deon.pl
Miłość małżeńska jest ze swej natury płodna. Jej owocem jest dziecko. Przychodzi ono na świat dzięki współpracy z Bogiem-Stwórcą. Małżonkowie są więc współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami (KKK, 2367).
W starożytności dziecko było znakiem Bożego błogosławieństwa. Im więcej dzieci, tym większe błogosławieństwo. Nic więc dziwnego, że niepłodność przeżywano bardzo boleśnie. Gdy Bóg obiecał Abrahamowi nagrodę, patriarcha pytał: O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka (Rdz 15, 2). Równie boleśnie przeżywała niepłodność Sara, a następnie Rachela. Spraw, abym miała dzieci; bo inaczej przyjdzie mi umrzeć! (Rdz 30, 1) – wołała do męża, Jakuba. W poczet niepłodnych kobiet wpisuje się również Rebeka, matka Samsona, Anna, a w czasach Jezusa Elżbieta, żona Zachariasza. Wszystkie te kobiety doświadczały bólu, cierpienia, dramatu i (według ówczesnej mentalności) hańby. Wszystkie zostały wysłuchane przez Boga i nawet w późnym wieku mogły cieszyć się darem macierzyństwa.
Dziecko, chociaż jest owocem miłości małżeńskiej, nie jest należnością. Jest darem. Nie jest przedmiotem, który się należy i stanowi własność małżonków. Nie ma „prawa do dziecka”. W tej dziedzinie jedynie dziecko posiada prawdziwe prawa: prawo, by być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej rodziców i jako osoba od chwili swego poczęcia mająca również prawo do szacunku (KKK, 2378).
Bezpłodność, często związaną z bólem i cierpieniem, jest złem; nie upoważnia jednak do podejmowania środków nieetycznych, aby jej zapobiec. Nieetyczne i niedopuszczalne są więc wszelkie interwencje mające na celu „wyprodukować” dziecko. Należą do nich zarówno sztuczne zapłodnienie heterologiczne (z komórek rozrodczych obcych osób), jak i homologiczne (z komórek rozrodczych rodziców). Sztuczna inseminacja powoduje oddzielenie aktu płciowego od prokreacyjnego (KKK, 2377). Dziecko ma prawo do poczęcia i narodzin w sposób naturalny, z własnych i kochających rodziców. Ma prawo wiedzieć, że jest owocem miłości, a nie towarem z powierzonego materiału (L. Knabit). Wszelkie interwencje techniczne godzą w jego godność osoby, nie wspominając już o „ubocznych” skutkach.
Wskazane są natomiast naturalne metody leczenia niepłodności. Kościół szczególnie zaleca (wspominaną już) naprotechnologię, jako metodę bezpieczną, skuteczną i całkowicie zgodną z naturą małżeństwa. Zaleca również adopcję. Wymaga ona przezwyciężenia barier psychologicznych i pewnych procedur administracyjnych. Niemniej, może okazać się szczęśliwa nie tylko dla porzuconych i niechcianych dzieci, ale również dla samotnych małżonków.
Modlitwy biblijnych kobiet zachęcają, by cierpliwie prosić Boga o dar macierzyństwa i ojcostwa. Czasem trzeba cierpliwości i silnej wiary, że dla Boga nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1, 37). Istnieją miejsca lub patronowie, którzy cieszą się szczególnym przywilejem pośrednictwa. Najbardziej znana jest „Grota Mleczna” w Betlejem. Znajduje się w miejscu, gdzie według tradycji Maryja zatrzymała się podczas ucieczki do Egiptu, aby nakarmić Niemowlę. Lokalna legenda mówi, że podczas karmienia kropla mleka upadła na skałę i odtąd cała grota stała się mlecznobiała. Miejsce to jest czczone jako sanktuarium „Matki Boskiej Mlecznej”. Przybywają do niego kobiety chrześcijańskie i muzułmańskie, prosząc o dar macierzyństwa. Równie sympatyczne miejsce znajduje się w Santiago de Compostela. Jeden z tamtejszych kościołów dedykowany jest Matce Bożej Brzemiennej (dosłownie: „Matce Bożej O!”). Tradycja przekazuje, że pewnego razu po porannej toalecie, gdy Maryja zobaczyła swój brzuch, wykrzyknęła: O! Będę miała dziecko! Z kolei wśród świętych wielkim „powodzeniem” cieszy się święty Ignacy Loyola. Święcona w jego dniu (31 lipca) woda, przyjmowana z wiarą i połączona z modlitwą, wyprasza łaski kobietom bezpłodnym, ciężarnym i rodzącym.
Jeżeli powyższe środki okażą się nieskuteczne, należy przyjąć brak dzieci jako udział w krzyżu Jezusa. Istnieje szeroka gama zaangażowań na polu społecznym, naukowym, religijnym, która wprawdzie nie usunie bólu bezpłodności, ale pozwala realizować szeroko pojęte macierzyństwo i ojcostwo duchowe.
Na antypodach dramatu osób bezdzietnych leży inna grupa małżonków, którzy odrzucają dar rodzicielstwa. Polska jest jednym z krajów o najniższym przyroście demograficznym. Z liczby 222 państw świata zajmuje 209 miejsce.
Na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za regulację poczęć. Jako współpracownicy Stwórcy podejmują decyzję o ilości dzieci i czasie poczęcia. Winni jednak uwzględnić dobro rodziny, dobro dzieci już urodzonych, zdrowie (szczególnie matki), dobro Kościoła i narodu, warunki materialne (J. Szkodoń). Ich powołaniem jest przyjęcie z miłością każdego dziecka, również nieplanowanego. Rozmawiając z młodymi ludźmi w czasie rekolekcji, jestem świadkiem bólu, jaki przeżywają, nie mogąc pogodzić się z faktem, że byli „niechciani”, zostali poczęci przed ślubem albo w „sztuczny sposób”. Każde dziecko jest darem Bożym i w Bożych planach jest przewidziane i kochane (J. Szkodoń).
Każdy akt małżeński winien być otwarty na przekazywanie życia. Stosowanie antykoncepcji z punktu etyki chrześcijańskiej jest nie do przyjęcia; jest złem. Na potępienie zasługują zwłaszcza środki abortywne, niszczące poczęte już życie. Jan Paweł II przypomina: Kiedy małżonkowie, uciekając się do środków antykoncepcyjnych, oddzielają od siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę „sędziów” zamysłu Bożego i „manipulują” oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią osobę własną i współmałżonka, fałszując wartość „całkowitego” daru z siebie. W ten sposób naturalnej „mowie”, która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca „mowę” obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie zewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru.
Dopuszczalne są natomiast metody naturalne, oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych. Stosowanie ich wymaga okresowej wstrzemięźliwości seksualnej. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności (KKK, 2370). W ten sposób płciowość zostaje uszanowana i rozwinięta w jej wymiarze prawdziwie i w pełni ludzkim, nie jest natomiast „używana” jako „przedmiot”, który burząc jedność osobową duszy i ciała, uderza w samo dzieło stwórcze Boga w najgłębszym powiązaniu natury i osoby (Jan Paweł II).
O. Stanisław Biel
Miłość w dziesieciu słowach