4. Kolejnym fałszywym wyobrażeniem Boga jest Bóg domagający się wielkich osiągnięć, Bóg, który stawia człowiekowi nadmierne wymagania. Wymagania te prowadzą w efekcie do samozniszczenia. Jak mówi stare porzekadło: kogo diabeł nie jest w stanie bezpośrednio doprowadzić do zła, tego zachęca, by czynił dobro w nadmiarze.

            Ten wzorzec osiągnięć i sukcesów (osiągnij coś, to będziesz kimś; praca jest najlepszym lekarstwem; osiągnięcia i sukces stanowią o wartości człowieka) został przekazany w dzieciństwie własnym przykładem rodziców albo został wbity rózgą. Można by go streścić w zdaniu: daj mi, wtedy i ja ci dam.

Cena, jaką się płaci za tego typu wzorzec jest bardzo wysoka: lęki, skrupuły, perfekcjonizm, najróżniejsze formy przymusów. Ma to miejsce zwłaszcza, gdy rodzice ukazywali dziecku swoją sympatię i miłość jako osiągnięcie i żądali za nie wiecznej wdzięczności (jako wyraz IV przykazania).

            Przenosząc ten obraz na Boga, uważa się, że na miłość Boga trzeba sobie również zasłużyć własnym wysiłkiem i osiągnięciami.

Odmianą tego typu obrazu Boga jest pojmowanie Boga jako kogoś, kto dba jedynie o swoją chwałę i tej chwały oczekuje od człowieka. Stwarza człowieka po to, by opowiadał o dobroci Boga, której człowiek nie widzi ani nie doświadcza. Bóg jest takim narcystą, snobem, siedzącym na tronie, któremu trzeba ciągle kadzić i składać ofiary. I to nie wiadomo dlaczego.

Takie nastawienie prowadzi często do duchowego aktywizmu, który często myli się z miłością bliźniego. Aktywizm duchowy jest zazwyczaj wynikiem leku przed samotnością i własną pustką. Stosuje się wówczas zasadę: Kochaj bliźniego swego ponad wszystko, tylko nie siebie samego. Ta zasada kłóci się w sposób oczywisty z zasadą ewangeliczną: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.

            Pierwszym krokiem w wyjściu z tego błędnego koła nadmiernych sukcesów, przepracowania i frustracji jest świadoma konfrontacja z demonicznym Bogiem osiągnięć, a następnie właściwe ustawienie miłości własnej, która cieszy się z osiągnięć i sukcesów, ale nie popada w niewolnicze uzależnienie od nich. Wymaga to czasu i chwil poświęconych zaspokajaniu własnych potrzeb i marzeń oraz kreatywności.

            Pomocą może stać się również przemyślenie i przemodlenie tekstów biblijnych: Łk 10, 38nn; Łk 14, 15nn; Łk 18, 9nn; Mt 20, 1nn; Mt 25, 14nn.

            5. Oprócz tych trzech zasadniczych zniekształceń obrazu Boga, istnieje szereg dalszych fałszywych wyobrażeń. Przyjrzyjmy się już bardzo krótko niektórym, bardziej charakterystycznym:

            – Pragnienie, by Bóg był zawsze bliski, obecny, zauważalny w moim życiu, by dawał się odczuć. Przykładem może być kult złotego cielca na pustyni (Wj 32, 1nn). Kiedy Mojżesz zniknął na czterdzieści dni, by rozmawiać z Bogiem na górze Synaj, Izraelitom znudziło się oczekiwanie i utworzyli sobie złotego cielca, który miał im zastąpić Boga Żywego. Trudno im było pogodzić się z brakiem widzialnego znaku obecności Boga. W naszym życiu duchowym wyraża się to w ciągłym oczekiwaniu obecności i znaków tej obecności ze strony Boga. Gdy tego nie zauważamy, boimy się albo kwestionujemy i zwiększamy nasze zaangażowanie.

            Skrajną odmianą takiego podejścia jest przekonanie, że Bóg nie pozostawia człowiekowi żadnej wolności. Bóg wszystko zaplanował i sam realizuje. Od człowieka oczekuje jedynie posłuszeństwa. Człowiek jest wówczas bierny. Oczekuje, że Bóg każdorazowo powie mu, co powinien czynić. Takie nastawienie można łatwo zdemaskować wobec ważnych decyzji, np. powołania. Możemy długo oczekiwać, by Bóg nam się ukazał i powiedział, co mamy czynić, zamiast podjąć konkretne rozeznanie i decyzję.