Adwent to okres przygotowania do powtórnego przyjścia Pana Jezusa. My pójdźmy o krok dalej i przygotujmy się na te przygotowania. Zaprojektujmy własny kalendarz z zadaniami adwentowymi.

Gotowe kalendarze adwentowe znajdują się obecnie w ofercie większości dużych sklepów. Wiele z nich zadziwia swoimi walorami estetycznymi – zajdziemy wśród nich coś dla fanów Boba Budowniczego, Pet Shopów, a nawet – o zgrozo – Monster High. Przyglądając się im dokładnie można nabrać wielkiej ochoty na zmajstrowanie czegoś we własnym zakresie.
Jeśli mamy czas i siły na przejście od słów do czynów, na wstępie uszykujmy bazę. Będzie ona zawierała w sobie schowki, których liczba będzie odpowiadała faktycznej długości okresu liturgicznego. Wykonamy ją przykładowo szyjąc makatkę, zawieszając na sznurku ponumerowane woreczki, łącząc ze sobą pudełka od zapałek lub przyklejając kolorowe koperty na tekturowej choince. Dodatkowo do słodkości – najlepiej suszonych owoców, sezamków czy dobrej jakości czekoladek – możemy dołożyć karteczki z wypisanymi poleceniami. Każde z nich posunie nas odrobinę w kierunku spotkania z Jezusem.

28. 11 (sobota przed adwentem). Uszykuję wieniec adwentowy.

 

Ustawione na stole palące się świece tworzą odświętny nastrój, nawet gdy daniem głównym kolacji są kanapki z dżemem. Podkreślają upływ czasu i fakt, że jesteśmy mniejszą wspólnotą należącą do większej – Kościoła. Jeśli więc mamy taką możliwość (posiadamy stół), a nie pomyśleliśmy jeszcze o zorganizowaniu tej ozdoby, udajmy się z dzieckiem do sklepu i razem dokonajmy zakupu świec i wianuszka ze sztucznego igliwia. Zapaleni majsterkowicze uwiją go samodzielnie i ozdobią na jeden z tysiąca sposobów. U nas najbardziej ekstrawagancka wersja została wykonana z metalowej obręczy (odpowiednio wygięty wieszak na ubrania) i zawiązanych na niej pasków materiałów w kilkunastu odcieniach zieleni. Nie trzeba dodawać, że dzieło było autorstwa nastolatki.

29. 11 (pierwsza niedziela adwentu). Przygotuję lampion na roraty.

 

Biblijne twierdzenie „Jesteście światłem dla świata” jest najbardziej aktualne właśnie na początku roku liturgicznego. Codziennie setki tysięcy dzieci zmierza do Kościołów w całej Polsce. Każde z nich niesie w ciemnościach zapalony lampion. Trudno tego nie zauważyć biegnąc w tym samym czasie do pracy lub z niej wracając. Daje to wiele do myślenia (Skoro małe dziecko daje radę, to może i ja się jakoś ruszę…) Przyczyńmy się i my do tej cichej ewangelizacji i kupmy lampion roratni, a jeszcze lepiej pomóżmy w jego samodzielnym wykonaniu. Może to być zwykły słoik owinięty koronką lub oklejony bibułkami, i tak miesięczna satysfakcja gwarantowana.

30.11 (poniedziałek) Wymyślę postanowienie Adwentowe. Zapiszę je na serduszku wyciętym z tekturki i powieszę w widocznym miejscu.

 

Każdy z nas jest indywidualnością, każdy więc musi podążać nieco odmienną drogą do Jezusa. Adwentowe postanowienie umożliwi to, nawet jeśli zadania z kalendarza wypełnia pospołu siódemka rodzeństwa. Smutas postara się uśmiechać do innych, awanturnik policzy do dziesięciu, zanim wybuchnie, bałaganiarz zacznie wrzucać używanie ubrania do kosza na pranie. Zaklejone serduszka (precz inwigilacji, zwłaszcza przez młodsze siostry!) mogą zawisnąć na gałązce przyniesionej z lasu lub na kloszu do lampy. Strojąc będą przypominały o swoim istnieniu.

1.12 (wtorek). Przyszykuję specjalną skarbonkę, do której będę odkładać drobne pieniądze na bożonarodzeniową ofiarę dla biednych.

