A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie (J 20, 1-10; por. Łk 24, 11-12).
SMUTEK I PUSTKA
Ewangeliści nie opisują, co działo się z Piotrem po śmierci Jezusa. Prawdopodobnie, podobnie jak inni uczniowie, przeżywał kryzys. Najpierw kryzys duchowy. Wszystkie jego plany i myśli związane z Mesjaszem legły w gruzach. Ten, w którym widział Syna Bożego, zginął jak pospolity przestępca, na drzewie hańby, w obecności triumfującej elity religijnej Izraela. Załamała się więc wiara i nadzieja Piotra. Świetlana przyszłość i królestwo Boże, które głosił Jezus, przeminęło z wiatrem.
Piotr przeżywał również kryzys egzystencjalny. Podobnie jak inni uczniowie wiązał z Jezusem wielkie nadzieje. Dla Niego zostawił rodzinę i dom, pracę i przyjaciół. Z Nim złączył całe swe życie i w Nim odnalazł sens tego życia. Po śmierci Jezusa pozostała pustka. Jak dalej żyć? Dla kogo żyć? Komu wierzyć? Egzystencjalną pustkę pogłębiło jeszcze głębokie rozczarowanie. Piotr zawiódł się na Jezusie, zawiódł się na tym, którego kochał, którego uważał za najlepszego przyjaciela.
Być może największy kryzys dotyczył tożsamości Piotra. Uległa ona rozszczepieniu po zdradzie Mistrza. Załamała się wówczas jego pewność siebie, stanowczość, przekonanie o ważnej roli w grupie apostołów. Być może po raz pierwszy dostrzegł swoją kruchość i zdolność do pójścia za niskimi instynktami. Żywe wspomnienie niedawnej zdrady Mistrza, zapewne pogłębiało jego poczucie winy i natarczywie niepokoiło.
Piątek i sobota przed zmartwychwstaniem zapewne należały do najtrudniejszych dni w życiu Piotra. W stanie kryzysu, lęku, zamknięcia w sobie, beznadziei, siłą do przetrwania było zapewne pielęgnowane w sercu spojrzenie Jezusa na dziedzińcu arcykapłańskim (zob. Łk 22, 61). Ono leczyło jego duszę. Dawało mu prawo do wspominania spędzonych z Nim dni. Na razie potrafił żyć jedynie przeszłością. Przyszłości nie widział przed sobą – odkąd stracił Jezusa. Jego pierwszy poranek po śmierci Jezusa był mroczny. Nie widział wschodu słońca (K. Wons).
Dopiero poranek wielkanocny wniósł nową nadzieję. O świcie wierne uczennice Jezusa, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa (Mk 16, 1). Gdy przyszły na miejsce pochówku Jezusa, zobaczyły odsunięty kamień grobowy. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział» (Mk 16, 5-7). Zadaniem kobiet było przekazanie radosnej nowiny uczniom, a przede wszystkim Piotrowi. Jezus żyje i chce się spotkać ze swymi uczniami w Galilei.
Według Łukasza relacja kobiet wydawała się uczniom nieprawdopodobna, jakby była konfabulacją: Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24, 11). Reakcją apostołów i pozostałych uczniów jest sceptycyzm i niedowierzanie. Opowieść kobiet wydaje im się pozbawiona sensu, a ich słowa puste i głupie. […] Czas przeszły niedokonany sugeruje, że jest to niedowierzanie stanowcze i trwałe (B. Maggioni). Stąd Jezus ukazując się później Jedenastu, zarzuci im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego (Mk 16, 14).
Piotr postępuje inaczej. Relacja kobiet intryguje go, budzi w nim zdziwienie (i być może ciekawość). Zdziwienie to („thaumazein”) jest zarazem zdumieniem i pytaniem – uczuciem, które pojawia się w duszy wówczas, gdy człowiek spotyka się z czymś nieoczekiwanym i trudnym do wyjaśnienia, zadaje sobie pytania, ale nie znajduje na nie odpowiedzi. Zdumienie i zakłopotanie nie są już brakiem wiary, ale nie są też jeszcze wiarą. […] Do wzbudzenia wiary w zmartwychwstanie nie wystarcza ani pusty grób, ani usłyszane od innych słowa – konieczne jest osobiste doświadczenie Zmartwychwstałego (B. Maggioni).
