1. Jezus szuka woli swojego Ojca
Jeżeli prześledzimy uważnie wszystkie Ewangelie, to łatwo dostrzeżemy, iż troska o pełnienie woli Ojca była podstawową troską Jezusa. Jezus nazywa ją swoim pokarmem. Jezus żyje dzięki woli swojego Ojca. Znamy bardzo ostrą reakcję Jezusa na słowa Piotra, który chciał Go odwieść od pragnienia pełnienia woli Ojca: Zejdź Mi z oczu szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16, 23). Jezus wyraźnie przeciwstawia myślenie na sposób Boży myśleniu ludzkiemu.
I chociaż wola Ojca dla Jezusa była tak ważna, to jednak nie było Mu łatwo ją znaleźć. Być może traktujemy czasami Jezusa w taki sposób, jakby wola Ojca była w Nim zaprogramowana; jakby Jezus znał ją doskonale od chwili Wcielenia i nie musiał jej szukać, lecz tylko ją wypełniać. Błędnie chyba sądzimy, iż cały trud Jezusa polegał tylko na pełnieniu woli Ojca, którą bez wysiłku odnajdywał w swym życiu.
Tymczasem wiele faktów z życia Chrystusa mówi nam zupełnie coś innego. Jezus musiał szukać z niemałym trudem woli swojego Ojca, jak każdy inny człowiek. Kontemplacja modlitwy w Ogrójcu, pełnej bólu, napięć i niepokojów, pokazuje nam, ile wysiłku i cierpienia kosztowało Jezusa znalezienie odpowiedzi na pytanie, jaka jest wola Ojca. Prośba: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22, 42) odsłania, ile było w sercu Jezusa niepewności w odniesieniu do czekających Go dramatycznych wydarzeń. Krwawy pot sączący się na ziemię odsłania, jak bolesne było dla Jezusa znalezienie odpowiedzi na pytania o wolę swojego Ojca.
Możemy przypuszczać, iż w życiu Chrystusa nie była to jedyna tak bolesna modlitwa, podczas której pytał On swojego Ojca o Jego wolę. Podobnie Jezus modlił się chyba opuszczając Nazaret po 30 latach ukrytego życia, podczas 40–dniowego postu na pustyni przed rozpoczęciem publicznej działalności, przed dokonaniem wyboru dwunastu Apostołów czy przed innymi decydującymi wydarzeniami w Jego życiu.
Ewangeliści wspominają wiele razy, iż Jezus spędzał całą noc na modlitwie lub też wstawał wcześnie rano i udawał się na miejsce pustynne, aby się modlić. Słowa Listu do Hebrajczyków, które mówią nam, że Jezus był doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu (Hbr 4, 15) dają nam mocną podstawę biblijną do stwierdzenia, że Jezus był do nas podobny nie tylko w trudzie pełnienia woli Ojca, ale także w trudzie szukania jej w codzienności życia.
2. Woli Bożej trzeba szukać
Woli Bożej nie otrzymujemy raz na zawsze — na całą historię naszego życia — ale objawia się nam ona stopniowo w miarę naszego wzrastania duchowego i emocjonalnego. I chociaż pewne zasadnicze powołania życiowe, np. stan życia, są ofiarowane człowiekowi w sposób definitywny — raz na zawsze, to jednak wola Boża w nich się nie wyczerpuje, ale znacznie je przerasta. Bóg kieruje do człowieka ciągle nowe wezwania. Wypływają one z osobistych potrzeb i pragnień człowieka oraz z potrzeb Królestwa Bożego, które jest pośród nas.
Nasza zdolność szukania i pełnienia woli Bożej jest najpierw darem, który otrzymujemy od Boga, dopiero na drugim miejscu naszym zadaniem i wysiłkiem — naszym darem dla Niego.
W krytycznych sytuacjach życiowych zawieramy nieraz z Bogiem swoiste układy, w których za wysłuchanie ważnej dla nas prośby proponujemy Bogu zrealizowanie jakiegoś trudnego dla nas postanowienia, które z góry — najczęściej bez żadnego rozeznania — przyjmujemy jako Jego wolę.
Nie wykluczając tego, iż sam Bóg może dać człowiekowi natchnienie do zawarcia takiego układu, trzeba jednak stwierdzić, iż najczęściej układ ten wypływa z bardzo kupieckiego podejścia do naszej relacji z Bogiem. Wydaje się nam, że na wszystko trzeba sobie u Boga zasłużyć.
Szukanie i pełnienie woli Bożej domaga się od człowieka najpierw odkrycia prawdziwego obrazu Boga, który zawsze jako pierwszy daje człowiekowi wszystko. Nasze pełnienie woli Bożej jest przyjmowaniem i oddawaniem Bogu tego, co wcześniej otrzymaliśmy. Chory obraz Boga sprawia, iż chore również jest nasze szukanie woli Bożej.