Swoje życie do 2016 roku dzieliłam na czas do wyprowadzenia się z domu (zaraz po maturze) i czas od tego momentu; bez rodziny biologicznej. Podział ten jednak zmienił się, odkąd los skierował mnie do Al-Anon. Teraz dzielę swoje życie na czas przed Al-Anon i wszystko to, co wydarzyło się później.
Pochodzę z rodziny, w której rodzice nie byli nigdy szczęśliwi. Chyba, że był alkohol, to wtedy okazywało się, że rodzice potrafią ze sobą rozmawiać, śmiać się, miło mówić do znajomych i zapraszać ich do domu. Wtedy widziałam, że dorośli mogą nie być poważni, spięci, niecierpliwi, a nawet zaczynają okazywać sobie czułość. Pamiętam, że kiedy zbliżał się weekend, w domu robiło się nerwowo, po to, aby w sobotni wieczór pojawił się beztroski śmiech, a nawet muzyka i obejmujący całe mieszkanie zapach papierosów i alkoholu.
Byłam bardzo cichym, grzecznym dzieckiem, bez żadnych potrzeb, podobno niewidzialnym. Bardzo często płakałam. Do dziś pamiętam, jak zamknięta w łazience wylewałam może łez z nosem na szybie w oknie, z widokiem na szare pola. Nie miałem z kim dzielić swoich myśli, trosk. Uciekałam w marzenia i książki. Mój sporo starszy brat, szybko wyprowadził się z domu, a poza nim nie mam rodzeństwa.
Widziałam w domu wiele złych rzeczy i czułam się bardzo samotna. Na szczęście w domu było zawsze jakieś zwierzę, do którego tuliłam się, kiedy za dużymi, czystymi oknami było ciemno, a ja nadal byłam w domu sama. Często się bałam, ale nauczyłam się od rodziców, że nie można okazywać uczuć. Często słyszałam, że wszystko to, co czuję nie jest nie na miejscu, bo: „jak można”, „mogłabyś w tym czasie”, „posprzątałabyś” i tym podobne. W domu było sporo przemocy fizycznej i psychicznej, dlatego myśl o możliwości wyprowadzenia się z tego miejsca była dla mnie światełkiem do nowego świata.
Od czasu wyprowadzenia się z domu, faktycznie czułam się wolna i zaczęłam poznawać po mojemu, życie w miejscowości oddalonej od domu rodzinnego. Ciągnęło mnie do osób niezwykle zapracowanych, aroganckich, rzucających słowa na wiatr, a w towarzystwie, w którym się piło czułam się bezpiecznie, i tak jak w domu. Z czasem założyłam swoją rodzinę i zaczęłam bardzo szybko tonąć w szarości codziennej rzeczywistości. Wydaje mi się teraz, że był to taki etap mojego życia, w którym zajmowałam się wszystkimi, wszystkim poza samą sobą.
Wiedziałam co komu i kiedy jest potrzebne; co ma zrobić koleżanka ze swoim kłopotem; dlaczego komuś jest przykro; co myśli mój brat, tata, sąsiadka i tym podobne. Nie wiedziałam natomiast: jaki jest mój ulubiony kolor, film, potrawa, smakołyk; jakie mam marzenia; jakie cele na następne półrocze, rok, czy dwa lata; jakie ubrania są w moim stylu; co najbardziej lubię robić w wolnym czasie (co to jest wolny czas?); jakie jest moje hobby i tym podobne. Często użalałam się nad sobą, zastanawiając się czemu miałam takie smutne dzieciństwo, a moja rodzina jest taka krytyczna i pełna uraz pomiędzy sobą.
Pamiętam swoją bezsilność wobec samej siebie, gdy robiąc kilka rzeczy jednocześnie (w myślach kolejne kilka), będąc w biegu, głodna, spragniona, w ostatnich chwilach zupełnie, nagle przypomniałam sobie o swoich potrzebach fizjologicznych. Obserwowałam przy tym z niecierpliwością i krytycyzmem mojego męża, który w takich chwilach najintensywniejszych zadań, potrafił najspokojniej w świecie myć zęby szczoteczką elektryczną dwie minuty (dla mnie wtedy to była wieczność). Brak myśli o istnieniu czegoś takiego, jak wybaczenie i wybaczenie bliskim, rujnowało mi codzienne chwile i nie pomagało w uzyskaniu stanu zadowolenia z samej siebie, cieszenia się życiem, jakie mam. A przecież byłam zdrowa, miałam gdzie mieszkać, co jeść…
Wszystko zmieniło się, odkąd trafiłam do Al-Anon i zaczęłam stopniowo poddawać się temu, co sugeruje nasz duchowy program. Od pięciu lat staram się systematycznie iść tą drogą i nie poddaję się. Widzę wyraźnie stopniowe rezultaty na przykład stawianie granic czy dbanie o siebie – coś niezwykle trudnego dla mnie, o czym dowiedziałam się tutaj. Właśnie dziś, pisząc ten tekst, zastanawiałam się, jak sprawnie dziś zadbałam o siebie, mówiąc mężowi o swoich uczuciach, albo wtedy, gdy nie eksploatowałam swojego organizmu jak dawniej, albo gdy starałam się wolno jeść posiłek, dokładając do niego zdrowe produkty, a nie jak kiedyś, to co akurat wpadło w rękę… widzę też, jak pomogły mi nasze stopnie w wybaczeniu osobom, które w moim dzieciństwie mnie krzywdziły. Pięć dni temu wróciłam z rodzinnej imprezy, która odbyła się w miejscowości, z której pochodzę. A najlepsze jest to, że dzięki temu, że odgoniłam demony przeszłości i wybaczyłam bliskim, to ja sama mogłam podjąć się organizacji tej imprezy, zapraszając poszczególne osoby. Nie ma już ludzi z mojej rodziny, przed którymi uciekam. Wiem, że oni bardzo cierpią i uczę się im dawać miłość, której nie mieli okazji doświadczyć od innych osób.
Kasia z Bydgoszczy
Razem – Biuletyn Grup Rodzinnych Al-Anon w Polsce nr 1(124)2022
Fot. Kreator obrazów, bing.com