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy przeżywałem w moim życiu kryzys duchowy? Jaki miał przebieg i charakter? Czego mnie nauczył?
- Czy doświadczam czasem pustki i bezsensu życia? Jak przeżywam takie chwile?
- Czy doświadczenie miłości Jezusa pomaga mi przetrwać kryzysowe momenty?
- W jaki sposób odbieram prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa? Czy nie wątpię w nią?
- Co wywołuje we mnie zakłopotanie?
- Czy potrafię się dziwić?
BIEG NADZIEI
Według ewangelisty Jana to Maria Magdalena przyszła pierwsza o świcie do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Zastała go jednak pustym. Umysł Marii pozostaje w ciemności. Przeżywa rozpacz po śmierci ukochanego Mistrza. Cierpienie, ból i smutek przysłaniają jej rzeczywistość. Ciemność zewnętrzna wkrada się również do serca. Maria nie potrafi myśleć logicznie. Jej dedukcja jest prosta. Grób jest pusty, więc ciało Jezusa zostało skradzione. Z tym niepokojem i rozterkami przybiega do uczniów.
Niepokój Marii Magdaleny udziela się od razu Piotrowi i Janowi. Wyruszają natychmiast w stronę grobu. Pośpiech Piotra, który „biegnie” do grobu, żeby sprawdzić, co się stało, jego „zdziwienie” całym zajściem pokazują człowieka, którego uczucia uległy już odrodzeniu: jest gotowy zaakceptować nieprzewidywalne zamysły Boga, nie próbując niczego Mu narzucać (S. Cipriani).
Biegli oni obydwaj razem (J 20, 4). Ten wielkanocny bieg nazywa się nieraz wyścigiem. Świadczy on o głębokiej miłości i więzi, jaka łączyła uczniów z Jezusem. Świadczy też o nadziei, także tej ludzkiej, jaką wiązali z Mistrzem z Nazaretu. Śmierć Jezusa, ucieczka uczniów, upadek Piotra nie tylko nie oddaliły ich od Mistrza, ale przeciwnie, zbliżyły do Niego. Obaj apostołowie towarzyszyli Jezusowi w Jego śmierci krzyżowej, obaj przeżyli wewnętrzne zagubienie i smutek. Piotr towarzyszył Jezusowi od Ogrojca z daleka. Ale z lęku zaparł się Mistrza. Nie stał wprawdzie pod krzyżem, patrzył z daleka, ale głęboko doświadczył, że była to śmierć za niego i dla niego. Jan stał pod krzyżem, jednak wcześniej w Ogrojcu uciekł wraz z innymi uczniami. On również doświadczył wewnętrznego zagubienia i niewiary.
Jan biegnie szybciej. Łączy go z Mistrzem większa bliskość, więź i miłość. Jan jest uosobieniem „charyzmatu”, czyli Daru Ducha Świętego, który obdarza wszystkim miłością. Jan uwalnia się i wychodzi z głębokiego wstrząsu. Jest młodszy, a więc szybszy, niepohamowany, reagujący bardziej emocjonalnie (S. Kiechle). Piotr biegnie wolniej, pozostaje z tyłu, za drugim uczniem. Jest z tyłu, podobnie jak na dziedzińcu i podobnie jak na Golgocie. Bieg Piotra wydaje się wiele mówić o jego silnych pragnieniach, ale także o jego obolałym sumieniu, które mu ciążyło; o wielkiej tęsknocie za Jezusem i o braku wiary, który odbierał mu siły. […] Piotr, który cierpiał na chroniczną skłonność do wyprzedzania innych, także Mistrza, idzie drugi (K. Wons).
Umiłowany uczeń przybywa do grobu pierwszy. Jednak nie wchodzi do środka, przełamuje własną ciekawość, a może lęk. Być może czeka cierpliwie z szacunku do starszego Piotra. Piotr jest uosobieniem „człowieka piastującego urząd”, a więc starszego, rozsądniejszego, dojrzalszego, myślącego bardziej racjonalnie. Jego zadaniem jest jakby urzędowe potwierdzenie tego faktu. Wchodzi do grobu. […] Stwierdza fakt i staje się świadkiem (S. Kiechle).
