1. Pierwsi jezuici w Zakopanem
W czasach, gdy jezuici po raz pierwszy dotarli do Zakopanego, była to wieś licząca 37 osiadłości należących do różnych rodzin góralskich i dwa młyny. Tak podaje spis ludności z 1765 r., a misjonarz-jezuita, o. Karol Fabiani, był tu zaledwie sześć lat wcześniej z okazji misji parafialnych… parafii w Nowym Targu. Były to misje w pierwotnym tego słowa znaczeniu, bowiem 24 kilometry trudnej drogi skutecznie oddzielały parafian od ich kościoła. Niektórzy nie byli tam przez całe życie, a i księża nie odwiedzali tak odległych wiosek, nic też dziwnego, że na widok misjonarza wielu górali salwowało się ucieczką w krzaki…Misje pokutne w nowotarskiej parafii prowadziło trzech ojców, a parafia obejmowała 17 wiosek. Podzielili więc teren między siebie i z początkiem Wielkiego Postu ruszyli w drogę, nauczając katechizmu i przygotowując do właściwych misji, które miały się rozpocząć w kościele w Nowym Targu w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Dobrocią zdołali sobie pozyskać nieufnych początkowo ludzi, którzy dość licznie przychodzili na nauki.
Pierwszy kontakt mieszkańców Zakopanego z jezuitami trwał zaledwie kilkanaście dni. Niemniej jednak pamięć o misjonarzach długo przechowała się wśród ludzi, może dlatego, że w czasie misji doszło do osobliwego wydarzenia: pod ciosami siekier padł „święty smrek”, czczony przez wielu górali, którzy przypisywali mu moc odwracania chorób i nieszczęść. Pod wpływem nauk ojca Fabianiego ujawniono ów obiekt kultu, po czym na polecenie gorliwego misjonarza ścięto świerk w jego obecności. Był pierwszy dzień kwietnia roku Pańskiego 1759.
A jednak cywilizacja nie była tak odległa od tego miejsca. W lasach na południowy zachód od wsi właśnie powstawała nowa kuźnica, ośrodek wydobycia i przetwarzania żelaza, którą zarządzał starosta królewskich dóbr nowotarskich Franciszek Rychter, i która niebawem miała nadać Zakopanemu nowe oblicze.
2. Zakopane po raz drugi
Po raz drugi jezuici pojawili się w Zakopanem również na krótko, i również w roli misjonarzy ludowych, a było to prawie dziewięćdziesiąt lat później, w roku 1846. W międzyczasie dobra nowotarskie zostały oderwane od Korony Polskiej przez Austrię (1770) i po I rozbiorze Polski weszły w skład nowo utworzonej prowincji zwanej Galicją (1772), a Zakon przeszedł kasatę (1773) i swe odrodzenie (1814).Samo Zakopane z pastersko-rolniczej osady rozwinęło się w większą miejscowość z dwoma centrami: jednym w rejonie Kuźnic, związanym z działającą tam od 1756 roku hutą żelaza, i drugim, mającym nadal wiejski charakter, położonym u podnóża Gubałówki. Huta, która od 1806 roku przeszła w prywatne ręce rodziny Homolacsów, prosperowała coraz lepiej, wysuwając się na czoło galicyjskich zakładów metalurgicznych. Rozkwit nastąpił zwłaszcza, gdy Homolacsowie odkupili od państwa cały rozległy teren: grunty w Tatrach i kilkunastu podhalańskich wioskach, wobec czego już nie brakowało ani drewna do budowy górniczych sztolni, ani węgla drzewnego do kuźniczego pieca.
Rodzina Homolacsów starała się przez dłuższy czas o utworzenie w Zakopanem odrębnej parafii. Najtrudniejsza do pokonania była austriacka machina biurokratyczna, ponieważ należało uzyskać zgodę samego cesarza. Ferdynand I wydał stosowny dekret z końcem lata 1845 roku, w następnym roku jezuici zaproszeni przez biskupa tarnowskiego Józefa Wojtarowicza przeprowadzili w wiosce misje przygotowujące do utworzenia parafii. Tym razem ojców było czterech, rozpoczęli pracę od 6-dniowej katechizacji, a potem przeprowadzili właściwe misje, mając za punkt oparcia kapliczkę na Pęksowym Brzyzku i zachęcając przyszłych parafian do budowy własnego kościoła.