 

Jałmużna, obok modlitwy i postu, należy do najbardziej skutecznych dróg nawracania się z błędnie obranej drogi. Pomaga zauważyć, że jest ktoś bardziej potrzebujący od nas (Naprawdę da się żyć bez smartphona?) i coś poświęcić dla jego dobra. Odkładanie do skarbonki jest bardzo proste, gdy dzieci dysponują jakimikolwiek własnymi pieniędzmi. W przypadku braku kieszonkowego lub doraźnych sponsorów można sobie poradzić stosując umowę społeczną. Przykładowo: „Dziś na podwieczorek zjemy jabłko zamiast drożdżówki” albo „Przejdziemy dwa przystanki i nie kupimy biletów na tramwaj, a zaoszczędzone 5 zł wrzucimy na ofiarę „.

2.12 (środa) Zaproszę na roraty koleżankę lub kolegę.

 

Po trzech dniach już wiadomo, kto pojawia się na nabożeństwach, a kogo na nich brakuje. Zastanówmy się dziś, czy możemy zmotywować któregoś z przyjaciół do wspólnego wyjścia. W niektórych przypadkach nasza pomoc będzie nieodzowna – zdarza się, że dziecko jest chętne, ale praca lub wieczne choroby młodszego rodzeństwa skutecznie umożliwiają jego rodzicom organizację wyjścia. Poza tym skorzystamy na tym i my – wykonamy kolejny dobry uczynek i wzbogacimy się o następny motywator: Co powie Kasia, jeśli dziś nie wstanę?

3.12 (czwartek). Postaram się dziś szczególnie dokładnie odrobić lekcje.

 

Łatwo być świętym od święta, trudniej w życiu codziennym, a to właśnie codzienność mamy na co dzień. Warto więc na nią zwrócić baczną uwagę i postarać się o poprawę. Na pewno się to uda, jeśli zaprosimy Jezusa do wspólnej pracy. Z pomocą pośpieszą nam również ci, którym się to świetnie wychodziło – święci Joanna Beretta Molla i Josemaria Escriva.

4.12. (piątek) Pójdę do pierwszopiątkowej spowiedzi.

 

Przygotowania serca na spotkanie z Jezusem nie można odkładać na ostatnią chwilę. Co prawda konfesjonały są w wielu kościołach otwarte jeszcze w Wigilię, ale długość kolejek nie sprzyja spokojnemu podejściu do sakramentu. Skorzystajmy więc z nadarzającej się okazji – pierwszego piątku miesiąca. Tuż przed świętami, jeśli będziemy czuli taką potrzebę, odświeżymy nasze serca z większym spokojem.

5.12 (sobota). Razem z resztą rodziny przeczytam opowiadanie o czwartym królu zdążającym do Betlejem.

 

Wszyscy znamy Kacpra, Melchiora i Baltazara. Niewielu z nas słyszało natomiast legendę, według której na poszukiwania Nowonarodzonego udał się jeszcze jeden monarcha. Niósł on trzy cenne kamienie, które jednak stracił po drodze ratując życie innym. Nie zdążył przez to dotrzeć na czas do stajenki, mimo to, a może właśnie dzięki temu, spotkał i uradował Mesjasza. Ta piękna legenda da nam dużo do myślenia, zwłaszcza, jeśli podczas szykowania się do lektury miała miejsce mini-walka o lokalizację na kolanach mamy.

6.12 (druga niedziela adwentu). Poszukam wiadomości na temat życia Świętego Mikołaja. Przygotuję symboliczny prezent dla samotnej sąsiadki.

 

Dzisiaj przyjdzie nam się zmierzyć z postacią przerośniętego krasnala, który podrzuca dzieciom do butów ekskluzywne lalki i zestawy markowych klocków. Przed nami życie i twórczość Biskupa z Mirry. Z okazji wolnego dnia będzie też trochę więcej czasu na małe majsterkowanie. Rysunek, plastelinowego ludzika czy własnoręcznie wyhaftowaną serwetkę można zanieść Starszej Pani Z Naprzeciwka. Upominek oddamy do rąk własnych lub pozostawimy anonimowo przy drzwiach, w zależności od naszej odwagi i panujących stosunków społecznych. W ten sposób wprowadzimy historię w praktykę.

