Posłaniec Serca Jezusowego
Co było najważniejsze w życiu Maryi? Jaka Jej postawa zdecydowała o Jej Bożym rodzicielstwie? Jak zawsze w rzeczach wielkich rozstrzygające były postawy najprostsze, bowiem największa głębia kryje się w rzeczach najprostszych. Dlatego Bóg oczekuje od nas prostoty, dziecięcej prostoty, która otwiera bramy Królestwa Bożego – to znaczy tej rzeczywistości, w której On jest Panem i w której inne moce są bezsilne.
W czym wyraziła się owa dziecięca prostota Maryi? Otóż znalazła ona swój podstawowy wyraz w spełnianiu pierwszego i najważniejszego przykazania, jakie Bóg dał Izraelowi na Górze Synaj. A jakież to przykazanie? Sam Jezus, gdy Go o to pytano, odpowiada: Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu (Szemŕ Izrael), Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,29-30). A Mojżesz dodaje jeszcze w Księdze Powtórzonego Prawa: Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach (Pwt 6,6-9). Dla Żydów jest to najważniejsza modlitwa, którą oni rozpoczynają każdy nowy dzień. Była nią także dla Maryi. Owo pierwsze słowo Słuchaj – Szema jest niesamowicie ważne, gdyż ono mówi, że nie w nas leży prawda, nie my jesteśmy źródłem prawa, nie na nas opiera się świat, Kościół, moja konkretna wspólnota, moja rodzina, ja sam. To Bóg jest centrum, On jest miarą wszystkiego, On jest ważniejszy od mojego serca – czyli od moich uczuć; od mojej duszy – czyli od mojej psychiki mocnej czy słabej, od moich wpływów tam gdzie trzeba; od mojego umysłu – czyli od całej wiedzy i przemyślności i wreszcie od mojej mocy, czyli od moich sił fizycznych. Bóg w Starym Testamencie bardzo często mówi: Słuchajcie… Jezus sam powtarza kilkakrotnie wezwanie: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. Mieć uszy do słuchania… nie tylko do potwierdzania swoich przemyśleń i idei, ale do słuchania słowa Boga, które przemienia moje życie i przemienia je inaczej, niż ja chcę, bo przecież ma się pełnić nie moja, ale Jego wola.
To przykazanie Szemŕ stało w centrum życia Maryi. Maryja poczęła i porodziła przez wiarę, a wiara, jak mówi święty Paweł Apostoł, rodzi się ze słuchania. Maryja zatem poczęła i porodziła przez słuchanie. Ona naprawdę słuchała i to w pełnym sensie tego słowa. Słuchać bowiem oznacza nie tylko słyszeć, ale i być posłusznym. Bóg mówi bardzo cicho, także wtedy, gdy mówi głośno, gdy grzmi. Mówi cicho w tym sensie, że apeluje do ludzkiej wolności, nikogo nie zmusza, nie zmusza nawet wtedy, gdy wprawia w przerażenie. To przerażenie bierze się z ludzkiej niewiary, z nieumiejętności dostrzeżenia miłości w Bożym działaniu. Ileż razy posłańcy Boży i Jezus sam powtarzają słowa: Nie bój się! Nie bójcie się! Maryja też przy pierwszym spotkaniu z archaniołem słyszy słowa: Nie bój się, Maryjo!, choć jest tylko zmieszana. Ona słyszy te słowa i jesmożemy przypuszczać. Miejscem ich najgłębszego spotkania nie są słodkie uczucia, ale właśnie owa płaszczyzna Szemŕ – płaszczyzna słuchania, a to jest wspólnota, której nic nie zniszczy, bo gwarantuje ją Bóg. Pan, aby nam pokazać, gdzie naprawdę się spotykamy, gdzie do końca jesteśmy rodziną, jakby się dystansuje od ludzkich więzów. Są one wprawdzie bardzo piękne, ale są bezsilne wobec grzechu i śmierci. Dlatego, kiedy pewna kobieta z tłumu zawoła: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, któreś ssałeś, odpowie: Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je (Łk 11,27-28). A kiedy ktoś oznajmi Jezusowi: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą, stwierdzi: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je (Łk 8,20-21).
