Zacznijmy od centrum, aby móc później wyprowadzić wnioski dotyczące naszej praktyki duszpasterskiej. Wtedy będziemy mieć zdrowy, zwarty punkt widzenia i odniesienia, na podstawie którego można by osądzić nasze prace.
Chodzi o to, aby umieć wybierać spośród tego, co życie mi oferuje, spośród różnego rodzaju możliwości przede wszystkim to, co odpowiada mojej misji, w Kościele.
Tym centralnym punktem jest pozytywny kerygmat. Popatrzmy teraz na inną funkcję Chrystusowego krzyża. Rozważmy to, co widzimy w Ewangelii św. Jana, że krzyż jest największym dowodem miłości Pana Boga. Przed grzechem, przed upadkiem człowiek mógł poznać pewne aspekty miłości Boga, ale nie był w stanie zrozumieć Jego najbardziej przepastnej cechy, jaką jest miłość do grzesznika. To dopiero było możliwe wtedy, kiedy pojawił się grzech.
Całe Pismo Św. jest z jednej strony ukazywaniem jak grzech coraz bardziej rozkłada, coraz bardziej niszczy kulturę ludzką i całe narody, jak grzech drąży również wewnętrzną tkankę Izraela, pokazuje jak niewystarczająca jest ta prowizoryczna historia zbawienia, którą Bóg w Starym Testamencie prowadził, żeby przygotować grunt na przyjście Jezusa Chrystusa.
Drugi nurt Pisma Św. pokazuje, jak powoli objawia się miłość Boga. Pokazuje to od razu w Protoewangelii, w tym opowiadaniu etiologicznym, które opisuje pierwszy upadek człowieka (opowiadanie etiologiczne — jest to opowiadanie, które pragnie wydarzeniem z zamierzchłej, niesprawdzalnej przeszłości wytłumaczyć jakiś obecny, rzeczywisty stan rzeczy, jakiś zwyczaj itp.).
Otóż cały opis raju posiada wybitnie charakter etiologiczny, dlatego że pragnie wyjaśnić pewne, stałe i najbardziej fundamentalne dane ludzkiej egzystencji, np. Dlaczego człowiek się żeni? Odpowiedź: bo na początku Pan Bóg ustanowił małżeństwo. Dlaczego człowiek tak jest związany z ziemią, jak to widzimy w doświadczeniu? Dlatego, że Pan Bóg wyprowadził go z ziemi.
Tutaj jest jeszcze w języku hebrajskim świetna gra słów: nazwa i imię człowieka jako takiego brzmi Adam i słowo „adam” oznacza również ziemię. Jest to ten sam źródłosłów; czyli wyraz hebrajski na określenie człowieka znaczy „glebianin”, „ziemianin”. I tu od razu widać jego wewnętrzny, istotny związek z ziemią. Człowiek jest z ziemi wyjęty i dla niej stworzony. Jego więź z ziemią należy również do konstytucji natury ludzkiej.
Słowem, to opowiadanie wyjaśnia, dlaczego jest tak a tak. Bo na początku było to a to… Etiologia dzieli się na historyczną i niehistoryczną. Historyczna to ta, która podaje jako przyczynę pewne prawdziwe wydarzenia z przeszłości. Niehistoryczna natomiast to ta, która wymyśla jakieś opowiadanie, żeby coś dzisiejszego wyjaśnić.
Również etiologią jest całe to opowiadanie, które ukazuje skąd wzięło się zło, dlaczego w świecie panuje zło. Bo na początku stało się to a to… (W tym przypadku mamy doczynienia z etiologią historyczną, która wyczuła dobrze, co się stało na początku ludzkości).
Dramat człowieka zrodził się stąd, że pierwszą wolną odpowiedzią na misję, którą Bóg pragnął mu powierzyć, był grzech. Zbuntował się przeciw tej misji. Postawił siebie na miejscu Boga, zamiast uznać siebie za stworzenie. Na szczęście Pan Bóg na ów grzech odpowiedział już w protoewangelii, że ludzkości w tym stanie nie pozostawi.