Maleńki kościółek rzeczywiście wybudowano w 1847 roku, zaś pierwszy proboszcz objął swój urząd 6 stycznia 1848 roku.
Był nim ks. Józef Stolarczyk, wielka postać w dziejach Zakopanego. Maciej Pinkwart napisał o nim: „on to właśnie tworzy w Zakopanem zręby cywilizacji – nie tylko prawdziwie po misjonarsku przyucza na poły pogańskich górali do chrześcijaństwa, lecz także, założywszy szkółkę parafialną uczy ich czytać i pisać, a w swoich kazaniach… naucza nie tylko zasad moralnych, lecz także higieny i porządku. Widząc jak wielkie spustoszenie fizyczne i moralne dzieje się w Zakopanem za sprawą osławionej podhalańskiej biedy – przekonuje górali do przyjmowania pod swój dach letników, sam też użycza w swoim domu schronienia przyjezdnym. Jest wreszcie jednym z najlepszych turystów swoich czasów, lubiącym i umiejącym chodzić po Tatrach i przedkładającym ich piękno nad siedem cudów świata.”
3. Tym razem na stałe…
Minęła epoka ks. Stolarczyka, stary pleban zmarł w lipcu 1893 roku i został pochowany na zakopiańskim cmentarzu, a jego następcą został ks. Kazimierz Kaszelewski (proboszcz 1894-1913). Za jego czasów Zakopane jest już modnym kurortem. Działająca od 1884 roku linia kolejowa z Krakowa do Chabówki sprawia, że dojazd wynajętą furką skraca się z dwóch dni do zaledwie kilkunastu godzin… W Zakopanem stają wille znanych osobistości, działa prężnie Towarzystwo Tatrzańskie, artyści i kuracjusze spotykają się w Dworze Tatrzańskim, który jest jednocześnie salą zabaw, teatrem, biblioteką i salonem literackim, albo w cukierni przy Krupówkach, a w pilnych sprawach można skorzystać ze stacji telegrafu. Doktor Tytus Chałubiński z Warszawy z przekonaniem poleca Zakopane jako uzdrowisko, Helena Modrzejewska gorąco wspiera utworzenie Szkoły Koronkarskiej, Stanisław Witkiewicz projektuje zachwycające budynki w nowym stylu „zakopiańskim”.
Wśród tego doborowego towarzystwa pojawiają się od czasu do czasu ojcowie jezuici, zazwyczaj kierowani tu dla poratowania zdrowia, dość często są to także obcokrajowcy. Niestety, wynajmowanie pokoi jest kłopotliwe dla zakonników. Wygodniej byłoby mieć własny kąt… Ale może jeszcze ważniejsze jest to, że w jednym miejscu gromadzą się członkowie kulturalnej elity trzech zaborów. Jakież możliwości oddziaływania!
Za zgodą przełożonego generalnego Zakonu ojciec prowincjał Jan Badeni wybiera się do Zakopanego upatrzeć plac pod budowę domu. Jest połowa lipca 1898 roku.
Wizyta prowincjała była zbyt krótka, by doprowadzić sprawę do końca. Obrawszy miejsce, pozostawił sprawę transakcji w rękach dwóch zakonników przebywających wówczas w Zakopanem na leczeniu. Jednym z nich był ks. Włodzimierz Ledóchowski, późniejszy generał Towarzystwa. Ten z bardzo jezuickim rozumieniem odpowiedzialnego posłuszeństwa zaproponował inne miejsce, dobrze ocenione przez lekarzy: plac na Górce zwanej też Gładkiem, na którym stał nowy, niedokończony, drewniany dom o pięciu izbach. Prowincjał zaakceptował zmianę. Potrzebna była jeszcze akceptacja proboszcza i zgoda krakowskiego biskupa, ale tego lata udało się wszystko załatwić i już 21 września 1898 r. jezuici zostali właścicielami domku i niewielkiej parceli, do której prawie zaraz dokupili drugą, leżącą niżej nad potokiem. Ale jeszcze przez wiele lat dokupywano teren kawałek po kawałku od jego licznych właścicieli…
Jezuici nie byli pierwszymi zakonnikami, którzy pomyśleli o domu w Zakopanem. Już wiosną 1898 roku bracia albertyni zaczęli wznosić dom i kaplicę w stylu zakopiańskim na Kalatówkach. Ale miała to być pustelnia, podczas gdy jezuici od początku nastawiali się również na pracę duszpasterską.
