiący i potęgujący to, co zostało uczynione, a człowiek – czyniący postęp dzień po dniu i wznoszący się ku doskonałości, czyli zbliżający się do niestworzonego.
Cały świat przesycony jest ożywiającą mocą i mi­łością Boga. On stwarza świat jako dar dla człowieka, który jest jego chef d’oeuvre, czyli arcydziełem, uczynionym na obraz i podobieństwo Jego samego (zob. Rdz 1, 26). Bóg powierza bogactwa świata stworzonego człowiekowi, aby je „upra­wiał i doglądał ” (zob. Rdz 2, 15). Jednakże tylko człowiek ma udział w wolności Boga, zdolność otrzymywania Jego osobowej miłości, dar Je­go samego jako Ojca i Oblubieńca człowieka, a także straszliwą władzę odrzucania Bożego da­ru miłości.
Księga Rodzaju zawiera Boży opis historii odrzucenia Boga nie tylko przez pierwszego mężczyznę i pierwszą kobietę, lecz także przez nas sa­mych. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi […]. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy (Rdz 3, 6-7).