Jak w każdą niedzielę dla nas wierzących ważnym elementem dnia jest wyjątkowe spotkanie z Bogiem – który jest naszym Stwórcą i odkupicielem. Bogiem, który nie jest odległy (Emmanuelem), Bogiem, który przyjmuje postać człowieka i daje nam samego siebie. To dzięki niemu żyjemy – bo on nas stworzył i powołał do istnienia, ale On też nas odkupił czyli nie pozwolił by zło nas pochłonęło i On nas nieustannie karmi swoim słowem i ciałem.

Jak chcemy żyć to potrzebujemy się posilać czerpać z Niego i od Niego.

Dziś jednak przychodzimy do naszego Boga z wdzięcznością za Matkę, Matkę, która przyniosła Tego, który objawił nam pełną prawdę o Bogu. Matkę, która nie trudzi się raz dla swojego dziecka przynosząc je na świat, ale Matkę, która nie ustaje w działaniach dla dobra swoich dzieci.

Celebrujemy dziś odpust ku czci Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Maryja jest tą, która stała się Matką wszystkich żyjących i jak prawdziwa, zatroskana Matka dba o każde swoje dziecko w tym mnie i Ciebie.

Skoro tu dziś jesteśmy to warto postawić sobie pytanie o moją osobiste przeżywanie relacji w życiu – tych ważnych: do siebie, do drugiego człowieka i do Pana Boga. I jak się o nie troszczymy. Maryja jest tą, która inspiruje w każdej z nich. Ona przypomina, że życie choć nie jest łatwe i jest pełne niespodzianek to nie jest przeżywane samotnie. Bóg jest Tym, który towarzyszy i wspiera, a ona jest tą łączniczką, przypomnieniem i nieustanną pomocą w powrotach do Ojca, który w swoim miłosierdziu z otwartymi ramionami przyjmuje każdego.

To miejsce, ta niewielka „górka” jest przestrzenią do spotkania, w którym Ona jest obecna. To tu przybywa wielu osamotnionych by odbudowywać relacje zarówno te z sobą samym, drugim człowiekiem jak i Panem Bogiem. To Ona pomaga zagubione ścieżki przez nałogi prostować jest obecna i towarzysząca w wytrwaniu w dobrych postanowieniach. To ona jest tą która staje w rekolekcyjnej ciszy i podprowadza lub tłumaczy swojego Syna. Wreszcie tu w tym malutkim kościółku pośród prostoty spogląda na nas w tej cudownej ikonie tłumacząc mądrość życia.

Ile razy będziecie tu przebywać wpatrujcie się w ten cudowny wizerunek. Aby wejść w świat ikony, zacząć ją rozumieć, trzeba czytać i medytować Słowo Boże. W świetle Biblii ikona otwiera się przed wierzącym i jasno promieniuje nadprzyrodzonym światłem. Do tego potrzeba ciszy i otwartości. A tego w tym naszym pędzącym świecie bardzo potrzebujemy! Maryja jest tą, która nam nieustannie w tym pomaga!

Potrzebujemy wzmocnienia słowem Boga by wiedzieć co i jak wybierać w naszej codzienności. Ikona jest namalowaną Ewangelią jest namalowanym słowem Boga, który się troszczy i podpowiada jak żyć. Poprzez kształty i barwy, postaci i symbole Ewangelia dociera do naszych zmysłów, do naszego umysłu i w końcu do naszego serca, czyli do głębi naszej intymności, gdzie Bóg wychodzi na spotkanie człowiekowi i daje się oglądać w wierze.

Spotkanie jest lekarstwem tęsknoty. Zatrzymajmy się na moment przy symbolice tej ikony by czerpać siłę, pokój i bliskość z tego wizerunku także w świetle dzisiejszych czytań. Ma to nam pomóc wzmacniać się ilekroć przed tym wizerunkiem będziemy się modlić czy tu czy w innym miejscu.

Kiedyś obrazy i ikony dla niepiśmiennych stanowiły główne źródło formacji duchowej, ale i dziś stanowią one niezastąpiony pokarm dla wierzących.

