ŁASKA MEDYTACJI:

Prośba o łaskę wiary i zaufania Jezusowi we wszystkich sytuacjach życia.

 

1. JEZUS GŁOSI MOC WIARY

 

Od początku swojej publicznej działalności Jezus głosi moc wiary. Św. Marek rozpoczyna opis działalności publicznej Jezusa słowami: Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię (Mk 1, 14n).

Jezus wzywa do nawrócenia, czyli do zmiany myślenia. Wzywa również do wiary w Ewangelię, do stanięcia po Jego stronie, zaufania Mu do końca.

Jacques Guillet SJ nazywa Jezusa specjalistą od wiary. Pisze: Jeśli chcemy jednym słowem streścić dzieło Jezusa, to czego chciał dokonać, to, co osiągnął, i to, co Mu się nie udało, to tym najwłaściwszym słowem jest z pewnością wiara, o którą prosi, której poszukuje i której wzrost lub utratę dostrzega. Jeśli ośmielimy się, jak to robi On sam, porównać Jego działanie do działania lekarza, to Jezus jest „specjalistą” od wiary. „Specjalistą” od życia, oczywiście, ponieważ wiara jest życiem, a nie chorobą. Lecz Jego sposób badania, diagnozowania, przepisywania leczenia i uwalniania od choroby przypomina działanie lekarza wobec chorych. Jezus czuwa nad skarbem, za który jest odpowiedzialny, czuwa nad wiarą (Jacques Guillet SJ, Jezus w wierze pierwszych uczniów).  

W wypowiedziach Jezusa słowo wiara pojawia się częściej niż miłość. Jezus ukazuje moc wiary, która jest zdolna czynić cuda. Taka wiara otrzymuje to, czego pragnie: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna (Łk 17, 6).

Wiara rodzi się ze słuchania: wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz, 10, 17). Wiara rodzi się z  przyjęcia świadectwa, które pochodzi od samego Jezusa: Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny (J 3, 31-33).

W  przypowieściach Jezus porównuje wzrost wiary do ziarna gorczycy i kwasu chlebowego (Mt 13, 31-33). Wiara mała jak ziarno gorczycy czy kwas chlebowy może rozwijać się w kierunku wiary dojrzałej, świadomej, głębokiej. Wiara jest darem, łaską ale równocześnie zadaniem. Nie jest wartością, którą zachowuje się do końca niezmiennie. Przeciwnie, wiara zakłada rozwój.

Wiara głęboka, zaangażowana, świadoma wymaga czystego serca, hojności, cierpliwości i wielkiego zaufania Bogu. Taka wiara oczyszcza się i umacnia poprzez doświadczenia i próby życiowe, nieraz bardzo bolesne.

Jezus pragnie i oczekuje wiary autentycznej, głębokiej, świadomej. Cieszy się, gdy widzi taką wiarę. U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary – powie z podziwem o setniku z Kafarnaum (Mt 8, 10). Pozwala również człowiekowi walczyć z sobą, by udoskonalić jego wiarę. Tak czyni np. wobec kobiety kananejskiej (Mt 15, 21-28). 

Jezus czyta w ludzkich sercach, widzi ludzką biedę, cierpienie, ale zna także najgłębsze pragnienia i widzi jego wiarę. Dlatego wysłuchuje człowieka, gdy prosi z wiarą o łaski dla siebie (zob. np. Mk 5, 25-34, Mk 10, 46-52, Łk 7, 36-50), ale również cieszy się, gdy człowiek prosi z wiarą o dobro dla innych (np. Mk 2, 1nn; Mt 15, 21-28).

Pytania do refleksji i modlitwy:

Jaka jest moja wiara? Czy jest świadoma, zaangażowana, głęboka? Czy ulega rozwojowi, stagnacji czy może obumiera?

Czy moja wiara jest wytrwała, niezłomna, ufna, pewna, pokorna? Czy walczę w wierze do końca?

            W jaki sposób ożywiam swoją wiarę?

            Czy daję świadectwo swojej wiary?

Czy w czasie modlitwy proszę z wiarą o dobro bliźnich?

 

           

 

2. JEZUS ZMAGA SIĘ Z NIEDOWIARSTWEM LUDU

 

Jezus w swoim ziemskim życiu musi niejednokrotnie zmagać się z niedowiarstwem ludzi, którym głosi Dobrą Nowinę. Przyjrzyjmy się trzem wybranym scenom, które obrazują tę konfrontację.

1. Mk 6, 1-6. Jezus w Nazarecie zostaje odrzucony i niezrozumiany. Na początku swojej publicznej działalności, w swoim rodzinnym mieście, ponosi fiasko ewangelizacyjne. Pierwszy obraz ewangelizującego Jezusa jest niezbyt optymistyczny: Jezus nie słuchany, przegrany, odrzucony.

Jezus reaguje na odrzucenie zdziwieniem, zaskoczeniem, któremu prawdopodobnie towarzyszy ból. Spostrzega z goryczą, że ma przed sobą mur. Jego miłość i pragnienie uzdrawiania napotykają na przeszkody. Nie może objawić swojej mocy, nie może zdziałać żadnego cudu (Mk 6, 5). Niewiara zamyka drogę Jego hojności i miłości.