4. Budowa domu i kościoła
Budowa ruszyła na wiosnę 1899 r. Ze strony Zakonu odpowiadał za nią brat Stanisław Dydek. Zakupiony dom położony był nisko nad potokiem, postanowiono więc przesunąć go troszeczkę… Belka po belce dom wędrował w górę, na przygotowany kilkadziesiąt metrów dalej fundament, przy okazji zyskał pięterko, balkon i werandę. W lipcu prace przy domu miały się ku końcowi, naprędce postawiono obok prowizoryczną kaplicę na około 200 osób, a pierwszy przełożony na Górce, o. Szymon Tychowski, poświęcił ją w niedzielę 16 lipca, w uroczystość Matki Bożej Szkaplerznej. Wewnątrz kaplicy był ołtarz, tabernakulum, ambona, dwa obrazy i trzy konfesjonały, a nad nią kołysał się na wieżyczce dzwon, dając znać całej okolicy, że na Górce rozpoczęto służbę Bożą.Minęła niedziela i prace potoczyły się dalej, tym razem już przy budowie kościoła. Na początku sierpnia, gdy ściany sięgały okien, poświęcono jego kamień węgielny. „Kamień dziś poświęcony niech wspiera słabe ściany świątyni, aż budowlę z nietrwałych jedli zastąpią niezniszczalne kamienie” – takie życzenie wyrażał akt erekcyjny. Pewnie ówcześni jezuici z nutką melancholii spoglądali na sylwetę nowego kamiennego kościoła parafialnego, wzniesionego przy Krupówkach, który miał być uroczyście konsekrowany we wrześniu tego roku. Nie było ich jednak stać na taki budulec, a i sprowadzanie cegły koleją do Chabówki i dalej wozami do Zakopanego byłoby zupełnie nieopłacalne. Budowali więc z „nietrwałych jedli”, które dziś mają już za sobą pierwszą setkę lat… 28 października zatknięto krzyż na szczycie kościoła, który miał nosić wezwanie Matki Bożej Nieustającej Pomocy i bł. Andrzeja Boboli. O. Szymon Tychowski poświęcił go w dniu 18 listopada 1899 roku. Było to poświęcenie „prywatne”, czyli „nieuroczyste”, gdyż kościół nie był jeszcze odpowiednio wykończony i wyposażony. Nie było tynków ani posadzki, nie było organów, a ołtarz tylko prowizoryczny, ale za to kościół przez całą zimę był ogrzewany! Rozpoczęta latem praca duszpasterska trwała bez przeszkód.
Na uroczyste poświęcenie kościół czekał jeszcze 9 lat. Dopiero piąty przełożony Górki, o. Ignacy Miszkiewicz, dokonał takiego poświęcenia za pozwoleniem krakowskiej Kurii Biskupiej dnia 28 października 1908 roku.
5. Prace ojców jezuitów przed 1939 rokiem
Na filarze pod chórem kościoła na Górce stoi trochę zapomniana figura świętej Zyty. Kiedyś zajmowała ona bardziej poczesne miejsce – przy ołtarzu św. Józefa – bowiem święta Zyta była patronką stowarzyszenia dziewcząt służących, których niemało pracowało w zakopiańskich pensjonatach, sanatoriach i domach prywatnych. Figura ta przypomina, że jednym z zasadniczych kierunków pracy jezuitów w Zakopanem była od początku formacja osób świeckich różnego wieku, stanu i płci poprzez działalność rozmaitych stowarzyszeń.Było wśród nich Apostolstwo Modlitwy (1900) i męska Kongregacja Dobrej śmierci (1901), Stowarzyszenie św. Zyty i podobna mu Sodalicja Dziewcząt Służących, Sodalicja Pań (1913) promująca społeczną rolę kobiety i Sodalicja Pań Nauczycielek (1914), która z czasem przeniosła się do Nowego Targu. Od lat 30-tych wśród uczniów i uczennic szkoły podstawowej działała Krucjata Eucharystyczna, a wreszcie powstała Sodalicja Panów (1934). Stowarzyszenia te liczyły od kilkunastu do kilkuset członków, miały swoje nabożeństwa, konferencje, akademie, rekolekcje, spotkania i święta, organizowały wycieczki i pielgrzymki. Te większe miały nawet swe sztandary.