7. 12 (poniedziałek) Przeczytam słowa dzisiejszej Ewangelii. Pomodlę się za mojego przyjaciela.

 

Na Roratach usłyszymy historię o tym, jak Jezus uzdrowił paralityka przyniesionego przez czterech zdesperowanych przyjaciół. O ich samozaparciu świadczył sposób, do którego się uciekli – rozebranie dachu przybytku i spuszczenie tą drogą noszy z chorym. Ten ostatni nie zrobił nic w kierunku polepszenia swojego życia, a otrzymał ogromną łaskę. Pomedytujmy chwilę nad tekstem, a później zwróćmy się do Jezusa w intencji naszych najbliższych bliskich. Pomódlmy się też za nas, byśmy mieli tak otwarte serca na potrzeby innych.

8.12 (wtorek, uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP). Dowiem się kiedy i gdzie Matka Boża powiedziała: „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Zilustruję tę scenę.

 

Dla starszych pierwsza część zadania nie będzie stanowiła najmniejszego problemu – wrzucą hasło w wyszukiwarkę i dostaną natychmiastową odpowiedź. Młodszym trzeba będzie nieco w tym pomóc i podsunąć książeczkę lub kolorowankę o objawieniach w Lourdes. Zastanówmy się, dlaczego warto wspomnieć ten dogmat właśnie podczas adwentu. Maryja urodziła się pełna łaski, bez najmniejszego grzechu, od razu była gotowa na przyjęcie Jezusa. Bardzo dobrze mieć taką pomoc na naszej ścieżce przygotowań – matka z radością poda dłoń…

9.12 (środa) Zrezygnuję dziś z używania elektronicznych sprzętów pozwalających na oglądanie filmów, granie i kontakt z serwisami społecznościowymi.

 

„… czyli odbędę najwyższą formę postu, na jaką w dzisiejszych czasach może zdobyć się dziecko, nawet to dwudziestopięcioletnie.” Treść zadania musi być oczywiście zmodyfikowana odpowiednio do wieku naszych pociech, tak by czterolatek nie został poinformowany o braku Twittera, a nastolatek bajki. Uwaga – czas wolny uzyskany przez nasze najmłodsze pociechy może być również wyzwaniem dla rodziców. Z góry bądźmy przygotowani na jego ewentualne zagospodarowanie.

10.12 (czwartek) Poszukam informacji o polskich zwyczajach bożonarodzeniowych.

 

Gimnazjaliści z chęcią zasiądą ponownie do Internetu, z młodszymi dziećmi przetrzepiemy dodatkowo zasoby osiedlowej biblioteki. Warto czegoś więcej dowiedzieć się na temat turonia, podłaźniczki czy wina świętego Jana. Może nie posunie nas to daleko w stronę chrześcijańskiej doskonałości, ale na pewno rozszerzy horyzonty i wprowadzi w świąteczny nastrój.

11.12 (piątek). Będę dziś szczególnie miły dla osoby, której nie lubię.

 

„Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając.” To chyba jedno z trudniejszych wyzwań danych nam przez Pana Jezusa. Dość łatwo okazuje się swoją prawdziwą przyjaźń. Uprzejmość w stosunku do człowieka, który otwarcie robi nam na złość, jest bohaterstwem. Warto je jednak podjąć choć raz. Może brakuje między nami tego jednego uśmiechu albo dobrego słowa?

12.12. (sobota) Upiekę pierniczki, z których część przeznaczę na bożonarodzeniowy prezent dla dziadków lub innych bliskich mi osób.

 

Nie ma nic prostszego od kupienia paczki gotowych pierniczków na święta i zaoszczędzenia sobie tym przedświątecznej bieganiny. Z drugiej strony, czy warto zrezygnować ze wspomnienia domu pachnącego miodem i korzennymi przyprawami? Tym bardziej, że naszemu dziełu możemy nadać dodatkowo jeszcze głębszy sens – podzielimy się nim z naszą rodziną i przyjaciółmi. Radość rozmnaża się przez pączkowanie.

 

Joanna Winiecka-Nowak/deon.pl