Rachunek sumienia to czas modlitwy. Jego zupełny brak lub robienie go niestaranne, bez systematycznego wysiłku pracy na sobą, całkowicie nas spłyca i sprawia, że stajemy się niewrażliwi na delikatne, a zarazem zdecydowane działanie Chrystusa, mieszkającego w naszych sercach.
Z drugiej strony pusta refleksja nad sobą, ograniczająca się wyłącznie do analizy psychologicznej lub niezdrowa introspekcja nie poszerza horyzontów, a wręcz przeciwnie, rodzi realne niebezpieczeństwo zagrzebania się w sobie.
Rachunek sumienia staje się modlitwą i jest duchowo skuteczny tylko wtedy, gdy stanowi kontynuację modlitwy osobistej. Bez czynnika modlitwy rachunek sumienia upływa na jałowym rozmyślaniu nad sobą, a jego celem staje się osobiste doskonalenie, coś, co podsyca ambicje człowieka. W modlitwie Bóg Ojciec objawia nam swą wolę i to w taki sposób, jaki On uważa za najlepszy. Uczy nas widzieć wszystko w Chrystusie. Mówi o tym św. Paweł: Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały tej tajemnicy pośród pogan (Kol 1, 27). Modląc się doświadczamy na różne sposoby (co często trudno jest zwerbalizować) tego odsłaniania się Tajemnicy Ojca w Chrystusie. Duch Jezusa zmartwychwstałego czyni nas zdolnymi do odczuwania i zrozumienia Jego wezwania, abyśmy dzięki temu upodobnili się do Tego, który nam się objawia.
Modlitwa, jeśli nie jest odpowiedzią na wezwanie Chrystusa, staje się czymś pustym. Pełne szacunku i uległości otwarcie się wobec Pana, bez pokusy moralizowania i osądzania siebie, postawa „posłuszeństwa w wierze”, o czym wspomina św. Paweł (Rz 16, 26), to wszystko, o co chodzi w codziennym rachunku sumienia, aby praktykując go, móc wyczuć i zidentyfikować osobiste zaproszenie Pana, który nas pociąga ku sobie i wzywa, by nie ulegać subtelnym podszeptom i sugestiom, które są Mu przeciwne. Bez takiej postawy wobec Boga codzienna praktyka rachunku sumienia spłyca się i zamiera. Bez wsłuchiwania się w głos Ojca, który objawia nam swą wolę i wskazuje drogi, którymi mamy kroczyć – drogi tak różne Jego dróg (Iz 55, 8-9) – rachunek sumienia przeradza się w praktykę ubiegania się o osobistą doskonałość, o perfekcjonizm lub co gorsza, jest okazją do pójścia własnymi naznaczonymi egoizmem drogami. Bez modlitwy rachunek sumienia jest czymś ubogim, co nie oddaje tego wspaniałego doświadczenia, przez które Pan zaprasza nas nieustannie do udzielenia Mu odpowiedzi, porządkując własne życie. Z drugiej strony prawdą jest też i to, że modlitwa kontemplacyjna uprawiana bez systematycznego rachunku sumienia wyobcowuje z życia i staje się czymś sztucznym. Czas formalnej modlitwy może stać się bowiem w codzienności okresem „arcyświętym”, nietykalnym, lecz zupełnie wyizolowanym z reszty życia, w którym być może brakuje już czasu na jakąkolwiek refleksję. Prawdziwa modlitwa winna prowadzić do odnajdywania Boga we wszystkich rzeczach na każdej płaszczyźnie realnego życia.
Codzienny rachunek sumienia pozwala nam pełniej i bardziej realnie widzieć Boga, to, jak On nas prowadzi i odczytywać Jego plany w szarzyźnie dnia codziennego, tak abyśmy mogli odnajdywać Boga we wszystkim i wszędzie, nie tylko w czasie wydzielonym specjalnie na modlitwę.
George A. Aschenbrennen SJ