Liczne stowarzyszenia związane z jezuitami stanowiły tylko część społecznego pejzażu Zakopanego. Powstawały tam też liczne świeckie organizacje i instytucje, począwszy od Związku Górali (1904, notabene pod wezwaniem błogosławionego Andrzeja Boboli, jezuickiego męczennika) poprzez TOPR (1909) i harcerstwo (1913) aż po paramilitarne organizacje jak „Sokół” czy „Strzelec”, aktywne zwłaszcza tuż przed I wojną światową.
Zakopane nabierało coraz bardziej miejskiego charakteru. Gdy w 1899 roku otwarto prywatną linię kolejową z Chabówki do Zakopanego, liczyło ono około 5000 stałych mieszkańców, a drugie tyle stanowili goście przybywający w ciągu całego roku. Cztery lata później liczba przyjezdnych przekroczyła 10 000 osób, a przy Krupówkach stały już domy murowane z cegły sprowadzanej z nowej cegielni w Nowym Targu. W 1908 roku założono wodociąg. Stopniowo obok funkcji uzdrowiska i stacji klimatycznej Zakopane zaczynało pełnić rolę ośrodka sportu narciarskiego. Sezon zimowy stawał się nie mniej atrakcyjny niż letni. W 1907 roku zorganizowano pierwszą szkółkę narciarską. Przed I wojną światową prasa nazwała Zakopane „zimową stolicą Polski”. Panowie i panie w sportowych strojach epoki ćwiczyli szusowanie po stokach i podchodzenie w jodełkę…
A ojcowie jezuici, teraz już stali mieszkańcy Zakopanego, zachęcali także do ćwiczeń innego rodzaju. „Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg są ćwiczeniami cielesnymi, tak podobnie ćwiczeniami duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy…” – napisał ich założyciel. W tym duchu udzielali licznych ćwiczeń duchowych, zwykle w formie rekolekcji głoszonych w Zakopanem i okolicy, choć dawano także ćwiczenia indywidualnie.
Wydarzenia I wojny światowej w niewielkim stopniu wpłynęły na życie kurortu, choć znacznie je upolityczniły. Gdy rozpadała się monarchia Austro-Węgierska, rozbrojono Austriaków i na kilkanaście dni na przełomie października i listopada 1918 roku ojcowie jezuici – jak inni zakopiańczycy – stali się obywatelami Rzeczpospolitej Zakopiańskiej pod rządami prezydenta Stefana Żeromskiego. Po tym wojennym epizodzie Zakopane znalazło się w granicach niepodległej Polski, rozkwitając jeszcze bardziej jako ośrodek kulturalny, sportowy i turystyczny. W 1925 r. wybudowano skocznię na Krokwi, w 1929 dwa stadiony na Równi Krupowej. Zakopane stało się miejscem rozgrywania zawodów narciarskich, hokejowych, piłkarskich, automobilowych i hippicznych. Na wiosnę 1936 roku pojawiła się nowa atrakcja: chwiejne wagoniki kolejki linowej po raz pierwszy wyniosły turystów z Kuźnic wprost na Kasprowy Wierch. Dwa lata później opodal jezuickiego kościoła ruszyła kolejka na Gubałówkę.
Kościół na Górce przez te wszystkie lata był miejscem głoszenia Słowa Bożego podczas Mszy i nabożeństw, ale szczególny akcent posługi padał na sakrament pojednania, którym ojcowie starali się gorliwie służyć. Statystyki zakonne odnotowują, że bywało, iż liczba wysłuchanych w ciągu roku spowiedzi sięgała 25 tysięcy, co rozłożone równomiernie na dni roku oznacza przyjmowanie ponad 60 penitentów dziennie. Oczywiście – w rzeczywistości praca spowiedników miała swe dni szczytów i zastoju, ale daje to pojęcie o jej rozmiarach.
