deon.pl

 


W czasie Wielkiego Postu słyszymy wezwanie Pana do pełnienia dobrych czynów. Jakie to czyny? To modlitwa, post i jałmużna. Te trzy ważne, dobre czyny nie są jedynie miarą wielkopostnej ascezy, lecz przede wszystkim są sprawdzianem praktycznej miłości i taki koloryt – koloryt miłości – nadają chrześcijańskiej pokucie.

 

Modlitwa – wyraz miłości do Boga

 

Pierwszy czyn to modlitwa. Modlitwa, która jest przebywaniem, rozmową i więzią z Bogiem, otwiera nas na Boga jako Miłość i wyraża naszą miłość ku Niemu. W Ewangelii według św. Łukasza czytamy, że „zawsze trzeba się modlić i nie ustawać” (18, 1). Podobnie mówi Św. Paweł w Liście do Tesaloniczan: „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5, 17). Jeżeli zawsze trzeba się modlić, to znaczy, że modlitwa musi mieć nie tylko kształt formalny, ale winna przenikać każde nasze działanie! Idzie o nieustanny zwrot serca ku Bogu, o zaproszenie Boga w całe nasze życie. Człowiek kochający Boga, modli się nieustannie – czy to przeznaczając specjalny czas na modlitwę, czy też prosząc Pana: bądź ze mną, gdy się trudzę i gdy wypoczywam, bądź przy mnie w każdej chwili mego życia.

 

Modlitwa miła Bogu to taka, która wypływa z czystej intencji. To nie jest modlitwa na pokaz – by ludzie widzieli i podziwiali. Prawdziwa modlitwa ma być ukierunkowana tylko ku Ojcu, który „widzi w ukryciu”. Dlatego – jak przypomina dziś Pan – trzeba wejść do swej izdebki, zamknąć drzwi i tam się modlić. Ojcowie Kościoła, komentując te słowa Pana, mówią, że tą „zamkniętą izdebką” jest ludzkie serce. Aby w nim się znaleźć, trzeba najpierw zostawić wszystkie zewnętrzne sprawy i wyciszyć się, nie szukając niczego i nikogo poza Bogiem. Nie zawsze przychodzi to łatwo. Nieraz długo trzeba walczyć z rozproszeniami, nieuporządkowanymi uczuciami czy zniechęceniem. Idzie jednak o to, by pomimo tych zmagań, serce lgnęło do Boga, pragnęło Go i tylko Jego szukało. Zachęta do modlitwy ukrytej w „izdebce serca” nie oznacza, że nie można modlić się publicznie. Można, a nawet trzeba dawać zewnętrzny wyraz swej wiary. Zawsze jednak nasza modlitwa winna być bezinteresowna, wolna od względu ludzkiego, czyli wypływająca z czystej miłości do Pana.

 

Post – wyraz uporządkowanej miłości do siebie samego

 

Post jest znakiem miłości własnej, czyli skierowanej ku sobie samemu. Dlaczego? Ponieważ jest umartwieniem, a więc panowaniem nad sobą, czego owocem jest zaprowadzenie ładu i harmonii we własnym życiu. Uporządkowanie swojego życia, a zwłaszcza swojego wnętrza – to prawdziwa miłość ku sobie. Miłość własna w tym przypadku nie jest miłością egoistyczną (!), bowiem drogą jej realizacji jest pokuta i umartwienie, a celem – większa miłość ku Bogu i ku drugiemu człowiekowi. Człowiek umartwiony, opanowany i pokutujący, choć najpierw odczuwa pewien trud ascezy i związaną z nią stratę, ostatecznie jest radosny i szczęśliwy.

 

Przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa skierowane do uczniów, którzy nie mogli wypędzić złego ducha: „Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17, 21). I postem! Do modlitwy trzeba więc dodać post; umartwienie zmysłów, umartwienie ciała. Ale nie tak, jak to czynili faryzeusze, którzy ludziom chcieli pokazać, że poszczą i dlatego przybierali ponury wygląd. Tu znów ważna jest czysta intencja! Nie dla opinii ludzkiej, nie dla zamanifestowania własnej ascezy i wielkoduszności, ale dla samego Boga trzeba podjąć umartwienie. Trzeba pościć, umartwiać się, ale jednocześnie trzeba zachować radość i zwyczajność. Wewnętrznie może być trud i doświadczenie straty, lecz na twarzy niech będzie uśmiech. Nagroda nas nie minie, ale prawdziwą nagrodę otrzymać można tylko od Ojca, „który widzi w ukryciu”.

 

Jałmużna – wyraz miłości do drugiego człowieka

 

I wreszcie jałmużna. Jest ona wyrazem miłości bliźniego, a prawdziwa miłość bliźniego ma kształt miłości praktycznej. Ten, kto kocha, umie dzielić się tym, co posiada, choćby sam posiadał niewiele. Miłość nie boi się straty i nie liczy swego. Sam Pan Jezus zachęca do dawania jałmużny. W Ewangelii według Św. Łukasza czytamy: Sprzedajcie „wasze mienie i dajcie jałmużnę” (12, 33). Jałmużna jako czyn pokutny jest właśnie rezygnowaniem z posiadania jakiegoś dobra na rzecz drugiego człowieka. Ujmij sobie, aby dać bliźniemu, a zobaczysz, że to nie takie proste, że naprawdę odczuwa się stratę. Ale właśnie o to idzie. To jest przejaw miłości. Miłość nie boi się straty, lecz szuka okazji, żeby powiedzieć „kocham” przez czyn miłości ofiarnej.

 

Taki też jest między innymi sens chrześcijańskiego postu – odmawiam sobie, by zaoszczędzonym w ten sposób dobrem podzielić się z potrzebującymi. Pamiętać też trzeba, że jałmużna to nie tylko dar materialny. To również, a może przede wszystkim, dar serca. Dlatego ważna jest dobroć, zwyczajna dobroć, życzliwość, szacunek dla człowieka, poświęcenie mu uwagi i czasu. Jałmużną może też być podnoszące słowo czy modlitwa. O, jak bardzo ludzkie serce spragnione jest takiej jałmużny!