Błogosław, duszo moja, Pana!
Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki!
Odziany we wspaniałość i majestat,
światłem okryty jak płaszczem.
Ty zdroje kierujesz do strumieni,
co pośród gór się sączą:
poją one wszelkie zwierzęta polne,
tam dzikie osły gaszą swe pragnienie;
nad nimi mieszka ptactwo powietrzne,
spomiędzy gałęzi głos swój wydaje. (…)
Każesz rosnąć trawie dla bydła
i roślinom, by człowiekowi służyły,
aby z roli dobywał chleb
i wino, co rozwesela serce ludzkie,
by rozpogadzać twarze oliwą,
by serce ludzkie chleb krzepił.
Drzewa Pana mają wody do syta,
cedry Libanu, które zasadził.
Tam ptactwo zakłada gniazda,
na cyprysach są domy bocianów.
Wysokie góry dla kozic,
a skały są kryjówką dla borsuków.
Tyś stworzył księżyc, aby czas wskazywał;
słońce poznało swój zachód.
Mrok sprowadzasz i noc nastaje,
w niej krąży wszelki zwierz leśny.
Lwiątka ryczą za łupem,
domagają się żeru od Boga.
Gdy słońce wzejdzie, wracają
i kładą się w swych legowiskach.
Człowiek wychodzi do swojej pracy,
do trudu swojego aż do wieczora.
Jak liczne są dzieła Twoje, Panie!
Ty wszystko mądrze uczyniłeś:
ziemia jest pełna Twych stworzeń. (…)
Wszystko to czeka na Ciebie,
byś dał im pokarm w swym czasie.
Gdy im udzielasz, zbierają;
gdy rękę swą otwierasz, sycą się dobrami.
Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój;
gdy im oddech odbierasz, marnieją
i powracają do swojego prochu.
Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha
i odnawiasz oblicze ziemi.
Niech chwała Pana trwa na wieki:
niech Pan się raduje z dzieł swoich
(Ps 104, 1–2. 10–31).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie samych siebie stojących przed całym dworem niebieskim: przed obliczem Boga, Pana naszego, wobec Matki Najświętszej, aniołów i wszystkich świętych.

Prośba o owoc kontemplacji: Będziemy prosić o wewnętrzne poznanie ogromu dobra, jakie otrzymaliśmy i nieustannie otrzymujemy od Boga. Będziemy również prosić, aby otrzymane dobro czyniło nas coraz bardziej otwartymi i hojnymi wobec Boga i Jego nieskończonej miłości.

1. Pomost między czasem Ćwiczeń duchownych a naszą codziennością

Kontemplacja Ad amorem — O miłości (ĆD, 230nn), która wieńczy całe Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli, jest jakby mostem przerzuconym pomiędzy czasem intensywnej modlitwy rekolekcyjnej a szarą codziennością życia. Nasze życie wymaga dużego zaangażowania: zaangażowania w pracę, w życie rodzinne, w codzienne troski i kłopoty związane z naszymi ludzkimi potrzebami. Wszystko to nie pozwala nam na tak intensywne wyciszenie i modlitwę, jakie miały miejsce w czasie trwania Ćwiczeń duchownych. Znaczne skrócenie czasu poświęconego wyłącznie na modlitwę, zmniejszenie intensywności naszej uwagi w sprawach duchowych, nie powinno jednak oznaczać rezygnacji z usilnego szukania obecności Boga, z szukania Jego miłości w naszej codzienności życia.

Kontemplacja O miłości ma nas przekonać, że obecności Boga można poszukiwać we wszystkich rzeczach, na przykład w rozmowie z kimkolwiek, w chodzeniu, w patrzeniu, smakowaniu, słuchaniu, rozumieniu oraz we wszystkim co robimy: ponieważ Jego Boski Majestat ujawnia się (…) we wszystkich rzeczach (św. Ignacy).

Ostatnią kontemplację, kontemplację O miłości, św. Ignacy poprzedza dwoma uwagami precyzującymi samo pojęcie miłości. A ponieważ pojęcie miłości jest dzisiaj powszechnie nadużywane i fałszowane, stąd też uwagi Autora Ćwiczeń duchownych mają dla nas szczególne znaczenie.

Najpierw wypada zaznaczyć dwie rzeczy — mówi Ignacy. Pierwsza: Miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach (ĆD, 230). Słowa te są pewnym powtórzeniem słów św. Jana: Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! (1 J 3, 18). Ignacy wiedział, jak bardzo człowiek jest skłonny do wypowiadania wielkich słów i jak żałośnie obok nich prezentuje się praktyka życia. Prawdziwa miłość działa i jest skuteczna jedynie w czynach (W. Lambert). Podstawowym wyrazem miłości nie są więc przeżycia w sferze uczuć, nie są też słowa opowiadające o tych doznaniach, ale ofiarne i konkretne działanie na rzecz osoby miłowanej. Miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach — to lakoniczne stwierdzenie św. Ignacego mogłoby być dobrym lekarstwem na nasze puste gadanie o miłości, którego pełne są nasze filmy, książki, czasopisma, nasze kazania, katechezy czy też nasze codzienne rozmowy.

Po drugie. Miłość polega na (…) tym, aby miłujący dawał i udzielał umiłowanemu tego, co sam posiada, albo coś z tego, co jest w jego posiadaniu lub w jego mocy; i znów wzajemnie żeby umiłowany udzielał miłującemu (ĆD, 231). Istotą miłości jest pełna komunia, jedność międzyosobowa, wzajemne przenikanie się tych, którzy się kochają; wzajemne udzielanie sobie tego wszystkiego, kim są i co posiadają. Przed umiłowanym niczego się nie ukrywa. W miłości nic nie pragnie się zatrzymać tylko dla siebie. W każdym akcie miłości kochające się osoby mówią sobie wzajemnie: Wszystko moje do ciebie należy (Łk 15, 31). Istotą miłości jest więc realne odniesienie do drugiego, rzeczywista więź, rzeczywista relacja z osobą.

Te uwagi św. Ignacego posiadają dzisiaj niezwykłą wartość. Bardzo często miłość zwykło się utożsamiać z subiektywnym i przyjemnym odczuciem zakochania. Wielu ludzi, szczególnie młodych, nie kocha naprawdę drugiego, ale kocha swoje wyobrażenie o drugim oraz kocha siebie samego w drugim. Satysfakcja emocjonalno–seksualna staje się nierzadko najwyższym i jedynym kryterium miłości. Stąd tak łatwo dochodzi do wzajemnej manipulacji. Takie rozumienie miłości sprawia, że nie widzi się potrzeby ofiary, wysiłku i trudu dla wzrostu w miłości. Te powierzchowne kryteria miłości przykłada się nie tylko do miłości przyjacielskiej, narzeczeńskiej i małżeńskiej, ale także do miłości Boga.