W tym opowiadaniu etiologicznym są rzeczy ważne i mniej ważne, np. dlaczego wąż nie ma nóg, tylko pełza. Ponieważ był tym, który skusił pierwszego człowieka i teraz ponosi konsekwencje swego czynu.
Wśród tych naiwnych, dziecięcych części etiologii, które dla nas dziś są mniej ważne, nagle pojawia się wśród tej słomy ziarno, które mówi rzecz ogromnej wagi teologicznej. Oto teraz Bóg ustanawia period historii, w którym będzie panowało ustawiczne zmaganie się między plemieniem Ewy — rodzajem ludzkim, a tym światem, który reprezentuje wąż. Ale ostatecznie w tej walce rodzaj ludzki zwycięży. W tym jest obietnica Boga względem człowieka: Ja ciebie nie opuszczę. Ja tej walce się przypatruję. Ja tobie w tej walce gwarantuję ostateczne zwycięstwo.
Dlatego dalsze rozdziały Pisma Św. pokazują, jak Bóg powoli to realizuje. Kain i Abel. Brat zabija brata. Ale zabójstwo to należy zobaczyć na tle prawa, które istniało w Starym Testamencie — prawa tzw. legalnego ścigania zabójcy przez krewnych zabitego. Nie tylko było to dopuszczalne, lecz wręcz podniesione do rangi obowiązku. Można to tak powiedzieć w skrócie: zabójca nie ma prawa żyć. Tymczasem Bóg daje Kainowi jakiś znak na czole, który sprawia, że Kaina tykać nie wolno, to prawo Kaina nie obowiązuje. Bóg go ułaskawia: ty możesz żyć.
Później przychodzi historia Lameka, w której widać, jak prawo zemsty doszło już do swojego ostatecznego paroksyzmu. Kain się pomścił siedem razy za swoją obelgę, a Lamek siedemdziesiąt siedem razy, już do najwyższej przesady.
Zauważmy, że prawa Starego Testamentu, które w naszym poczuciu są barbarzyńskie, jednakże na tle barbarzyństwa, które panowało wśród ludzkości, są szalonym krokiem naprzód. Np. prawo zemsty (prawo talionu): oko za oko, ząb za ząb wyparło prawo, w imię którego za jedno oko niszczono 7 albo 77 oczu. W Biblii Pan Bóg mówi: jedno oko wystarczy. Jest to powolne wprowadzanie ludzkości do ideału ewangelicznego. Nas to dzisiaj może gorszy, ale wtedy, na tamte czasy był to ogromny postęp.
Dalej historia potopu przedstawia kompletne zniszczenie przez grzech ludzkości skorumpowanej do cna. Przychodzi potop jako zapowiedź sądu eschatologicznego. Jest to typ sądu, który pokazuje, jak w wodach potopu Bóg ratuje jednego człowieka, by z niego wyprowadzić nową ludzkość.
Jest to pierwsza konkretyzacja tej obietnicy z raju, która mówi, że Bóg będzie zawsze ocalał w całej historii ludzkości małą resztę, by z niej stwarzać dalszą ludzkość. Ta zasada reszty będzie się przewijała przez cały ciąg Starego Testamentu.
Wieża Babel i pomieszanie języków. Uwaga! Pomieszanie języków to nie jest kara za grzech, ale jest to dobrodziejstwo Boże, żeby grzech nie urósł do rozmiarów demonicznych. Dlatego Bóg mówi: „wszyscy mają jedną mowę A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić.”. To jest obawa, że człowiek przekroczy granice swojej natury i jego zło przybierze rzeczywiście demoniczny wymiar. Tutaj Pan Bóg dla dobrodziejstwa ludzi miesza im języki (mowę).
