Niektórzy sądzą, że oczekiwanie, iż małżeństwo będzie trwać przez całe życie, jest czymś zupełnie nierealnym, gdyż żyjemy coraz dłużej. Czy małżeństwa zawierane z kolejnymi partnerami na różnych etapach życia nie są w dzisiejszych czasach bardziej realiną propozycją?

Nie, „seryjne małżeństwa” nie są bardziej realistycznym pomysłem, bez względu na to, jak przekonującym może się ten pomysł wydawać. Małżeństwo rozumiane jako umowa dwojga ludzi oznacza relację dynamiczną. W związku małżeńskim emocjonalne dorastanie ma miejsce jedynie wtedy, gdy małżonkowie się zmieniają, przystosowują zarówno do siebie nawzajem, jak i do związku, który wspólnie tworzą.

 

Ktokolwiek zakłada, że w każdej chwili – gdy tylko uzna, iż „przerósł” swego partnera – może z małżeństwa „wyskoczyć”, nie wykorzystuje szansy zgłębienia samego siebie jako istoty ludzkiej w relacji do innych.
Spójrzmy na taki przykład: miasto St. Louis w USA szczyci się słynnym Gateway Arch – gigantyczną łukowatą budowlą o wysokości sześćdziesięciotrzypiętrowego wieżowca. Na jej szczyt da się wjechać, jednak nie za pomocą zwykłych wind, lecz specjalnych gondoli, dostosowujących swój kształt do łukowatego toru ruchu. Podróż zabiera nieco czasu, ale warto ją podjąć, gdyż u celu czeka podróżnych wspaniały widok na panoramę miasta.

 

W małżeństwie jest podobnie: trzeba dostosowywać się do siebie nawzajem za każdym pojawieniem się sytuacji kryzysowej lub konfliktowej. Nie jest to proces ani szybki, ani łatwy, ale wart przejścia ze względu na to, co nas czeka u jego końca.
James ożenił się, mając dwadzieścia kilka lat. Jego żona miała lat dziewiętnaście. W wieku trzydziestu kilku lat oznajmiła mężowi, iż ma zamiar go porzucić. Powiedziała, że musi poznać innego mężczyznę, póki jest jeszcze młoda, piękna i pełna życia. I chociaż kochała swego męża, myśl, iż ma spędzić resztę życia wyłącznie z nim, wydawała jej się czymś strasznym. James stwierdził krótko: Ja się nie rozwiodę!”, i niezłomnie trwał w swoim przekonaniu, aż jego żona w końcu uporała się z poczuciem żalu z powodu nieuchronnego starzenia się i utraconej szansy życia z innym mężczyzną. A tak na marginesie, opłakiwanie utraconych z wiekiem szans dotyczy nas wszystkich.
Obecnie James i jego żona są osobami po pięćdziesiątce, a ich małżeństwo jest mocniejsze niż kiedykolwiek w przeszłości, żona zaś odczuwa nieustanną wdzięczność wobec męża za jego niezłomną postawę, w czasie gdy ją nachodziła pokusa zerwania związku. Wydali za mąż córkę, a teraz czekają na wnuki. Wszystko to jednak przepadłoby, gdyby James nie uparł się za wszelką cenę dotrzymać przysięgi małżeńskiej.
Powszechnie wiadomo, że ludzie rozwodzący się, a potem wstępujący w ponowne związki zazwyczaj po raz kolejny wybierają ten sam typ współmałżonka. Dlatego właśnie kobiety, które mają skłonność do mężów-alkoholików, ryzykują, że ponownie wyjdą za mąż za alkoholika, nawet jeśli z pierwszym mężem rozwiodły się z powodu jego nadmiernego picia. Taka tendencja do wybierania „wiernej kopii” współmałżonka może wyjaśniać, dlaczego wskaźnik rozwodów w drugim małżeństwie jest jeszcze większy niż w przypadku małżeństw zawieranych po raz pierwszy.
Jeżeli tylko współmałżonek nie stosuje przemocy fizycznej lub seksualnej, najlepszym rozwiązaniem jest trwanie w pierwotnym związku, na wszystkich etapach osobistego i duchowego dorastania. To właśnie podczas wyprawy na szczyt „łuku małżeńskiego” w powolnej gondoli pobiera się większość praktycznej nauki dotyczącej małżeństwa.

 

Ludzie przekonani o słuszności zawierania kolejnych związków tracą szansę przeżycia tego jakże ważnego doświadczenia życiowego.

 

 

Wiecej w książce: Małżeństwo. Problem czy szansa? – Catherine Johnston, Daniel Kendall SJ, Rebecca Nappi/deon