6. Czarna Pani z białego kościoła
1 września 1939 r. wojsko niemieckie zajęło Zakopane. Rozpoczęła się okupacja. W domu jezuickim na Górce przeprowadzano powtarzające się rewizje, krążyły pogłoski o mającym nastąpić wysiedleniu „Górki”. Decyzja zapadła latem 1942 roku: po prawie trzech latach życia w niepewności jezuici dostali nakaz spakowania się i opuszczenia powiatu nowotarskiego w ciągu pięciu dni.Zakopane było poruszone, wielu przychodziło, by ostatni raz pomodlić się przed obrazem Matki Bożej, inni pomagali pakować rzeczy i wyposażenie domu i kościoła. Dużą część ruchomego majątku przyjęły na przechowanie różne kościoły i osoby prywatne w okolicy. 22 sierpnia o siódmej rano zamknięto kościół dla wiernych, po czym zdjęto obraz z głównego ołtarza, wizerunek Matki Bożej Nieustającej Pomocy, na którym Maryja okryta czarną szatą przytula Dzieciątko spoglądające na symbole Męki. Ówczesny superior, o. Wojciech Krupa, poprowadził ostatnie modlitwy, powierzając Matce Bożej opiekę nad ludźmi i nad opuszczanym kościołem. Ojcowie i bracia ruszyli w drogę, zabierając obraz do Krakowa, gdzie przebywał do 1945 roku.
Kościół pozostał zdany na łaskę i niełaskę niemieckich urzędników. Prędko powzięto próbę wykorzystania tego ogrzewanego budynku: najpierw przymierzano się do jego adaptacji na salę kinową – wtedy spłonął projektor, nie bez skromnego udziału polskiego technika instalatora… Potem przyjechali na oględziny gestapowcy – weszli butnie do wnętrza, a po chwili przerażeni wypadli z powrotem do samochodu. Co się stało? Ponoć z zakrystii zamkniętego od wielu dni kościoła wyszła czarno ubrana Pani, przechodząc do przeciwległej kaplicy św. Andrzeja Boboli, a po drodze spojrzała przenikliwie na intruzów spod pustych ram po obrazie w głównym ołtarzu. Tylko spojrzała na „panów świata”…
Kilka razy w opustoszałych drewnianych budynkach domu i kościoła zaczynał się pożar – zawsze ktoś na czas zauważył niebezpieczeństwo. Ludzie mówili: Matka Boża strzeże swojego domu. I ustrzegła go do końca wojny, choć na krótko kościół stał się składem dokumentów i przechowalnią tekstyliów, a pod koniec okupacji dom został zdewastowany przez rezydującego tam volksdeutcha i jego bydło…
W styczniu 1945 roku ruszyła wielka ofensywa rosyjska. W tym czasie zakopiański superior przekradł się w pobliże Górki, oczekując na pierwszą możliwość przejęcia domu i kościoła. Ucieczka Niemców z Zakopanego rozpoczęła się nocą z 26 na 27 stycznia, a już 28 stycznia o. Wojciech ogłosił otwarcie kościoła. Wnet napłynęli ludzie, zaraz też na Górkę przybyli inni przebywający w okolicy jezuici, rozpoczęły się nabożeństwa, porządkowanie domu i zwożenie wywiezionych rzeczy. W przekonaniu, że to Maryja ocaliła dom i kościół przed zniszczeniem, ojciec superior zarządził uroczystą intronizację powracającego Jej obrazu na niedzielę 4 marca 1945 roku.
7. Stary dom i nowe czasy
W trudnych powojennych warunkach od razu podjęto na nowo pracę apostolską i duszpasterską, przede wszystkim przez regularne Msze święte i nabożeństwa, ale także wznawiając działalność stowarzyszeń, szczególnie Sodalicji Mariańskiej i Apostolstwa Modlitwy. Młodzież zachęcano do udziału w Krucjacie Eucharystycznej. Jezuickie budynki znów tętniły życiem i stopniowo powracały do dawnej świetności. Ojcowie mieli sporo zajęć również poza domem zakonnym i własnym kościołem: rekolekcje, nauczanie religii, opieka duszpasterska nad chorymi.
