Pewna studentka powiedziała mi kiedyś, że najnudniejszym doświadczeniem w jej życiu było „kopiowanie dokumentacji medycznej w szpitalnych piwnicach przez dwa tygodnie, po osiem godzin dziennie”. Nudę może wywoływać przeciągające się zebranie, rozmowa na przyjęciu z człowiekiem, który mówi tylko o sobie, długa podróż samolotem, mało wymagająca praca, okres braku zatrudnienia, nużące kazanie wygłaszane przez nijakiego kaznodzieję, a także rozwlekły wykład (lub książka) na temat nudy! Na szczęście na tego rodzaju nudę zazwyczaj istnieje lekarstwo — można znaleźć inną pracę, iść spać, wyjść z zebrania lub znaleźć sobie jakąś tymczasową rozrywkę. Osobiście lubię coś gryzmolić, aby przeczekać długi wykład, kazanie lub zebranie rady.
Po drugie, istnieje nuda długotrwała, o bardziej stałym charakterze, kiedy to nie ma się do zrobienia nic, co się lubi. Webster’s Dictionary łączy poczucie nudy z ogólnym złym samopoczuciem, co jest bliskie francuskiemu słowu ennui, które, jak mówiliśmy, znaczy „denerwować, drażnić”. Francuski termin pochodzi od łacińskiego czasownika inodiare, którego znaczenie — „nienawidzić” — jest jeszcze mocniejsze. Chodzi więc o doświadczenie znużenia i niezadowolenia, wynikające z braku aktywności lub braku zainteresowania wykonywaną czynnością.
Tego rodzaju nuda jest jak ciężka chmura zwisająca nad wszystkim lub zamglone okulary, przez które człowiek każdego dnia patrzy na świat. Jedna z osób uczestniczących w moim sondażu napisała: „Każdy dzień wyglądał tak samo: wstawałam rano, szłam do pracy, wykonywałam pracę, której nie lubiłam, wracałam do domu, brałam prysznic, jadłam, kładłam się spać”. Mówimy więc o egzystencjalnym postrzeganiu bezsensu życia, głębokim poczuciu bezcelowości i braku znaczenia.
Obydwa rodzaje nudy charakteryzują się zniekształceniem czasu. Niemiecki termin langeweile (nuda) to w dosłownym tłumaczeniu „długi czas”. Doświadczenie nudy bywa też nazywane „nieskończoną chwilą obecną”.
Józef Brodski w dość dramatyczny sposób przeciwstawia sobie dwa rodzaje nudy: „Najbardziej monotonne buczenie dobiegające zza katedry albo rozdzierający oko podręcznik napisany napuszoną angielszczyzną to doprawdy fraszka w porównaniu z ową Saharą psychiczną, która zaczyna się w sypialni, a kresu jej nie kładzie żaden widnokrąg”. Jan Burte i Daniel Araoz snują rozważania na temat tego „paraliżu duszy”, kiedy piszą, że symptomy nudy zawierają się w życiowej postawie wyrażonej pytaniem: „No i co z tego?”.
Znudzonej jednostki nic nie jest w stanie zaskoczyć ani poruszyć. Jesteśmy świadkami zaniku zdolności odczuwania zachwytu. Życie stało się plastikowe, mechaniczne, sztuczne. Osoba znudzona przechodzi przez życie wypełniając obowiązki — często bardzo dobrze wykonując to, czego się od niej oczekuje — ale czyni to jak robot. Życiowe sprawy osoby znudzonej charakteryzuje wrażenie oderwania, niewrażliwość, indolencja i apatia. Brak w nich elementu poezji. Znudzona osoba straciła umiejętność smakowania piękna życia.
Martha Hyneman opisuje, w jaki sposób T.S. Eliot charakteryzuje lenistwo i nudę w tym „wspaniałym, zmęczonym poemacie Jałowa ziemia, złożonym z unoszących się swobodnie fragmentów upadłego świata”. Porównuje go do sposobu, w jaki niektórzy ludzie przechodzą przez życie z uczuciem „odrętwienia” i „pustki”. „Biegają każdego ranka, gotują, pracują, uśmiechają się” oraz „zarabiają pieniądze”, wewnątrz jednak czują „ruinę” i pustkę.
Wcześniej opisałem ten stan umysłu jako postawę charakteryzującą się tym, że nie ma nic, co dana osoba chciałaby robić. W rzeczywistości jednak chodzi o aktywne pragnienie niezajmowania się tym, czym można się zająć. Czasami sytuacja staje się jeszcze poważniejsza. Sean Healy omawia zjawisko „patologicznej” nudy opisane przez psychoanalityka Otto Fenichela: „W takiej sytuacji problemem staje się nie tylko brak pożądanego ujścia dla chęci działania czy obecność niepożądanych bodźców, jak w «normalnym» stanie nudy, ale dręczące pragnienie czegoś, czego natura pozostaje na zawsze ukryta”. Pragnienie nie zanika zupełnie — ciągle czegoś oczekuje. Ten drugi, głębszy rodzaj nudy charakteryzuje się utratą pasji życia i brakiem zaangażowania w jakiekolwiek sensowne i dające satysfakcję działanie, przy jednoczesnej tęsknocie za czymś więcej. Tęsknocie, której nie są w stanie zaspokoić żadne dostępne możliwości.
Nuda to poczucie „jałowości i brak żywego zainteresowania życiowymi wydarzeniami i obowiązkami”. Jest to niepokój płynący z przeświadczenia, że dana czynność lub sytuacja nie ma sensu ani celu, co niejednokrotnie skłania znudzoną osobę do poszukiwania zajęcia, które miałoby sens i pozwoliłoby złagodzić odczuwany niepokój.
Pierwszy rodzaj nudy bywa porównywany do choroby morskiej: póki trwa, jest bardzo nieprzyjemna, ale ustępuje, kiedy tylko zostaje usunięta jej przyczyna. Natomiast nuda drugiego rodzaju przypomina raczej chroniczną, bolesną, a czasami śmiertelną chorobę.
Istnieją ludzie, którzy — jak się wydaje — nigdy się nie nudzą. Zawsze są aktywni i zainteresowani tym, co robią. Dobrze wykonują różnorodne zajęcia i potrafią się nimi cieszyć. Inni, z kolei, robią wrażenie, jakby nudzili się cały czas. Z trudem wynajdują sobie jakieś zajęcie poza pracą, a nawet wtedy, kiedy pracują, nie przykładają się zbyt mocno do tego, co robią. Jak zobaczymy, różnica ta wynika po części z różnorodności ludzkich charakterów, a po części ze zwyczajowo przyjmowanej postawy i dokonywanych wyborów. W jednym z sondaży młoda kobieta napisała: „Zauważyłam, że szybko tracę zainteresowanie powierzonymi mi zadaniami, kiedy już przebrnę przez etap uczenia się tego, co mam robić. Monotonia życia pozbawiła mnie złudzeń i sprawia, że się nudzę”.
Więcej w książce Richarda Wintera – Nuda w kulturze rozrywki >> zobacz więcej