Św. Ignacy Loyola doświadczył w szczególny sposób skrupułów w Manresie. Był to czas jego wewnętrznego oczyszczenia. Wtedy właśnie przeżywał taki stan, jaki dokładnie zapisał w czwartej uwadze Reguł o skrupułach. Zauważa on, że kiedy „dusza nie zgadza się na istnienie w sobie grzechu śmiertelnego ani powszedniego, ani nawet jakiegoś pozoru grzechu dobrowolnego”, wtedy szatan zaczyna atakować (ĆD 349). W jego przeżyciach było jednak coś więcej. Miał on jedno bardzo mocne pragnienie: „dokonywać tych wielkich dzieł i czynów zewnętrznych”, jakie realizowali wielcy święci, chciał ich nawet w tym prześcignąć (OP 14). Te dwa elementy – pragnienie zbliżania się do Boga i tendencja do kierowania się ambicjami – będą przeplatały się w naszej analizie jako elementy natury psychicznej wykorzystywane przez szatana, by rozbijać i niszczyć, a przez Pana Boga, by uszlachetniać i prowadzić stale wyżej.

 

Czym są skrupuły[1]

 

Łacińskie słowo określające skrupuł ma wiele znaczeń. Oznacza najpierw kamyczek, który gdy wpadnie do buta, powoduje duży ból. Skrupuł to także mały odważnik używany do ważenia. Im bardziej dokładna waga, tym subtelniejszych potrzeba odważników. Ugniatający kamień powoduje cierpienie, a wspomniana waga kojarzy się z oceną sumienia, które może być mniej lub bardziej wrażliwe, wskutek czego osoba może doświadczać wielkiego zamieszania.

Należy zaznaczyć, że delikatne sumienie nie jest przyczyną skrupułów – nie oznacza sumienia skrupulanckiego. Wyraźnie możemy obserwować to u pierwszych Ojców pustyni. Mieli oni bardzo delikatne, ale nie skrupulanckie sumienie. Wspomnijmy choćby św. Antoniego, Makarego czy Pachomiusza, którzy nie doświadczali skrupułów. Zapewne dlatego, że byli całkowicie szczerzy i otwarci przed swoimi ojcami duchowymi, wszystko im zawierzając. Kiedy ktoś jest zupełnie otwarty, trudniej o wchodzenie w skrupuły.

Fakt przeżywania skrupułów przez Ignacego Loyolę wskazuje, że zdrowe przeżywanie grzechu, oparte o medytacje pierwszego tygodnia Ćwiczeń duchowych, przerodziło się w odczucie niezdrowego poczucia winy, lękliwego doświadczania grzechu i wreszcie w rozbicie nerwowe. Wiemy, że skrupuły często łączą się z takimi problemami, jak fobie, obsesje czy nerwice. Ignacy nie znał przemyśleń psychologicznych odnośnie do ludzkiej psychiki. Jego obserwacje w tej materii dotyczyły więc pewnych kategorii osób: takich, które – jak stwierdza – „doświadczają skrupułów przez jakiś, określony czas”, i takich, „które oddają się ćwiczeniom duchownym” (ĆD 348). Oczywiście nie wszyscy, którzy odprawiają Ćwiczenia, są doświadczani przez skrupuły. Gdyby jednak tak się stało, trzeba im przedstawić i wytłumaczyć Reguły o skrupułach.

Już w XVI wieku nie tylko potrafiono odróżnić skrupuły, które przynoszą „niemały pożytek duszy”, od skrupułów, „które go nie przynoszą”, ale także próbowano walczyć z tymi ostatnimi. Dotykając przyczyn ich powstawania, odnajdywano je w działaniu różnych duchów, ale także w niedojrzałości sfery emocjonalnej.

Rozróżnienie pomiędzy skrupułami okresowymi a skrupułami wynikającymi z problemów związanych z niedojrzałością emocjonalną wprowadza nas w trudną tematykę rozumienia bardzo złożonych sytuacji ludzkich, co do których św. Ignacy miał proste spostrzeżenie: „Ten, kogo ogarnęło strapienie, powinien sobie uświadomić, że Pan go zostawił na próbę o własnych siłach, by się opierał różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela. Może się im bowiem oprzeć z pomocą Bożą, która go zawsze wspiera, chociaż wyraźnie tego nie odczuwa” (ĆD 320).

Nie można powiedzieć, że Bóg jest przyczyną skrupułów, ale że je dopuszcza i „w dużym stopniu oczyszcza i obmywa taką duszę, odsuwa ją bowiem od jakiegokolwiek pozoru grzechu” (ĆD 348). Ignacy wierzy głęboko w moc Pana, którą dzieli się On z duszą przeżywającą próbę. Bóg może poddać nas próbie, byśmy lepiej zrozumieli, jak ważny jest On w naszym życiu, i dobrze ocenili konieczność Jego łaski oraz uświadomili sobie, że nigdy w tym stanie nie braknie nam łaski koniecznej do zbawienia wiecznego (por. ĆD 320, 324). W sytuacji przeżywania skrupułów człowiek doświadcza czegoś więcej niż tylko „zmniejszenia zapału duszy i wielkiej miłości” (ĆD 320). Św. Ignacy wspomina o tym, rozważając strapienie duchowe.

