Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie» (Mk 12, 41-44).
1. Biedne wdówki
Wątek wdów przewija się w Biblii wiele razy. Status wdowy w dawnym społeczeństwie izraelskim był niepewny. Pozbawiona prawa dziedziczenia, a często niemal środków do życia, była narażona na szorstkie traktowanie i wyzysk. Wdowieństwo było postrzegane jako nieszczęście; śmierć przed osiągnięciem późnego wieku była prawdopodobnie traktowana jako kara za grzechy, a hańba rozciągała się na pozostającego przy życiu współmałżonka (Słownik Biblijny). Już w Starym Testamencie Prawo nakazywało troskę o wdowy i sieroty, jako osoby najbardziej bezbronne w społeczeństwie. Księga Wyjścia zaleca: Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty (Wj 22, 21). Natomiast prorok Izajasz nalega w swoim przepowiadaniu: Oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! (Iz 1, 17).
Chociaż Prawo nakazywało troskę o wdowy, to jednak często zdarzały się przypadki nadużyć wobec nich. Wdowy miały skromne źródło dochodów. Musiały więc polegać na dobroci innych. Liczyły na wsparcie osób życzliwych i opiekę ze strony przywódców ludu. Tymczasem Jezus demaskuje zachowanie uczonych w Piśmie, którzy nie tylko nie troszczyli się o wdowy, ale jeszcze wykorzystywali je powołując się na swoją pozycję społeczną i religijną. Bezpośrednio przed fragmentem Ewangelii o ubogiej wdowie czytamy słowa odnoszące się do takiej właśnie postawy uczonych w Piśmie: «Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok» (Mk 12, 38-40).
W starożytności uczeni w Piśmie mogli pełnić funkcję powierników majątków, którymi dysponowały niektóre bogate wdowy. Jako zapłatę za swoje powiernictwo mogli mieć udział w dobrach posiadanych przez wdowy. Niektórzy uczeni w Piśmie skrupulatnie to wykorzystywali. Można powiedzieć, że swoje niecne zamiary pełnili wykorzystując pobożność i długie modlitwy, które stanowiły maskę pomagającą zagarnąć jak najwięcej dóbr materialnych. Jezus surowo osądza ich chciwość i hipokryzję. Nie może się zgodzić na wykorzystywanie przez nich autorytetu jako głosicieli woli Bożej do zdobycia korzyści materialnych. Tym gorzej, gdy dokonuje się to pod płaszczykiem fałszywej pobożności. Nauczyciele Pisma albo uzyskują od łatwowiernych i dobrze usytuowanych wdów duże sumy, w zamian modląc się za te kobiety, albo wykorzystują swój wpływ na nie, by wzmocnić finansowo reprezentowaną przez siebie instytucję religijną, albo są ich opiekunami prawnymi i zarządzając majątkiem wdów, dokonują nadużyć. W pierwszym przypadku modlitwy nauczycieli Pisma byłyby poważne, w dwóch następnych chodziłoby jedynie o pozorną pobożność służącą wzbudzeniu zaufania, a następnie wykorzystaniu go (E. Adamiak)
Pierwotny Kościół otaczał opieką wdowy i włączał je we wspólnotę. Chrześcijanie wyciągnęli wniosek z nauki Jezusa dotyczącej objadania domów wdów i podjęli działanie mające na celu znalezienie im odpowiedniego miejsca w Kościele. Święty Paweł w Liście do Tymoteusza pisze o trzech rodzajach wdów: mających rodzinę, pozbawionych opieki i spełniających funkcje w gminie chrześcijańskiej. Zaleca, by mieć we czci wdowy i zwraca jednocześnie uwagę, że nie wszystkie zachowują się zgodnie ze swoim stanem: Miej we czci te wdowy, które są rzeczywiście wdowami. Jeśli jakaś wdowa ma dzieci albo wnuki, niechże się one uczą najpierw pieczołowitości względem własnej rodziny i odpłacania się rodzicom wdzięcznością! Jest to bowiem rzeczą miłą w oczach Bożych. Ta zaś, która rzeczywiście jest wdową, jako osamotniona złożyła nadzieję w Bogu i trwa w zanoszeniu próśb i modlitw we dnie i w nocy. Lecz ta, która żyje rozpustnie, [za życia] umarła. I to nakazuj, ażeby były nienaganne. A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego (1 Tm 5, 3-8).
Pytania do refleksji:
- Jak wyglądają moje kontakty z wdowami i sierotami?
- Czy potrafię otoczyć troską biedne wdowy?
- Jak troszczę się o domowników?
- Czy nie wykorzystuję swojej pozycji społecznej i religijnej do własnych celów?
- Jak radzę sobie z przejawami fałszywej pobożności?
- W jaki sposób unikam chciwości i hipokryzji?
