Jezus szedł z odwagą przez całe życie. Również z odwagą wkroczył w mękę i śmierć. Nie był oczywiście wolny od naturalnego lęku przed śmiercią, ale przezwyciężał go zaufaniem Ojcu: Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę (J 12, 27). Jezus jest świadomy swojej boskości. Wie, że poprzez śmierć zmierza do Ojca, do chwały: Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca (J 16, 28). Bezwarunkowa miłość do Ojca jest siłą do spoglądania śmierci w oczy; jest źródłem wolności serca i odwagi. Stąd śmierć Jezusa nie jest zrządzeniem losu, przypadkiem, ale wynikiem i konsekwencją świadomego wyboru.
Jezus staje wobec perspektywy śmierci w czasie całej swojej działalności publicznej. Trzykrotnie świadomie zapowiada swoją mękę, cierpienie i śmierć (Mk 8, 31-37; Mk 9, 31-32: Mk 10, 32-34). Właściwie każda konfrontacja z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie była wystawianiem na niebezpieczeństwo śmierci.
Na początku swojej publicznej działalności Jezus nie mówił otwarcie o swojej śmierci. Zdobywał uczniów, przyjaciół swoją osobą, swoją dobrocią, zaufaniem, zdolnością cudotwórczą… Dopiero gdy uczniowie stanowią małą, dobrze zespoloną grupę, wspólnotę mówi otwarcie: I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa (Mk 8, 31n).
Te bolesne słowa budzą w Dwunastu uczucia przerażenia i zagubienia. Wyraża je Piotr: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22). Uczniowie nie rozumieją Jezusa: Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać (Mk 9, 32). Nie odrzucają jednak Jego słów z powodu miłości; dlatego, że są z Nim. Są tak zafascynowani i zakochani w Jezusie, że godzą się na przyjęcie trudnych, niezrozumiałych słów. Z drugiej strony boją się pytać. Wolą pozostać nieświadomi, niż usłyszeć słowa, które nie będą po ich myśli, których nie będą w stanie zaakceptować. Uczniowie są jak człowiek śmiertelnie chory. Przeczuwa swój stan, ale nie chce usłyszeć potwierdzenia lekarza. Boi się absolutnej pewności bliskiej śmierci.
Postawa uczniów jest skonfrontowana z postawą Jezusa. Jezus jest silny swoim Ojcem, który daje Mu odwagę, moc, spokój zewnętrzny i wewnętrzny pokój. Całe życie Jezusa prześwietla moc Boga, nawet cierpienie, mękę i śmierć. Natomiast uczniowie są słabi, chwiejni, zalęknieni i zagubieni, ponieważ myślą i reagują w kategoriach czysto ludzkich.
Pytania do refleksji i modlitwy:
Jaka jest moja świadomość? (głęboka, prawdziwa, autentyczna, fałszywa, zagubiona, prawie nieobecna…)
Czy potrafię przyjąć słowa Jezusa, gdy są trudne i niezrozumiałe dla mnie?
Czy nie godzę się na sytuacje patowe, niejasne, dwuznaczne, obawiając się usłyszeć prawdę?
Jak sobie radzę z lękiem przed śmiercią? Czy patrzę na śmierć z odwagą i w perspektywie wiary? Czy potrafię myśleć i mówić o śmierci własnej i bliskich ze spokojem?