Pytania do refleksji i modlitwy:
- W jakich chwilach ciemności opanowują mój umysł i serce?
- Czy moje życie duchowe cechuje entuzjazm, pospiech?
- W jaki sposób bolesne przeżycia wpływają na mój obecny stan duchowy?
- Jaki jest mój charyzmat?
- Jestem rozgorączkowany czy spokojny, refleksyjny?
- Jaki jest mój stosunek do ludzi starszych? Czy ich szanuję?
WIARA ODNALEZIONA
Piotr wchodzi do grobu. Zastaje go pustym. Zdziwiony przygląda się dokładnie wszystkim szczegółom. Chusta, którą przykrywano twarz, była zwinięta w staranny sposób, być może w taki, jak umieszczono ją na głowie Jezusa. Na ławie grobowej leżały ułożone płótna, którymi owinięto ciało zmarłego. Gdyby ciało skradziono, złodzieje zabraliby płótna ze sobą, albo pozostawili w nieładzie. Nagleni, zapewne nie zadawaliby sobie trudu, by je schludnie układać.
Piotr dokonał lustracji grobu, jednak to, co zobaczył, nie wystarczyło, by zrozumieć. Piotr jeszcze nie jest gotowy dostrzec znaków wiosny życia. W jego sercu jeszcze trwa zima (K. Wons). Jan był szybszy w wierze. Ujrzał i uwierzył (J 20, 8). Ewangelista używa trzech różnych określeń, by opisać ogląd, jakiego dokonali uczniowie. Pierwszy termin „blepein” wyraża widzenie fizyczne, bezrefleksyjne, bez zrozumienia. W taki sposób patrzyła Maria Magdalena. Drugi termin „theorein” oznacza uważne patrzenie, które rodzi pytania (B. Maggioni). Takie spojrzenie staje się zalążkiem wiary. Było ono udziałem Piotra. Z kolei trzecie określenie „orao” wskazuje na charakter przenikliwy. Potrafi uchwycić ukryte znaczenie tego, co wydaje się materialne. Jest to widzenie, które jest bardzo bliskie wiary lub ją wyraża (B. Maggioni). W taki sposób patrzył Jan.
Pierwszy wiarę w zmartwychwstałego Pana odnalazł Jan. Racjonalne spojrzenie Piotra nie wystarczyło. Potrzeba było jeszcze intuicji wypływającej z miłości. Jeśli chodzi o wiarę, pierwszeństwo przed urzędem ma „charyzmat miłości”. Jest on szybszy, wyraźniejszy i patrzy sercem (S. Kiechle). Ten, kto w głębi swego serca czuje miłość Jezusa, może uwierzyć w zmartwychwstanie. Wierzy on, że miłość jest silniejsza od śmierci, że miłość jest w stanie przetrwać śmierć i że jest kochany również po śmierci (A. Grün).
Po dokonanej inspekcji uczniowie wracają do domu. Tyle jest jeszcze niejasności i wątpliwości. Ciemność powoli ustępuje i zbliża się wielkanocny poranek. Po szoku Wielkiego Piątku duch ludzki potrzebuje czasu, żeby dostroić się do nowej sytuacji. Uczniowie jeszcze nic nie rozumieją. Ich dusze potrzebują czasu. Aby mogły się rozwinąć uczucia (S. Kiechle). Czasu potrzebuje szczególnie Piotr. Nie wystarczą mu znaki. Potrzebuje osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jakie znaki przekonują mnie najbardziej o zmartwychwstaniu Pana?
- Jakie jest moje spojrzenie?
- Co inni widzą w moim wzroku?
- Czy moja wiara nie jest bezmyślna i naiwna?
- Czy potrafię wierzyć intuicyjnie?
- Czy głos serca jest dla mnie wystarczająco ważny?
- Czy moje obecne życie przypomina wielkopiątkowe ciemności czy światło i radość wielkanocnego poranka?
Stanisław Biel SJ