Zapewne jest wiele przyczyn odrzucenia Jezusa. Jedną z nich jest rutyna, przyzwyczajenie. Mieszkańcy Nazaretu przyzwyczaili się do Jezusa, zżyli się z Nim, znają Go, wiedzą kim jest. Inną przyczyną jest fałszywe wyobrażenie Boga. Nazaretańczycy nie wierzą, że wielki i potężny Bóg posługuje się słabymi i biednymi ludźmi, a za takiego uważają Jezusa: Czy nie jest to cieśla? (Mk 6, 3). Do tego dochodzi zapewne jedna z najbrzydszych ludzkich wad – zawiść, zazdrość. Również Jezus próbuje zrozumieć zachowanie swoich współziomków: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony (Mk 6, 4).

Ostateczną przyczyną odrzucenia Jezusa jest mała wiara i ciasnota serc. Taka ciasnota zamyka na działanie Boga, które przejawia się również w zwyczajności i prostocie. Brak wiary i zatwardziałość są właściwe sercu sztywnemu, surowemu, niegościnnemu. Przeciwieństwem jest serce łagodne, otwarte, wyczulone na znaki i obecność Boga, serce gotowe do zawierzenia i zaufania (C. M. Martini).

2. Mt 16, 1-4. Faryzeusze i saduceusze żądają od Jezusa znaku. Jezus jednak odkrywa ich serca. Nazywa ich plemieniem przewrotnym i wiarołomnym. Faryzeusze nie pragną Boga, ale Jego namiastki. Chcą znaków. Nie ufają Bogu i szukają innej pewności, innego zabezpieczenia, które usunie ryzyko w wierze. Potrafią odczytywać znaki przyrody, a nie widzą znaków duchowych, nadprzyrodzonych.

Brak wiary, zaufania Bogu przybiera różne, nieraz bardzo zawoalowane formy. W rozmowach, jakie prowadzę z rekolektantami, pojawiają się czasem formy magii i neopogaństwa. Ludzie, którzy boją się ryzyka wiary, sięgają po różne znaki, np. talizmany, amulety, wróżby, karty, horoskopy, przepowiednie, objawienia… Nie jest to zapewne odrzucanie Boga wprost. Niemniej jest to wyraz kryzysu wiary – braku zaufania Bogu. Człowiek zamiast wierzyć Bogu i na Nim opierać swe życie szuka oparcia w innej rzeczywistości – w wartościach widzialnych, stworzonych. Tworzy sobie bożki i idole, które stopniowo, niezauważalnie zajmują miejsce prawdziwego Boga.

            Jezus piętnuje żądanie znaków, które są wyrazem bałwochwalstwa i oddalają od Boga. Wymaga zaufania, całkowitego zdania się na Boga, zawierzenia… Z drugiej strony wskazuje na znaki, które są najistotniejsze – znaki duchowe, które wyrażają miłość Boga do człowieka. Największym z nich jest znak Jonasza, czyli śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

3. Mk 9, 14-29. Ten fragment Ewangelii jest bardzo mocny. Jezus reaguje gniewem i zniecierpliwieniem: O,  plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? (Mk 9, 19). Te ostre słowa kieruje do ojca, który prosi bez przekonania o uzdrowienie syna, ale również do uczniów, którzy podejmują bezskuteczną próbę uzdrowienia oraz  do tłumu gapiów i żądnych sensacji uczonych w Piśmie.

Zasadniczą winą człowieka w relacji z Jezusem jest brak wiary, brak zaufania. Ojciec prosi o uzdrowienie syna, jednak nie wierzy do końca w moc Jezusa: Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam (Mk 9, 22). Uczniowie podejmują się próby uzdrowienia, ale liczą na siebie. I są bezsilni, ponoszą fiasko.

Jezus zaczyna od uzdrowienia wiary ojca: Jeśli możesz? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy (Mk 9, 23). Wierze tego człowieka brakuje ufności do końca, brakuje cierpliwości. Jednak jest szczera, pokorna i prosta: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu (Mk 9, 24). I to wystarcza, by uczynić cud.

            Każde duchowe uzdrowienie rozpoczyna się od uzdrowienia wiary, od odbudowania zaufania do Boga, do człowieka i do siebie samego. Cud uzdrowienia nie zależy od samej mocy Bożej. Gdy człowiek nie wierzy, Bóg jest niejako bezsilny wobec niego. Bóg szanuje wolność i wybór człowieka i nie może działać w sercu człowieka, który Go odrzuca.

            Pytania do refleksji i modlitwy:

        Jakie jest moje serce? Czy jest otwarte na znaki obecności i miłości Boga? Czy też jest zatwardziałe, surowe, sceptyczne?

             Czy dostrzegam działanie Boga w moim życiu? Czy szukam innych znaków, które zastąpią ryzyko i trud wiary?

            Czy moja wiara nie ma charakteru magicznego? Czy nad modlitwę, Eucharystię, Pismo święte nie przedkładam znaków, cudów, objawień, proroctw, przepowiedni…? Jakie są motywy mojej wiary?

            W jakich sytuacjach mojego życia Jezus mógłby zareagować brakiem cierpliwości i gniewem? Dlaczego?

Które słowa są mi bliższe: Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy (Mk 9, 23), czy: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu (Mk 9, 24)? Dlaczego?