2. Dwa pieniążki
Ewangeliczna wdowa na pewno nie należała do osób bogatych. Nie wiadomo, czy jest to wynik „objedzenia” jej przez uczonych w Piśmie, czy też po prostu od śmierci męża z trudem zdobywa pieniądze na swoje utrzymanie. Niemniej jednak czuje się w obowiązku uiścić ofiarę na dziedzińcu świątynnym.
Jezus siada w pobliżu miejsca, gdzie składano ofiary. Był to dziedziniec, do którego mieli dostęp wszyscy. Wokół całego muru było rozmieszczonych trzynaście pojemników w formie odwróconego lejka (zwężone u góry, szerokie dołem ze względu na szubrawców…), nazywanych też „trąbami”. Wydaje się, że ich liczba: trzynaście, nawiązywała do różnego przeznaczenia ofiar (A. Pronzato). Zwykle ofiarodawcy deklarowali wysokość składanych ofiar i ich przeznaczenie. Kapłani natomiast kontrolowali wartość wrzucanych monet ogłaszając wielkość ofiary i intencje. Trzynasta skarbona służyła do składania ofiar spontanicznych i bez intencji. Dawało to możliwość do składania wysokich ofiar na pokaz, aby podkreślić swoją hojność i ofiarność. Panująca wówczas logika była bardzo prosta i wyraźna: im większa ofiara, tym większe błogosławieństwo. Jezus jednak swoją uwagę kieruje nie na „największe” ofiary ludzi bogatych, lecz na „najmniejszą” ofiarę ubogiej wdowy.
Kobieta wrzuca dwa najmniejsze będące w obiegu monety. Ewangelista Marek podaje, że wdowa wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Te dwa pieniążki to żydowskie leptany, które św. Marek przelicza na monetę – kwadrans, czyli jedna czwarta rzymskiego asa. Suma wrzucona przez wdowę była więc bardzo mała. Ewangelista zwraca uwagę, że kobieta wrzuciła do skarbony dwa pieniążki. Jest to znacząca uwaga. Mogła bowiem zachować jeden pieniążek dla siebie, by stanowił zadatek na jej utrzymanie przynajmniej na kilka dni. Jej deklaracja wypowiedziana jest zapewne bardzo cicho, bo wysokość deklarowanej kwoty nie jest imponująca w porównaniu z innymi. Nie słychać też wyraźnego dźwięku monet wpadających na dno „trąby”. Kobieta nie chciała czynić szumu. Niezdecydowanie podchodzi do „trąby”. I z poczuciem wstydu wymamrotała wysokość sumy. Nic nieznacząca cyfra, jakżeby inaczej, taka godna pożałowania, jak ona. Kapłan musiał się uśmiechnąć ze współczuciem. Świątynia, ze wszystkimi wydatkami, którym musi sprostać, potrzebuje czegoś zupełnie innego (A. Pronzato).
Nie ma kalkulacji w zachowaniu wdowy. Nie ma przeliczania, co bardziej się opłaca. W głowie kobiety mieści się myśl o konieczności wspomożenia świątyni, która jest wspólnym dobrem narodu. Nie podejrzewa nawet, że jej ofiara może być wykorzystana do innych celów. Jest nieświadoma możliwości marnowania darowizn przez przełożonych świątyni, używania ich dla własnych potrzeb. Wdowa wrzucająca do skarbony świątynnej wszystko, co pozostało z jej stanu posiadania, jest najjaskrawszym dowodem, że składane ofiary nie służą zamierzonemu celowi. Zbierane w świątyni dziesięciny miały bowiem być swego rodzaju gwarancją, że każdy i każda w Izraelu ma środki do życia. Wdowa, której system powinien służyć, nie tylko zostaje sama z trudnościami, ale staje się ofiarą jego nadużyć (E. Adamiak).
Jezus wielokrotnie uczył, że pomoc człowiekowi jest ważniejsza niż formalne zachowanie prawa. To system ma służyć człowiekowi, a nie człowiek systemowi, szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu, prawo ma wspierać najbiedniejszych, a nie najbogatszych. Podobnie i tutaj, ograbianie tych, których należy chronić domaga się surowego wyroku. Pasterze, którzy pasą siebie, a nie owce im powierzone stają się złodziejami.
Pytania do refleksji:
- Jak wygląda moja ofiarność?
- Czy nie jestem człowiekiem, który kalkuluje zawsze na swoją korzyść, nawet kosztem krzywdy innych?
- Czy potrafię składać ofiary bez rozgłosu?
- Czy nie wykorzystuję powierzonych mi pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem?
- Czy nie marnuję pieniędzy na zbędne wydatki?
