Na poziomie ludzkiej natury wspólnota jest wcześniejsza niż poszczególny człowiek. Owszem, mamy zdolność zakładania nowych wspólnot, a założenie wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej podejmuje większość dorosłych ludzi, niemniej każdy z nas najpierw przez jakąś uprzednio istniejącą wspólnotę sam został przyjęty, zazwyczaj przez swoją rodzinę. Nikt z nas nie zdołałby przebrnąć zwłaszcza przez okres niemowlęctwa i dzieciństwa, gdyby nie został włączony w jakąś konkretną ludzką wspólnotę.
Również wspólnota wiary jest wcześniejsza niż poszczególny wierzący. Dotyczy to nie tylko dzieci, które przez chrzest i wychowanie religijne wprowadzane są w wiarę wyznawaną przez ich bliskich. Nawet prześladowca Szaweł, którego do wiary zaprosił sam Zbawiciel, zanim stał się człowiekiem wierzącym, usłyszał od Niego: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6; por. 22, 10). Przyszły Apostoł Paweł łaskę wiary otrzymał we wspólnocie, która go przyjęła do swojego grona (por. Dz 9, 17-19; 22, 12-16). Słowem, bez wspólnoty wierzących nie da się zostać człowiekiem wierzącym.
Otóż szczególnie oczywistym sposobem ujawniania się i pogłębiania wspólnoty wierzących jako właśnie wspólnoty jest wspólna modlitwa. Bez niej w ogóle Kościoła nie da się wyobrazić. Nigdy dość przypominania, że samo nawet narodzenie Kościoła dokonało się w atmosferze wspólnej modlitwy. Ci, którzy mieli stać się pierwocinami ludu Nowego Przymierza, na przyjście Ducha Świętego czekali właśnie we wspólnej modlitwie: Po wniebowstąpieniu Pana Jezusa Apostołowie trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego (Dz 1, 14).
W powyższym wersecie warto odnotować wyraz „jednomyślnie” (homothymadón). Służy on bowiem przekazowi niezwykle ważnej prawdy na temat modlitwy wspólnej, w której najwcześniej i najbardziej widzialnie tworzy się i pogłębia jedność Kościoła. Krótki opis wspólnoty jerozolimskiej przedstawionej jako obraz Kościoła idealnego (por. Dz 2, 42-47) – po wymienieniu czterech źródeł tak wzorcowego stanu rzeczy: trwania „w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (por. Dz 2, 42), jeszcze raz zwraca uwagę na szczególne znaczenie wspólnej modlitwy oraz Eucharystii dla jedności Kościoła: Codziennie trwali jednomyślnie (homothymadón) w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek z radością i prostotą serca (Dz 2, 46).
Dążenie do tego wzorca – żebyśmy zgodnie (homothymadón) jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa (Rz 15, 6), czyli żebyśmy stawali się coraz bardziej prawdziwą wspólnotą modlitwy
– będzie później przedmiotem życzeń Apostoła Pawła kierowanych do młodych Kościołów. Natomiast o opuszczaniu modlitwy List do Hebrajczyków mówi w takim tonie, jakby to było równoznaczne z utratą wiary (por. Hbr 10, 25–27). Później św. Ignacy z Antiochii napisze, że „kto nie przychodzi na zgromadzenie, ten już popadł w pychę i sam siebie osądził. Napisano bowiem: Bóg sprzeciwia się pysznym”.
– będzie później przedmiotem życzeń Apostoła Pawła kierowanych do młodych Kościołów. Natomiast o opuszczaniu modlitwy List do Hebrajczyków mówi w takim tonie, jakby to było równoznaczne z utratą wiary (por. Hbr 10, 25–27). Później św. Ignacy z Antiochii napisze, że „kto nie przychodzi na zgromadzenie, ten już popadł w pychę i sam siebie osądził. Napisano bowiem: Bóg sprzeciwia się pysznym”.
Jeszcze jeden aspekt wspólnoty modlitewnej zasygnalizowany jest już w Dziejach Apostolskich: modląca się w zgodzie wspólnota szczególnie wiele może przed obliczem Boga. Kiedy po wybuchu prześladowań w Jerozolimie chrześcijanie wznieśli jednomyślnie głos do Boga (Dz 4, 24), po tej ich modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani; a wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże (Dz 4, 31). Można się też domyślać, że cudowne uwolnienie Apostoła Piotra nastąpiło nie bez związku z zebraniem się „wielu na modlitwie” w „domu Marii, matki Jana, zwanego Markiem” (por. Dz 12, 12).
Św. Ignacy z Antiochii, nawiązując do słów Pana Jezusa z Ewangelii św. Mateusza (por. Mt 18, 20), napisał później, że „jeśli modlitwa wspólna dwóch pierwszych lepszych ludzi ma moc tak wielką, o ileż potężniejsza jest modlitwa biskupa i całego Kościoła?”. Jednym z dowodów ogromnej popularności tego przeświadczenia o potędze wspólnej modlitwy jest choćby przytoczona wyżej wypowiedź Humberta z Romans.
Nie miejsce tu na bardziej szczegółowe przedstawianie bardzo ciekawej intuicji, że modlitwa jest walką (por. Rdz 32, 25-33; Ez 22, 30; Rz 15, 30n; Kol 2, 1; 4, 12). W tej perspektywie widział modlitwę wspólną już cytowany przed chwilą św. Ignacy: „Starajcie się częściej gromadzić dla dziękczynienia Bogu i oddawania Mu chwały. Jeśli bowiem często wspólnie się spotykacie, chyli się do upadku potęga szatana, a wasza zgodność w wierze niszczy jego zgubne dzieło”.