W 1947 roku na Górce wprowadzono nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego wywodzące się z objawień prywatnych siostry Faustyny. Trzy lata wcześniej jezuita z Krakowa – ojciec Józef Andrasz, niegdyś spowiednik siostry Faustyny – osobiście poświęcił obraz Jezusa Miłosiernego w klasztorze sióstr w Łagiewnikach i uczestniczył tam w pierwszych obchodach święta Miłosierdzia Bożego. Po wojnie kult dotarł również na zakopiańską Górkę.
W kaplicy św. Ignacego urządzono ołtarz, do którego niewielki obraz Jezusa Miłosiernego namalował Adolf Hyła, twórca obrazu z Łagiewnik. Spod pędzla tego malarza wyszło zresztą około dwustu powtórzeń pierwotnego dzieła w różnych odmianach.
Na obrazie zakopiańskim Chrystus jest przedstawiony na tle tatrzańskiego pejzażu, jaki można oglądać z Górki. Podobnie obraz z Krakowa przez pierwsze dziesięć lat swego istnienia przedstawiał Jezusa na otwartej przestrzeni wśród łąk i krzewów, dopóki malarz w 1954 roku nie przemalował tła na ciemne.
Dekret państwowy z 1949 roku, rozwiązujący organizacje kościelne, uderzył w rozwijającą się pracę formacyjną. Wszelkie spotkania stały się nielegalne. Przełożeni starali się o utrzymanie przynajmniej nabożeństw, ale i te osłabły. Pozostały tylko najmocniej zakorzenione: pierwszopiątkowe, które gromadziły dawnych sodalisów i członków Apostolstwa Modlitwy, i środowe do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, patronki Górki. Tym ostatnim starano się nadać jak najuroczystszą oprawę: była procesja w ogrodzie, śpiewy, sypanie kwiatków, wstążki, chorągiewki i poduszki… Skoro grupy nie mogły się zbierać, należało dać okazję do indywidualnych poszukiwań: w konfesjonałach stale dyżurowało dwóch spowiedników.
W pierwszym okresie powojennym Zakopane wciąż jeszcze cieszyło się sławą uzdrowiska i działały w nim liczne sanatoria. W kilku z nich jezuici z Górki podjęli regularną posługę duszpasterską w charakterze kapelanów. Pierwszym było sanatorium „Czerwonego Krzyża” na Chramcówkach (obecnie w jego budynkach mieści się hotel „Chałubiński” i Teatr im. Stanisława Witkiewicza), gdzie jezuici służyli w latach 1945-1959. W międzyczasie (1952) zostali też kapelanami w sanatorium Caritasu „Odrodzenie”, położonym nieopodal ich domu (Gładkie 1), a od czasu postalinowskiej „odwilży” przez kilkanaście lat posługiwali regularnie w sanatorium pocztowców „Sanato” na Antałówce (1957-1971) i w niedalekim od niego sanatorium ZBOWiDu w willi Palace na Chałubińskiego (1957-1973).
Większość zakopiańskich obiektów sanatoryjnych została zlikwidowana w latach 70 tych XX wieku, gdyż miasto utraciło swe walory zdrowotne wskutek rosnącego zanieczyszczenia środowiska. Sanatorium na Gładkiem przekształcono w szpital. Tu jezuiccy kapelani przeszli wszystkie dole i niedole czasów socjalizmu, po zlikwidowaniu kaplicy odprawiając Msze na szpitalnym korytarzu. Doczekali się jednak lepszych dni i nowej kaplicy, a chorzy – obecnie pacjenci szpitala chorób płucnych im. Olgierda Sokołowskiego – do dziś korzystają z ich opieki duszpasterskiej.
Jezuici z Górki mieli też okresowo pod swą opieką niektóre kościoły i kaplice w okolicy: najpierw kościół pw. św. Jana Apostoła i Ewangelisty na Harendzie (1952-1959), w latach sześćdziesiątych bywali w kaplicy Matki Bożej Jaworzyńskiej na Wiktorówkach (Rusinowa Polana), zanim jeszcze ustaliła się nad nią regularna opieka dominikanów, zaś mniej więcej od roku 1968 przejęli od dominikanów odpowiedzialność za kaplicę Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Gubałówce, którą w 1989 roku przekazali diecezji. Do tego dochodziła opieka duszpasterska nad wieloma domami sióstr zakonnych, powstałymi w Zakopanem.