Żeby cała ludzkość wróciła do błogosławieństwa, którym się kiedyś człowiek cieszył w raju, Bóg podejmuje całą historię Abrahama (Rdz 12,1-3). Jest to fragment redakcyjny włożony przez redaktora w usta Pana Boga, by wytłumaczyć sens historii, która zaczyna się w 12 rozdziale. „Jahwe rzekł do Abrahama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy będą złorzeczyli i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi”.
Jak wiemy, cała ta historia jest z myślą o wszystkich narodach, żeby błogosławieństwo, które ludzkość utraciła, powróciło do wszystkich.
Następnie idzie dalsza historia Izraela. Izrael został wyprowadzony z niewoli egipskiej. I przy tej okazji Pismo Św. podaje pierwszą definicję Pana Boga (która jest dla Starego Testamentu tym, czym dla nas jest powiedzenie św. Jana — Bóg jest miłością). W Księdze Wyjścia czytamy: „Pan przeszedł przed oczami Mojżesza i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłościwy, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 34,6-7).
Ta definicja pragnie pokazać tę prawdę, że w Bogu jest serce, które jest bardziej skłonne do przebaczania niż do karania. Powiedzmy, jest w Bogu jakiś hamulec, który mówi Mu, że skutki grzechu, tę truciznę, którą człowiek pije, w jakiś sposób trzeba zatrzymać i to możliwie szybko. Natomiast w świadczeniu ludziom — i to grzesznym ludziom — dobroci, miłosierdzia i przebaczenia Bóg nie ma granic. Tu zauważmy powolne odsłanianie rysu Bożej miłości, która jest miłością do grzesznika.
W historii Sędziów występuje taki charakterystyczny cykl: Naród Wybrany grzeszy i odstępuje od Boga. Jako skutek spada na niego trucizna zawarta w grzechu. Gdy z nią jest skonfrontowany, gdy ją musi pić, zwraca się do Boga i woła o miłosierdzie, o przebaczenie. Pan Bóg za każdym razem (tych cykli jest wiele) przychodzi, wzbudza jakiegoś zbawiciela, sędziego i wybawia swój naród. Bóg czyni niestrudzenie nowy początek.
Następuje wielkie wydarzenie, wielki kataklizm niewola babilońska. Teraz nawet w Piśmie Św. pojawiają się pytania: Czy to koniec? Czy to znaczy, że historia zbawienia cofnęła się do punktu zerowego? Czy została anulowana? Czy Bóg się nami znużył i odszedł? Tak by się mogło wydawać na podstawie logiki przymierza, na której jest zbudowana Księga Powtórzonego Prawa.
Istnieje Przymierze, układ. Jesteśmy partnerami, mówi Bóg. Ja jestem twoim Bogiem, ty jesteś moim ludem. Ja ci będę świadczył wszystkie dobrodziejstwa (będziesz w tej ziemi wielki), a ty będziesz zachowywał Moje przykazania. Jeżeli tego warunku nie spełnisz, Ja również wycofam się z Moich obietnic. Utracisz swoją ziemię i wrócisz do Egiptu.
I tak się kończy Powtórzone Prawo. To pierwsze jego wydanie. W rozdziale 28, to ostatnie przekleństwo właśnie jest takie: „Wrócisz do Egiptu”. Historia zbawienia jest w punkcie zerowym. W czasie niewoli, gdy się to rzeczywiście stało, Izrael zapytuje: „Czy to koniec?” Przychodzą nowi prorocy: Deutero-Izajasz, Ezechiel, którzy mówią: Z tej śmierci, która jest czymś zasłużonym dla Izraela, mimo że Izrael nie ma żadnego tytułu do domagania się jakiegoś nowego początku, Bóg postanowił uczynić nowy początek.
Nie dla jakichś twoich zasług, nie dlatego, żeś o to Boga prosił, tylko dlatego, że Bóg obiecał Abrahamowi prowadzić z tobą tę historię zbawienia na wieki. Dlatego w czasie wyjścia i później u Nehemiasza pojawia się ta sama definicja Pana Boga wyjęta z Ks. Wyjścia, na której jest zbudowany dalszy ciąg historii zbawienia.