W czasie medytacji przyjrzyjmy się wybranym cechom modlitwy, które możemy odnaleźć w przypowieściach Jezusa.
1. Łk 11, 5 – 8. Przypowieść o natrętnym przyjacielu. O północy przychodzi przyjaciel i prosi o trzy chleby. Przyjaciel przychodzi w środku nocy. Na Wschodzie był to najmniej odpowiedni moment, by niepokoić innych. Niemniej gościnność należała do najwyższych cnót. [Współcześnie, niestety, jest to często cnota zagubiona!] Tylko szczera przyjaźń i miłość nakazywała otworzyć drzwi o północy. Jezus sugeruje jednak, że istnieje jeszcze inny powód – cierpliwość, wytrwałość, natręctwo proszącego.
Ta przypowieść ukazuje relacje między nami a Bogiem na modlitwie. Jest to relacja przyjaźni. Bóg jest Przyjacielem na zawsze. W każdym czasie i w każdych warunkach możemy zdać się na Niego (nawet o północy). Bóg jako najlepszy Przyjaciel użycza nam wszystkiego, czego potrzebujemy do życia i miłości.
Bóg jednak jest dobrym Ojcem, zna nasze potrzeby i dlatego wysłuchuje nas w swoim czasie w najlepszy sposób (Łk 11, 11-13). Nie ześle nam skorpiona ani węża, a więc tego, co szkodzi naszemu rozwojowi i życiu wewnętrznemu. Natomiast, gdy będziemy prosić czystym sercem, udzieli nam w swojej hojności obitych darów Ducha Świętego. Dary Ducha Świętego, szczególnie miłość, leczą truciznę i wszystkie rany zadane w naszym życiu przez węża i skorpiona.
I to jest również ostateczny cel naszej modlitwy – miłość, czyli sam Bóg. Pisze Benedykt XVI: Modlitwa jest drogą stopniowego oczyszczania i korygowania naszych pragnień, tak żebyśmy mogli na koniec poznać, co nam jest naprawdę potrzebne: Bóg i Jego Duch (Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu).
2. Łk 18, 1-8. Przypowieść o ubogiej wdowie. Uboga, bezbronna i cierpiąca wdowa prosi sędziego o pomoc. Sędzia jest egoistyczny, niewzruszony, niewrażliwy. A także bezbożny. Na pozór bezsilna kobieta podejmuje walkę. Zadręcza sędziego nieustanną prośbą. Wówczas sędzia kapituluje: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie (Łk 18, 4n).
Siłą ubogiej wdowy jest słabość. Nie ma nic, więc nie ma nic do stracenia. I może z całą determinacją walczyć. Jej słabość ostatecznie zwycięża z siłą niesprawiedliwego sędziego. Słabość jest siłą modlitwy. Nie powinniśmy się obawiać naszej słabości. Pan Bóg nie kocha się w sile, mocy, pysze. Ale przeciwnie – w słabości, cichości, pokorze.
Modlitwa jest owocna, gdy spotykają się w niej dwie słabości – nasza i Boga. Słabością Boga jest Jego miłość. Ona sprawia, że nie zostaje obojętny wobec naszych próśb, gdy stajemy przed Nim w pokorze, słabości, ubóstwie.
A drugą bronią tej kobiety jest upór, cierpliwość. Nawet jeśli wyczerpiemy wszystkie inne cierpliwości, pozostaje cierpliwość modlitwy. Tajemnica zmian ukryta jest w nieskończonej cierpliwości: A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę (Łk 18, 7-8).
3. Łk 18, 9-14. Przypowieść o faryzeuszu i celniku. Ta przypowieść Jezusa ukazuje dwie różne postawy wewnętrzne i zewnętrzne na modlitwie.
Modlitwa faryzeusza jest długa, przegadana, zewnętrzna. Przed taką modlitwą przestrzega Jezus: Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać (Mt 6, 5). Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani (Mt 6, 7).
Ponadto modlitwa faryzeusza jest pobożnym samouwielbieniem. Faryzeusz nie jest w stanie oderwać się od własnej osoby. Zamiast o Bogu, myśli o sobie. Jest w nim pycha i zadufanie.
W opozycji do faryzeusza przedstawiony jest celnik. Postawa ciała, gesty i słowa modlitwy celnika są krzykiem człowieka świadomego swojej słabości i ubóstwa. Celnik staje przed Bogiem w prostocie, jak żebrak. Wie, jaki jest i nie musi o tym mówić Bogu. Bije się jedynie w piersi i powtarza: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika (Łk 18, 13). Jezus oceniając modlitwę faryzeusza i celnika, mówi, że celnik odszedł do domu usprawiedliwiony (Łk 18, 14).
Pytania do refleksji i modlitwy:
Co cechuje moją modlitwę osobistą? Czy zwracam się do Boga jako do najlepszego Przyjaciela i Ojca?
Która z przypowieści Jezusa najlepiej oddaje moją postawę na modlitwie?
Czy moja cierpliwość, wiara i zaufanie nie wyczerpują się zbyt szybko? Czy zmęczenie w modlitwie nie pojawia się wcześniej niż odpowiedź Boga?
Kto jest bliższy mojej modlitwie: celnik – ubogi duchem, czy faryzeusz – bogaty pychą?
Stanisław Biel SJ
więcej w książce: Ścieżkami wiary i miłości