1. W dniu dzisiejszym oddajemy szczególną cześć Jezusowi obecnemu pod postaciami chleba i wina. W uroczysty sposób przeżywamy wydarzenia Ostatniej Wieczerzy, pamiątkę ustanowienia Eucharystii.
W Kościele katolickim kult Eucharystii ma szczególne miejsce. Protestanci mają kult Słowa Bożego, u prawosławnych jest wspaniały kult ikon, a Kościół katolicki otrzymał w darze kult eucharystyczny.
W dniu dzisiejszym w całym Kościele katolickim adorujemy Jezusa w sposób publiczny. Wychodzimy na ulice, publicznie wyznajemy wiarę…
Oprócz tej publicznej adoracji ważna jest również adoracja w ciszy, ukryciu, samotności… Jezus sam zachęca nas, by modlić się w swojej izdebce, w ukryciu, w ciszy serca.
Niektóre zgromadzenia kontemplacyjne mają za główny cel adorację Najświętszego Sakramentu.
Zapewne my również w doświadczamy wagi adoracji, trwania w bliskości Pana, wsłuchiwania się w Niego, rozmawiania z Nim w głębi serca o naszych najbardziej intymnych sprawach…
Jesteśmy wtedy jak Maria z Betanii, która siedzi u stóp Mistrza i wschłuchuje się w Jego słowa..
W czasie jednego z kazań Grzegorz Wielki powiedział: bez względu na to, w jakich przestrzeniach poruszają się Aniołowie ze swoimi posłannictwami, zawsze poruszają się w Bogu. Są zawsze u Niego.
Adoracja pozwala nam zawsze być u boku Jezusa, być u Niego, poruszać się w Nim.
2. Jednak ktoś słusznie powiedział, że gdyby Jezus chciał, aby go adorować jedynie w Eucharystii, to uczyniłby ją ze złota lub drogich kamieni.
Tymczasem Bóg daje się nam w nietrwałych ze swej natury postaciach chleba i wina, bo przede wszystkim chce być spożywany podczas liturgii.
Właściwa adoracja Najświętszego Sakramentu jest czymś, co wypływa z pełnego uczestniczenia w Wieczerzy Pańskiej, z Eucharystii i do niej prowadzi.
W Eucharystii Jezus daje siebie. Ciało i krew w języku hebrajskim oznaczają osobę. Dając swoje ciało, Jezus daje całe swoje życie, ze wszystkim, co się w nim zdarzyło, co przeżył od pierwszej chwili aż do końca: swoją pracę, doświadczenia, radości, trudy, modlitwę…
W starożytności panowało przekonanie, że człowiek staje się tym, czym się żywi. To przekonanie ma szczególny wymiar w odniesieniu do Eucharystii. Przyjmując ciało Chrystusa stajemy się Chrystusem, przyjmujemy Jego życie, Jego orędzie, Jego miłość.
W wielkiej mowie eucharystycznej, której fragment słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii dominują dwa słowa: ciało (5 razy) i jeść (4 razy). Użyty grecki czasownik jeść, oznacza dosłownie przeżuwać.
Czasami matka mówi do dziecka, patrząc na niego w zachwycie: chciałabym cię zjeść. Podobnie zakochani.
Miłość zakłada bliskość, komunię, utożsamienie się, pragnienie intymności, ofiarowanie siebie i przyjęcie w pełni drugiego…
Dlatego Jezus mówi: Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
3. Spożywanie Ciała i Krwi oznacza przyjęcie Jezusa do swego wnętrza, jego interioryzację.
Spożywanie Jezusa oznacza wejście w Jego świat, Jego myśli, uczucia, zachowania…
A to oznacza radykalną przemianę. Przyjmując Chleb życia wchodzimy w rytm Jezusa; stajemy się ludźmi pokoju, przebaczenia, pojednania, wchodzimy w dynamizm miłości i walki ze złem…
Ten Chleb prawdziwy zmusza nas do życia, daje siłę do pokonywania zmęczenia, zmusza do przekraczania własnych ograniczeń i poszukiwania autentyzmu i życia w prawdzie…
Adorujmy dziś z wiarą Jezusa eucharystycznego, karmmy się Jego ciałem i pozwalajmy, by On nas przemieniał, byśmy stawali się sami chlebem dla innych…
Jedna z pieśni eucharystycznych pozdrawia Jezusa słowami: Bądźże pozdrowione prawdziwe ciało narodzone z Maryi Dziewicy. Pieśń ta przypomina nam, że dzięki Maryi otrzymaliśmy we wcieleniu ciało i krew Chrystusa, które teraz konsekrujemy na naszych ołtarzach i przyjmujemy do naszych serc.
Prośmy dziś Maryję, byśmy mogli przyjmować ciało Jezusa z tą samą wiarą, pokorą, czystością i miłością, z jaką Ona przyjęła i nosiła w łonie Jego ludzkie ciało.