Maryja staje się Bogurodzicą, Matką Słowa Wcielonego i staje się nią cały czas aż po krzyż, bo cały czas słucha. Kimże by była pod krzyżem, gdyby nie słuchała i gdyby słuchając, nie wierzyła? Czymże byłoby dla niej wtedy ludzkie macierzyństwo? Czy nie jedynie udręką i bólem? Ale ponieważ słuchała, stało się Bożym rodzicielstwem i macierzyństwem rozciągającym się na nas, którzy słuchamy.
W czym wyraziła się owa dziecięca prostota Maryi? Otóż znalazła ona swój podstawowy wyraz w spełnianiu pierwszego i najważniejszego przykazania, jakie Bóg dał Izraelowi na Górze Synaj. A jakież to przykazanie? Sam Jezus, gdy Go o to pytano, odpowiada: Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu (Szemŕ Izrael), Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,29-30). A Mojżesz dodaje jeszcze w Księdze Powtórzonego Prawa: Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach (Pwt 6,6-9). Dla Żydów jest to najważniejsza modlitwa, którą oni rozpoczynają każdy nowy dzień. Była nią także dla Maryi. Owo pierwsze słowo Słuchaj – Szema jest niesamowicie ważne, gdyż ono mówi, że nie w nas leży prawda, nie my jesteśmy źródłem prawa, nie na nas opiera się świat, Kościół, moja konkretna wspólnota, moja rodzina, ja sam. To Bóg jest centrum, On jest miarą wszystkiego, On jest ważniejszy od mojego serca – czyli od moich uczuć; od mojej duszy – czyli od mojej psychiki mocnej czy słabej, od moich wpływów tam gdzie trzeba; od mojego umysłu – czyli od całej wiedzy i przemyślności i wreszcie od mojej mocy, czyli od moich sił fizycznych. Bóg w Starym Testamencie bardzo często mówi: Słuchajcie… Jezus sam powtarza kilkakrotnie wezwanie: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. Mieć uszy do słuchania… nie tylko do potwierdzania swoich przemyśleń i idei, ale do słuchania słowa Boga, które przemienia moje życie i przemienia je inaczej, niż ja chcę, bo przecież ma się pełnić nie moja, ale Jego wola.
To przykazanie Szemŕ stało w centrum życia Maryi. Maryja poczęła i porodziła przez wiarę, a wiara, jak mówi święty Paweł Apostoł, rodzi się ze słuchania. Maryja zatem poczęła i porodziła przez słuchanie. Ona naprawdę słuchała i to w pełnym sensie tego słowa. Słuchać bowiem oznacza nie tylko słyszeć, ale i być posłusznym. Bóg mówi bardzo cicho, także wtedy, gdy mówi głośno, gdy grzmi. Mówi cicho w tym sensie, że apeluje do ludzkiej wolności, nikogo nie zmusza, nie zmusza nawet wtedy, gdy wprawia w przerażenie. To przerażenie bierze się z ludzkiej niewiary, z nieumiejętności dostrzeżenia miłości w Bożym działaniu. Ileż razy posłańcy Boży i Jezus sam powtarzają słowa: Nie bój się! Nie bójcie się! Maryja też przy pierwszym spotkaniu z archaniołem słyszy słowa: Nie bój się, Maryjo!, choć jest tylko zmieszana. Ona słyszy te słowa i jesmożemy przypuszczać. Miejscem ich najgłębszego spotkania nie są słodkie uczucia, ale właśnie owa płaszczyzna Szemŕ – płaszczyzna słuchania, a to jest wspólnota, której nic nie zniszczy, bo gwarantuje ją Bóg. Pan, aby nam pokazać, gdzie naprawdę się spotykamy, gdzie do końca jesteśmy rodziną, jakby się dystansuje od ludzkich więzów. Są one wprawdzie bardzo piękne, ale są bezsilne wobec grzechu i śmierci. Dlatego, kiedy pewna kobieta z tłumu zawoła: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, któreś ssałeś, odpowie: Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je (Łk 11,27-28). A kiedy ktoś oznajmi Jezusowi: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą, stwierdzi: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je (Łk 8,20-21).
Maryja staje się Bogurodzicą, Matką Słowa Wcielonego i staje się nią cały czas aż po krzyż, bo cały czas słucha. Kimże by była pod krzyżem, gdyby nie słuchała i gdyby słuchając, nie wierzyła? Czymże byłoby dla niej wtedy ludzkie macierzyństwo? Czy nie jedynie udręką i bólem? Ale ponieważ słuchała, stało się Bożym rodzicielstwem i macierzyństwem rozciągającym się na nas, którzy słuchamy.