3. Nielogiczna arytmetyka
Zachowanie ubogiej wdowy tak bardzo podoba się Jezusowi, że stawia ją za przykład swoim uczniom: Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie» (Mk 12, 43-44). Jezus uznaje, że niektóre ofiary były imponujące, ale nie przewyższają grosza wrzuconego przez wdowę. Jest to bowiem wszystko, co miała na utrzymanie, cały majątek. Uboga wdowa nieśmiało i prawie ze wstydem deklarowała wysokość ofiary stojącemu przy skarbonie kapłanowi. Teraz Jezus, jak kapłan świątynny ogłasza wszystkim, że ofiara kobiety nie ma sobie równiej. Nie musi się wstydzić swojego ubóstwa, gdyż sam Bóg bierze ją w obronę.
Postawa wdowy wskazuje na bezgraniczne zaufanie Bogu. Bierze ona dosłownie Jego słowa. Wie, że Bóg jest wierny danej obietnicy. Wiara w dobroć Boga jest jej atutem. Nie pozwala jej kombinować. Prowadzi do tego, że nie myśli z lękiem o jutrze. Jedynie wiara potrafi odegnać lęk przed brakiem, a i to nie bez bólu! „Wasz Ojciec niebieski — mówi Jezus — wie, czego potrzebujecie. Zatem tak się módlcie: chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Chętnie dodalibyśmy: „i jutro”. Czy jutro będę miał jeszcze pracę? Wystarczającą emeryturę? Co się nam może przydarzyć: wypadek, ciężka choroba? Takie myśli nie są dobrą glebą, nie wzrośnie na niej hojność (A. Sève).
Po raz kolejny prawdziwe spotkanie z Chrystusem przeżywa osoba najmniej znacząca, która czuje się niegodna i wolałaby może być niezauważona. Jezus ma niezwykły dar dostrzegania ludzkich pereł wśród tłumu. Odnajduje ludzi o pięknym sercu, gdyż Jego serce jest czyste i otwarte na szukanie tam, gdzie inni nie kierują nawet wzroku. Miejsce spotkania z Bogiem nie przechodzi przez władze religijne czy państwowe, ale przez ubogie serce, czyli całkowicie otwarte i gotowe dla Boga (R. Fabris).
Jezus wzywa do siebie uczniów. Chce ich uwrażliwić na piękno ukryte w ludziach mało znaczących. Do takich bowiem należy królestwo Boże. Wielcy przed Bogiem są ci, którzy nie mają znaczenia u ludzi. Postawa wdowy jest dla uczniów przykładem Bożej arytmetyki. Bóg nie patrzy na sumy, ale na serce. Nie ocenia powierzchownie, ale przenika tajniki serca i wydobywa z niego ukryte piękno. Jezus szczegółowo wychowuje uczniów, by odczytywali i interpretowali tę mniejszą historię, która jest historią prawdziwą, pisaną przez ludzi nic nie znaczących, jak ta wdowa; gestami, które nie czynią hałasu, nie są wydarzeniem, nie przyciągają uwagi, nie zostają nagłośnione przez trąby. Chodzi o to, by nie zatrzymywać się na powierzchni rzeczy i wydarzeń; nie dać się oszukać przez huczne, spektakularne gesty; nie dać się zaślepić rzucającym się w oczy przedsięwzięciom, podejmowanym przez ważne osobistości na rzecz publiczności. Trzeba widzieć poza pozorami. I odszukiwać, prawie niedostrzegalną nić dziejów przeżywanej wiary, pisanej przez ludzi prostych, pokornych. To oni są tymi „ostatnimi”, którzy prowadzą do Boga, jeżeli potrafimy uchwycić ich skromne sygnały (A. Pronzato).
Wdowa jest jeszcze wzorcem w innym aspekcie. Sytuacja opowiedziana przez św. Marka kończy publiczną działalność Jezusa. Uboga wdowa jest ostatnią postacią, którą Ewangelia stawia nam przed oczyma przed Męką. Poświęcenie kobiety, całkowite oddanie się Bogu bez kalkulacji stanowią wprowadzenie w ofiarę Jezusa na krzyżu. Jezus podziwia kobietę, gdyż sam idzie tą samą drogą bezgranicznego zaufania Ojcu. Wskazując na czyn wdowy, Jezus może zapowiadać swój własny los w najbliższej przyszłości: i On zostanie sam, i On odda wszystko, co ma, całe swoje życie Bogu (E. Adamiak).
Pytania do refleksji:
- Jak administruję swoim majątkiem?
- Czy nie lękam się zbytnio o jutro?
- Jak rozumiem myśl, że miejsce spotkania z Bogiem przechodzi przez ubogie serce?
- Czy umiem szukać piękna człowieka w głębi jego serca, poza powierzchownymi ocenami?
- Czy jestem gotów na poświęcenie wszystkiego Bogu?
Medytacja pochodzi z książki: