1. W Towarzystwie Jezusowym są trzy tak zwane probacje, czyli momenty specjalnej troski zakonu o rozwijające się powołanie. Ta troska przejawia się nie tylko szczególnym wyborem miejsca, czasu i osób odbywających probację. Jest ona przede wszystkim wyrazem wiary, tak przełożonych, jak i ,,probanistów” w to, że sam Bóg pragnie i daje ku temu szczególną okazje, aby człowiek szukał i odnajdywał, pod ,,sztandarem krzyża’” Chrystusowego, długo poszukiwane centrum serca i odpocznienie ducha, których ,,świat” dać nie może.
,,Pierwszą probację” kandydat do Towarzystwa Jezusowego odbywa zwykle w domu zakonnym. Przebywa tam jako gość lub przybysz, przyglądając się życiu zakonnemu i uczestnicząc w nim w pewien sposób. Oczywiście, dopiero święci w niebie są ,,pełnymi” towarzyszami Jezusa, niemniej życie zakonne jest znakiem Bożego królestwa. Można zatem powiedzieć, że cała ludzka, ziemska pielgrzymka to ,,pierwsza probacja” w odniesieniu do Niebieskiej Ojczyzny. Jesteśmy bowiem niejako pielgrzymami w drodze do Gospodarza, którego hojność możemy już teraz poznać w Jego dziełach.
,,Druga probacja” to okres dwuletniego zakonnego nowicjatu. Momentem centralnym w życiu nowicjusza są miesięczne Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli. Odbywają się one w milczeniu, pod przewodnictwem samego Boga i dyskretnym towarzyszeniem Kościoła ,,ukonkretnionego” w osobie duchowego przewodnika. Probacja ta kończy się prostymi ślubami zakonnymi czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Towarzyszy im gotowość przyjęcia woli przełożonych, określającej miejsce jezuity w strukturze zakonnej. Później młody powołaniem zakonnik, posiadając doświadczenie udzielania się Boga człowiekowi, zwłaszcza w Ćwiczeniach duchownych, przez długie lata studiuje filozofię i teologię oraz uczestniczy, w miarę swoich możliwości, w apostolskich dziełach Towarzystwa.
Codzienne uprzytamnianie sobie w rachunku sumienia oddziałujących na człowieka poruszeń duchowych, coroczne rekolekcje ,,tygodniowe’”, wraz ze spowiedzią generalną z minionego okresu, jak również odnawiane śluby zakonne, pomagają ,,scholastykowi’” (czyli studiującemu jezuicie) w duchowym przeżywaniu drogi do diakonatu i kapłaństwa. Podobną formację odbywają także bracia zakonni. Można by powiedzieć, że podobnie jak Kościół w świecie jest znakiem zaangażowania się rodzaju ludzkiego w królestwo Boże, tak i druga probacja jest wyrazem zaangażowania zakonnika w charyzmat zakonu.
2. Po kilkunastu latach życia zakonnego, kiedy ma się niejedno doświadczenie znikomości spraw tego świata i struktur, które w nim działają, nierzadko po wielu latach posługi jako brat czy kapłan, jezuita odbywa swoją ,,trzecią probację”. Ten okres można by także określić na wiele innych sposobów: ,,szkoła uczuć’”, ,,drugi nowicjat”, ,,wspólnota przyjaciół w Panu’”, ,,szkoła modlitwy”, jednak chyba najlepszym terminem jest ,,szkoła rozeznawania duchowego”. W tym to okresie przeżywa się po raz drugi trzydziestodniowe rekolekcje ignacjańskie, przez kilka miesięcy przebywa się w innej wspólnocie na tak zwanym eksperymencie; studiuje się duchowość zapisaną przez św. Ignacego, szczególnie tę zawartą w Konstytucjach, jak również interpretowaną i adaptowaną przez Kongregacje Generalne i przełożonych generalnych jezuitów. Towarzyszy temu dzielenie się wiarą we wspólnocie przyjaciół w Panu.
W ,,szkole rozeznawania duchowego” jezuita uczy się szczególnie intensywnie zaparcia samego siebie, to znaczy uczy się przeżywać to, co różni uczeni nazywają ,,autotranscendencją” czy doświadczaniem ,,sytuacji granicznych”. Nie chodzi tu jednakże o jakieś ,,nadzwyczajne” stany psychiczne, ale o doświadczenie wiary w Chrystusa. Wyrzekanie się własnej woli związane jest z uprzednim i ciągłym rozpoznawaniem woli Boga i przyjmowaniem jej za swoją własną.
To rozpoznawanie woli Boga objawionej w Chrystusie odkrywa się w osobistym życiu, w modlitewnej przyjaźni z Jezusem, na drodze reguł ignacjańskiego rozeznawania różnych poruszeń duchowych. Innymi słowy chodzi o to, aby w całym swoim człowieczeństwie doświadczyć i przekonać się, jak dobry i miłosierny jest Bóg, a także mocno uświadomić sobie, że ,,wołanie świata”, przemawiającego pychą, pożądliwością czy bezmiernym bogaceniem się, jest nieprzyjazną iluzją prowadzącą do niejednej ludzkiej tragedii. Trzeba mieć także świadomość i związaną z nią ostrożność, że nawet ludziom zmierzającym prostą drogą do Boga, który dał im łaskę zachowania od grzechów ciężkich i unikania lekkich, przytrafiają się iluzje podążania za pozornym dobrem. Tak więc chodzi o ciągłe nawracanie się z osobistej grzeszności, której świadom jest każdy jezuita, i o naśladowanie Chrystusa, zwłaszcza w Jego pokorze.
3. Pośród zagubionego ,,świata”, który niejako zapomina o swoim Stwórcy, głoszenie słowa Bożego każdym wymiarem człowieczeństwa stanowi rdzeń doświadczeń probanisty. Odbywa się ono nie tylko na płaszczyźnie osobistej, ale także wewnątrz wspólnoty zakonnej i również poprzez obecność w zranionym ,,świecie”. Dlatego poszukiwanie i odnajdywanie Boga we wszystkich rzeczach jest jednym z głównych rysów duchowości ignacjańskiej.
Towarzystwo Jezusowe jest przeto przekonane, że w jego pracach, o ile są one rzeczywiście rozeznane, kontynuuje się misja samego Chrystusa, dzielącego się wciąż swym życiem nie tylko przez Eucharystię, ale także przez dźwiganie z Nim krzyża pośród udręk ,,świata”. Jezuitom nie chodzi o to, by pracować dla siebie, ale by przychodzić z pomocą zagubionym ludziom, naśladując we wszystkim Zbawiciela. Można by zatem powiedzieć, że Towarzystwo Jezusowe stara się być już tu na ziemi Towarzystwem Jezusa w niebie. W ten sposób, dzięki niezasłużonemu darowi Ducha Świętego, realizuje się męski rys ducha zakonnego w apostolskiej posłudze nie tylko sakramentów, ale i ewangelizacji wszystkich rzeczy. Dobry Stwórca, widząc odstępstwo grzesznych dzieci od celu człowieczego życia, miłosiernie daje nadal powołania, aktualizujące po ludzku słowo Boga w tych kontekstach życia, gdzie dobra, wiary i sprawiedliwości jest wciąż za mało.
Oczywiście zrodzić się może pytanie: „Czy jezuici autentycznie realizują powierzone sobie wartości?”. Niech ono zostanie oddane Bogu, który zna tajniki serc nie tylko powołanych, ale i tych, którzy tak pytają. Jeśli jezuici rzeczywiście pomogli jakiejś duszy w naśladowaniu Chrystusa, to chyba takie pytanie przestaje być dla niej istotne.