W 1971 roku powstała nowa forma duszpasterska: duszpasterstwo trzeźwości. Na początku zajmował się nim o. Wojciech Krupa, przyjmując – z początku nieliczne – ślubowania okresowej abstynencji. Akcja antyalkoholowa prowadzona w ten sposób jest skierowana do osób nadużywających alkoholu, ale jeszcze nie uzależnionych. Stopniowo akcja obejmowała coraz większą liczbę osób, i dziś Górka jest z niej tak dobrze znana w okolicy, że nawet pojawiły się dowcipy z nią związane, jak na przykład ten: „- Jasiek, cemu jak pijes to zamykas ocy? Bo przysiągłem się w kościele na Górce, że już nie zajrzem do kieluska.” Rezultaty tego zaangażowania ojców jezuitów są jednak bardzo poważne: kilka tysięcy zobowiązań przyjmowanych rocznie oznacza tyleż szans na zerwanie z nałogiem, poprawę sytuacji w rodzinie, doświadczenie pomocy Bożej w codziennym życiu.
8. Na większą chwałę Bożą
W latach osiemdziesiątych stało się jasne, że stary dom przestaje być bezpiecznym schronieniem dla swych mieszkańców. Ząb czasu mocno naruszył dziewiętnastowieczną drewnianą konstrukcję, podczas halnych wiatrów wszyscy przeżywali chwile grozy. Trzeba było przygotować się do poważnych prac budowlanych….
Tymczasem stale rosnące zainteresowanie Ćwiczeniami Duchowymi św. Ignacego skłoniło jezuitów do zmiany samej koncepcji funkcjonowania ośrodka zakopiańskiego. Postanowiono, że będzie on nie tylko służył potrzebom Towarzystwa Jezusowego, ale stanie się ogólnie dostępnym ośrodkiem rekolekcyjnym. Projekt nowego domu, o wiele większego od dotychczasowego, opracował architekt Zbigniew Śliwiński. W 1990 roku przygotowano teren pod budowę, która prowadzona była w dwóch etapach wyburzania starej i wznoszenia nowej konstrukcji, tak aby umożliwić nieprzerwane funkcjonowanie domu i kościoła. Nowy budynek stanął w stanie surowym w 1994 roku.
Jakiś czas trwały prace przy wykończeniu i wyposażeniu pomieszczeń, a w styczniu 1998 zespół rekolekcjonistów z domu częstochowskiego dał tu pierwszą serię rekolekcji ignacjańskich. Uczestniczyło w niej ponad 30 osób. Od września tegoż roku z domu częstochowskiego przeszedł do Zakopanego jako superior i pierwszy dyrektor domu rekolekcyjnego O. Edward Czaja i od wtedy dom prowadzi samodzielną działalność rekolekcyjną. Obecnie dom ma własną ekipę rekolekcyjną, która prowadzi w ostatnich latach 16 ogólnie dostępnych serii rekolekcyjnych rocznie. W roku 2005 brało w nich udział ponad 600 osób. W pozostałym czasie dom służy potrzebom formacyjnym i wypoczynkowi jezuitów oraz osób z duszpasterstw jezuickich z całej Polski.
Po starym domu pozostały jednak nie tylko wspomnienia. Jedno z pomieszczeń nowej budowli odtwarza wygląd dawnej rezydencji. Obecnie mieści się tu sala rekreacyjna wspólnoty jezuickiej.
Kościół na Górce liczy dziś sobie ponad sto lat, nowy dom rekolekcyjny ma ich niewiele ponad dziesięć. Tradycja i współczesność spotykają się tu na różnych płaszczyznach. Wspólnota jezuicka od wielu lat tworzy charakter i klimat tego miejsca, ale w opowiedzianą tu historię wpisują się wciąż nowe osoby. Swój własny dar w życie domu wnoszą także ci, którzy przyjeżdżają odprawiać Ćwiczenia Duchowne. Historia domu wciąż otwarta jest ku przyszłości, czeka na tych, którzy stworzą dalsze jej rozdziały…
Opracowała: Grażyna Piłkowska