Zwróćmy uwagę na kilka elementów. Prorok Izajasz dziś przypomina nam o Pannie, która pocznie i porodzi Syna. Ten syn będzie nazwany Emmanuelem – Bogiem z nami.

Bóg z nami to zatroskany Bóg – Ikona pokazuje bliskość dwojga ludzi w objęciu – tak ludzie wyrażają bliskość, miłość, czułość! Popatrzmy na dłoń Maryi – wskazuje na Jezusa – bo to On jest centrum naszego życia – zaprasza nas w tym geście do wejścia w tajemnicę Chrystusa – Boga Wcielonego. Postacie nie spoglądają na siebie, ani nie ujawniają wzajemnej relacji uczuciowej: spojrzenie Jezusa jest zwrócone na lewo, w górę, na złote tło obrazu – które jest symbolem nieba, wieczności. Wzrok Jezusa w stronę nieba to inspiracja dla nas. Odrywajmy wzrok od ziemi i patrzmy tam gdzie jest pokój i szczęście. Na ziemi nie unikniemy bólu, ale jeśli go przeżyjemy z Bogiem będzie to krzyż, który jest bramą do nieba.

Wzrok Matki natomiast skierowany jest wprost na tego, kto modli się przed ikoną. Jak wchodzimy z kimś w relację to też patrzymy na tę osobę!

Skupiona postać Maryi wyobraża ideał piękna wolnego od zmiennych powabów ziemskich, a powaga Chrystusa przypomina o Boskim dziele Odkupienia, spełnionym na krzyżu.

[Warto jeszcze zwrócić uwagę na oparcie rąk Jezusa na dłoni Matki – to więzi, to czułość i zależność – ale w takim dobry sposób.

Oczywiście kolory też nie są bez znaczenia – kolor ultramaryny – kolor płaszcza Maryi jest symbolem wiary, pokory i głębokiego życia wewnętrznego, elementy czerwonej tuniki Maryi symbolizują miłość, pełną otwartość na Ducha Św. oraz jej ofiary i męki w związku z cierpieniem Syna.

Zielona tunika to symbol nadziei, odnowy i życia wiecznego, które Jezus wysłużył nam na krzyżu, a brązowy płaszcz to symbol gliny – Słowo ciałem się stało i zamieszkało na ludzkiej, grzesznej ziemi

Spadający sandałek ma wiele symboli min uniżenia Chrystusa we Wcieleniu, a zwłaszcza w krzyżu.

To piękna katacheza!

Jest jeszcze wiele ciekawostek związanych z tą i każdą ikoną, które mają nas przenieść w inny świat, do którego Jezus otworzył nam bramę krzyżem].

To właśnie tam pod krzyżem Jezus powierza całą ludzkość Matce o czym przypomniał nam dziś ewangelista Jan. To tam wszyscy jesteśmy Janami, którzy są powierzeni Matce i zaproszeni by wziąć ją do siebie. Do siebie by żyć z nią w bliskości po to by ona nam pokazywała i przypominała o tym czego uczy nas jej syn.

I na koniec jeszcze ostatni symbol. Zamknięte usta Maryi. Zamknięte usta nie wydają dźwięku, nie mówią ponieważ kontemplacja wymaga ciszy i skupienia. Niech i to przesłanie nam towarzyszy byśmy w naszych trudach i zmaganiach stawali w ciszy i skupieniu wsłuchując się w głos Boży, który za pośrednictwem Maryi może być dla nas ratunkiem i wsparciem płynącym z Bożej dobroci.

Jan Paweł II obierając swoje hasło pontyfikalne totus tuus – cały Twój – był głęboko wdzięczny za taką towarzyszkę życia! Niech i dla nas Maryja będzie tą która urzeczywistnia potęgę i królowanie Boga, a ona sama w tym nie ustaje by walczyć o nas – bycie w bliskości z nią spowoduje, że z pewnością na tym nie stracimy.