Celem tego ćwiczenia będzie pogłębienie więzi z Jezusem.
Wyobrażę sobie, że mi powiedziano, że spotkam się z Jezusem na szczycie samotnej góry. Ruszam natychmiast w drogę. Jakie uczucia budzą się we mnie na myśl, że wkrótce spotkam Jezusa Chrystusa?
Będąc już na górze, spoglądam na równinę rozciągającą się w dole. Uświadamiam sobie, że On już jest. W jaki sposób mi się ukaże? Jak zareaguję na Jego obecność?
Porozmawiam z Jezusem o naszej przyjaźni.
Naszą rozmowę rozpocznijmy od tego, co ujemne, negatywne. Zazwyczaj żywimy wobec przyjaciela dwa ujemne uczucia: urazę i lęk.
Mamy urazę do przyjaciela, gdy staje się dla nas ciężarem; gdy żąda czegoś, czego nie chcemy spełnić, gdy staje się zaborczy, ogranicza naszą wolność, gdy odmawia nam tego, czego pragniemy lub potrzebujemy. Gdy te urazy tkwią w nas głęboko, możemy polepszyć nasze stosunki z przyjacielem, uświadamiając je sobie.
Dlatego pytajmy siebie: Czy Jezus jest dla mnie ciężarem? Czy jest takim przyjacielem, którego skargi rodzą we mnie poczucie winy? Czy prosi o coś, czego nie mam ochoty Mu dać? Czy swoim zaborczym charakterem nie ogranicza mojej wolności?
Jeśli tak jest, powiedzmy Mu o tym otwarcie. Potem wsłuchujmy się w Jego odpowiedź.
Jeśli będziemy otwarci, zrozumiemy, że źródłem naszych trudności i nieporozumień nie jest Jezus, ale zniekształcony obraz Jezusa, który nosimy w sercu.
Następnym ujemnym uczuciem jest lęk. Czy to uczucie mi towarzyszy? Czy boję się Jezusa? Co Jezus chciałby mi powiedzieć o moim lęku?
Pozwolę, aby mi wytłumaczył, że źródłem mojego lęku jest niezrozumienie Jego bezwarunkowej miłości. Jeśli boję się Jezusa, to znaczy, że nie czuję się kochanym przez Niego bezwarunkowo.
Po wyjaśnieniu sobie tego, co nas dzieli, zastanówmy się nad naszą więzią z Jezusem. Jakie przymiotniki określiłyby najlepiej naszą przyjaźń? Mogą one być ujemne, dwuznaczne, a nawet sprzeczne. Ważne jest jednak, by odpowiadały rzeczywistości.
Zastanowię się również, jakie obrazy, porównania symbolizują najlepiej naszą przyjaźń?
Następnie przejdźmy od teraźniejszości do przeszłości. Kim był dla mnie Jezus Chrystus w dzieciństwie? Kim w różnych okresach wzrastania? Pomyślmy o wzlotach i upadkach, przez które przechodziła nasza więź.
Następnie przedstawię Jezusowi moje oczekiwania wobec Niego. Czego się po Nim spodziewam? Co powinien dla mnie zrobić? Czym powinien dla mnie być?
I zapytam, czego On się po mnie spodziewa?
Wyobraźmy sobie dalej, że nadszedł czas Jego odejścia. Patrzymy razem w przyszłość. Jakiej przyszłości pragniemy dla naszej przyjaźni? Co konkretnego w związku z tym mogę uczynić?
Jezus odchodzi. Zatrzymam się jeszcze chwilę samotnie na górze, by trwać w nastroju, jaki wzbudziło we mnie spotkanie z Jezusem.