Osoba przeżywa taki stan uczuciowy i duchowy, który może prowadzić do beznadziei, a nawet do myśli samobójczych. Doświadczył tego sam Święty w Manresie. Tym, co w przeżywaniu skrupułów jest trudniejsze i bardziej bolesne, jest fakt, o którym św. Ignacy wspomina bardzo wyraźnie – szatan pewne przeżycia „posuwa aż do krańcowości, żeby człowieka bardziej zaniepokoić i zamieszać” (ĆD 349). Oznacza to, że walka szatana z człowiekiem jest bezwzględna. Z drugiej strony, Ojciec Ignacy jest przekonany, że atakowany może się im oprzeć „z pomocą Bożą, która zawsze go wspiera”, że „może oprzeć się wszystkim wrogom, czerpiąc siły od Stwórcy i Pana” (ĆD 320, 324).

Według Ignacego Pan może wystawić człowieka „na próbę o własnych siłach, aby się opierał różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela” (ĆD 320); ale w wypadku przeżywania skrupułów istnieje coś więcej. Skrupuły to nie tylko brak pocieszenia, ale to stan zamieszania i osłabienia osądu rozumu, na skutek którego osoba jest bliska wyczerpania. Dla Ignacego sprawą najbardziej bolesną staje się to, że przeżywanie skrupułów dotyka sumienia, które i tak jest przewrażliwione i delikatne, a nieprzyjaciel „stara się, żeby tę delikatność posunąć do krańcowości, żeby człowieka bardziej niepokoić i zamieszać” (ĆD 349). Można też powiedzieć, że sumienie permisywne, szerokie, nie odczuje cierpień związanych ze skrupułami, natomiast osoba, „która chce postępować w życiu duchowym” (ĆD 350), zamiast doświadczyć wewnętrznej pomocy i pocieszenia, przeżyje zamieszanie, obsesje i stany fobii. Tajemnicą pozostaje więc fakt, że dla naszego oczyszczenia często potrzeba przeżycia skrupułów. A to, jak widać, jest bardzo bolesne i niezwykle trudne.

 

Doświadczenie skrupułów w pierwszym i drugim tygodniu Ćwiczeń duchowych

 

Zacznijmy od treści stanowiących serce pierwszego tygodnia Ćwiczeń. Z jednej strony, paradoks wejścia w przeżywanie grzechu polega na tym, że proces wyzwolenia ze zła łączy się z pełnym zaangażowania przeżyciem go na płaszczyźnie uczuciowej. Ignacy proponuje odprawiającemu, aby przeżył i dokładniej odczuł „brzydotę i przewrotność” grzechu (ĆD 57), a także związane z tym nieuporządkowanie wewnętrzne człowieka. Ignacy w tym kontekście kładzie akcent na śmierć, sąd i piekło jako konsekwencje grzechu. To pragnie doświadczenia serca pokornego i skruszonego (Ps 51, 19). Z drugiej zaś strony, doświadczenie to niesie w sobie niebezpieczeństwo wejścia nie tyle w autentyczne przeżycie religijne, ile w poczucie winy czy wręcz nerwicę obsesyjną.

Autor Ćwiczeń w pierwszym tygodniu radzi „przywieść sobie na pamięć wszystkie grzechy życia, przeglądając rok za rokiem albo okres za okresem” (ĆD 56). Ćwiczenie to nie jest proste, ponieważ w jego życiu doprowadziło go do nienawiści w stosunku do siebie samego (masochizm). Więcej, doświadczenie to spowodowało, że „przyszło mu wiele wycierpieć z powodu skrupułów” (OP 22). Mimo że odbył bardzo dokładną, starannie przygotowaną na piśmie spowiedź generalną w Montserracie, odczuwał, że nie żyje w prawdzie i ustawicznie męczył się świadomością, że nie wyznał wystarczająco dokładnie swoich grzechów. Niejako przeżywał siebie jako: „ranę jakąś i wrzód, z którego wypłynęło tyle grzechów i tyle złych czynów oraz taki wstrętny jad” (ĆD 58).

Zaczął więc Ignacy szukać kierowników duchowych, którzy pomogliby mu wyzwolić się ze skrupułów. Wreszcie znalazł jednego idealnego: spowiednik, doktor, kaznodzieja w kościele katedralnym, jak sam powiedział, człowiek bardzo duchowy. Ten polecił mu napisać wszystko, co mógł sobie przypomnieć ze swego życia. „Zrobił to – jak czytamy w Opowieści Pielgrzyma – ale po spowiedzi znów nachodziły go skrupuły i za każdym razem bardziej drobiazgowe, tak iż był bardzo udręczony” (OP 22). Ignacy wskazuje tu na ludzką niemożność wyzwolenia ze skrupułów, nawet gdy pomagają w tym najlepiej przygotowani spowiednicy. Zauważmy, że on sam utrudnił sobie pomoc, gdyż nie zasugerował spowiednikowi, by zakazał mu wracać do przeszłości i różnych szczegółów z życia, choć taką myśl nosił w sobie.

Skutki tego były łatwe do przewidzenia – zaczęły go nawiedzać myśli samobójcze, pojawiły się też inne oznaki głębokiej depresji. To wszystko św. Ignacy przeżywał w związku z rzeczywistością grzechu. Ustawicznie czuł się winny, a zarzucał sobie przewinienia, których w ogóle nie popełnił. Nikt nie był jednak w stanie mu pomóc.

Spróbujmy przedstawić, co od strony psychicznej przeżywał autor Ćwiczeń w ustawicznym czuciu się winnym?