Skąd wziąć siłę na nowy związek, gdy poprzedni był pełen błędów? Jak żyć, kiedy nikt cię tego nie nauczył? Co zrobić, żeby przestać się bać, mimo rozczarowań?

Wiele Waszych historii, które opowiadacie w mailach w ramach akcji #kawazpsychologiem, zawiera ten właśnie wątek trudnej przeszłości i jej wpływu na teraźniejszość i przyszłość. Pytacie, czy możliwe jest uwolnienie się od niej i rozpoczęcie życia na nowo? Czy raczej jest tak, że to, co przeżyliśmy, determinuje nas na zawsze? Czy zmiana naszych wewnętrznych schematów funkcjonowania, które nabyliśmy w przeszłości, jest w ogóle osiągalna?

 

Konsekwencje przeszłości

 

Problem bolesnej przeszłości jest czymś, co omija chyba niewielu z nas. Wydaje się, że w procesie życia nie da się uniknąć zranień, szczególnie, kiedy jest się małym dzieckiem, ale również później, gdy w życie wkraczamy nieprzygotowani, podatni na zranienia oraz sami skłonni do ranienia innych.

 

Psychologowie rozwojowi sugerują, że okres rozwoju dziecka do 6.r.ż. jest kluczowy –  to właśnie wtedy błędy rodziców, krzywdy nam wyrządzone, czy po prostu zwyczajne słabości tych, którzy się nami opiekowali i byli za nas odpowiedzialni, najdotkliwiej odbijają się na psychice dziecka, zapisując się w niej bardzo mocno.

 

Dziecko, które doświadczało niestabilnych więzi z rodzicami, może w swoim dorosłym życiu tworzyć niestabilne więzi międzyludzkie. Dziecko, które było narażane na awantury rodziców w domu, może w przyszłości samo być agresywne lub, wręcz przeciwnie, pełne lęku w sytuacji jakiegokolwiek konfliktu.

 

W efekcie ciągłego kontaktu z zalęknioną o dziecko matką, może ono wyrosnąć na dorosłego cierpiącego na zaburzenia lękowe. Dom, w którym problemy zamiata się pod dywan, może wychować dzieci cierpiące na depresję. Tego typu zależności jest tak wiele, jak wiele rodzin i rodzinnych układów.

 

Przygniatające obciążenie

 

Każdy z nas ma jakąś swoją, mniej lub bardziej bolesną czy uświadomioną historię. Często niesiemy ją na swoich barkach, czując obciążenie, które potrafi przygnieść nas do samej ziemi.

 

Próbujemy być szczęśliwi, ale średnio nam to wychodzi. Trudne wspomnienia nieznośnie ciągną się za nami, nie umiemy się od nich uwolnić, czujemy jakieś piętno na nas ciążące, którego często nawet nie potrafimy precyzyjnie nazwać. Pozornie bez powodów wpadamy w depresję, zaczynamy topić smutki w alkoholu, uzależniamy się od pornografii, cierpimy na migreny, bóle kręgosłupa czy problemy jelitowe.

 

Niejednokrotnie w moim gabinecie pojawia się ktoś, kto opowiada o jednym objawie (takim jak np. przewlekły smutek, problem z masturbacją, nieumiejętność zdania egzaminów na studiach czy paniczny lęk przed pracą) nie widząc w nim sensu i uzasadnienia w swojej przeszłości. Kiedy jednak dłużej pogrzebiemy w jego historii nieraz okazuje się, że ten właśnie objaw to tylko wierzchołek góry lodowej, na którą składa się wiele innych problemów.

 

Traumy z dzieciństwa

 

Poza sytuacjami, kiedy nie do końca mamy świadomość, co nas przygniata, są również takie, kiedy doskonale wiemy, jakie trudne czy nawet traumatyczne przeżycie niesiemy ze sobą. Brak ojca, który odszedł do mamy, gdy byliśmy mali; mama alkoholiczka, która robiła awantury; doświadczenie molestowania seksualnego przez bliską osobę; wczesna śmierć lub choroba o trudnym przebiegu jednego z rodziców…

 

Tego typu rany zapisują się w sercu dziecka mocną kreską i dopóki już jako dorosły nie upora się z nimi, nie przepracuje ich i nie pogodzi się, mogą go one „ścigać” i negatywnie warunkować teraźniejszość. Mogą się wtedy pojawić pytania: czy jestem w stanie kiedykolwiek się od tego uwolnić? Czy jeśli czegoś mi zabrakło, to jestem w stanie wypełnić tę lukę?

 

Czy siła zranienia z przeszłości będzie już na zawsze warunkowała siłę odczuwanego braku zadowolenia z życia?

 

Wolni od fatum

 

Ja sama przez wiele lat zastanawiałam się, czy możliwe jest autentycznie nowe życie. Dopóki byłam osobą niewierzącą trwałam w bolesnym przekonaniu, że już zawsze będę odczuwać smutek i pustkę, i że nigdy nie czeka mnie nic dobrego. Kiedy się nawróciłam zaczęłam słyszeć coraz częściej, że nowe życie jest możliwe, że z Bogiem mam czystą kartę, a w Bożej rzeczywistości nie istnieje coś takiego, jak determinizm, fatum czy pechowy los.

 

Przez długi czas zmagałam się z myślą, że Bóg tworząc mnie i moją historię pomylił się i zapomniał o jakichś istotnych elementach we mnie, które pomogłyby mi żyć. Nie mogłam zrozumieć swojej historii i cierpienia, męczyłam się ze sobą.

 

Pamiętam dzień, kiedy upadłam na kolana krzycząc do Boga, że moje życie to pułapka przeszłości i że boję się, że nigdy już się z tego nie wydostanę. Ten moment największej desperacji był jednocześnie momentem, kiedy Bóg objawił mi z mocą, że On może mnie całkowicie uwolnić od ciężaru przeszłości i że z Nim mam całkowicie nowe życie, tak jakby od zera. Ta perspektywa całkowicie mnie zafascynowała!

 

Zmiana zawsze jest możliwa

 

Zaczęłam zgłębiać Słowo Boże na ten temat, modlić się o dar wolności, zmieniłam również optykę patrzenia na swoje życie – już nie byłam dzieckiem trudnej przeszłości, a dzieckiem Boga obiecującego mi piękną przyszłość! Okazało się też, że nic, co mi się przydarzyło, nie jest silniejsze od Boga.

 

Zobaczyłam, że dzięki nawracaniu się, modlitwie, doświadczaniu Bożej miłości oraz kilku innym „wspomagaczom”, takim jak psychoterapia, stały kierownik duchowy czy bliskość przyjaciół, moje życie może stopniowo przekształcać się w życie, którego pragnę, coraz bardziej oddalając się od tego, co było kiedyś.

 

Kiedy koszmary opuściły moje noce, coraz rzadziej odczuwałam paniczny lęk czy obezwładniający smutek, wspomnienia zmieniły swój kolor z czarno-szarych na kolorowe, a myśli zamiast beznadziei wypełniły się nadzieją, wiedziałam już, że zmiana rzeczywiście jest możliwa. I nawet, jeśli musi to potrwać czasem wiele lat, warto zaryzykować i uwierzyć!

 

Ty też możesz zacząć od nowa

 

Nie wiem, co przeżyłeś – być może jest to jedna z takich historii, które jeżą włosy na głowie, a może Twoje doświadczenia są jak małe szpileczki, które zaczynają się w Ciebie wbijać, jak tylko podejmiesz próbę zmiany. Niezależnie od Twojej historii zachęcam Cię, byś w swoim stosunku do Twojej trudnej przeszłości kierował się kilkoma wskazówkami:

 

1. „Nie wspominajcie wydarzeń minionych. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie” (Iz 43,18-19) – oto Boża logika! Nasz niebieski Ojciec chce, byśmy niezależnie od naszej przeszłości, zranień, błędów czy grzechów przestali oglądać się za siebie, na to, czego nie dostaliśmy, a spojrzeli przed siebie na to, co mamy obiecane i co dostaniemy. Bóg ma dla nas nowe!

 

2. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37) – Bóg rzeczywiście jest wszechmocny i z każdej, nawet najbardziej powikłanej i bolesnej historii może wyprowadzić spektakularne dobro. Sama jestem zadziwiona tym, jak pomimo mojej zagmatwanej historii wprowadził mnie w miejsce służby innym ludziom. Dzięki swojej bolesnej przeszłości mogę lepiej rozumieć innych! Może również Twoja historia ma potencjał, aby kiedyś służyć innym?

 

3. „Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17). Z Bogiem w każdej sekundzie masz czystą kartę. Być może zachowujesz się tak, jak wielu ludzi – kiedy coś zepsujesz, to przez kilka kolejnych dni to rozpamiętujesz. To samo myślisz o przeszłości – jeśli coś było nie tak, musisz to analizować przez długie lata swojego życia. A z Bogiem możesz dokładnie w tej sekundzie zresetować całe swoje życie! Jeśli odkryłeś, że komputer Twojego życia jest zawirusowany, pulpit totalnie zabałaganiony, a z kosza już mocno się wysypało – włącz antywirusa Bożego Słowa, zrestartuj komputer mocą Bożej łaski i po prostu zacznij życie od nowa!

Maria Krzemień/deon