Wieczorne milczenie
Między wieczornym przygotowaniem a porannym rozmyślaniem upływa długi czas. Jak go zapełnić? Zwyczaj zakonny jest całkiem prosty. W klasztorach panuje zwykle w tym czasie ścisłe, tzw. kanoniczne milczenie. „Święta duszo”, pisze św. Bernard, „bądź sama i zachowaj siebie w pełni dla Tego, kto jest sam i jedyny, kto cię wybrał spośród tysięcy. Czyż nie wiesz, że twój Oblubieniec jest nieśmiały, że w obecności drugich nigdy ci nie okaże względów swojej obecności? Bieżaj od innych raczej duchem niż ciałem… Masz przecież także przykład swego Oblubieńca: „Gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się” (Mt 6, 6). Ten, kto to powiedział, sam to czynił. Całe noce trwał samotnie na modlitwie”.
Psychologicznie uzasadnia milczenie i skupienie przed modlitwą Kasjan. Pisze tak: „Wszystko, czym się przed modlitwą zajmujemy, nieuchronnie narzuca się potem myślom, kiedy się modlimy… Tracimy więc cierpliwość, ogarnia nas smutek i jesteśmy po modlitwie niemal tacy sami, jacy byliśmy przedtem. Wypędźmy zatem z myśli wszystko, co mogłoby nas wzburzyć, nim jeszcze zaczniemy się modlić”.
Ojciec rodziny, który wraca do domu i spędza wieczór i noc wśród bliskich, zapomina o nieprzyjemnościach związanych z pracą. Milczenie z Bogiem ma przypominać zakonnikom, że ich prawdziwym ogniskiem domowym jest rozmowa z Bogiem. „Pragnąłbym”, pisze św. Ambroży, „abyście również na łożu łączyli psalmy z Modlitwą Pańską, kiedy się obudzicie, ale także zanim wam sen obezwładni członki, aby już pierwsza drzemka zastała was wyzwolonymi ze wszystkich ziemskich trosk, na rozmyślaniu o sprawach Bożych”.
Ignacjańskie „addycje”
Metoda ignacjańska jest bardziej zwięzła. Mówi w tym kontekście tylko o tzw. addycjach (uwagach dodatkowych)[4], służących ku temu, „aby człowiek lepiej odprawiał ćwiczenia duchowne i znajdował to, czego pragnie”. Tekst Ćwiczeń tak oto je objaśnia: Addycja pierwsza: „Po udaniu się na spoczynek, w chwili kiedy już chcę zasnąć, przez czas jednego Zdrowaś Maryjo mam pomyśleć o godzinie, o której mam wstać i po co, i streścić sobie to ćwiczenie, które mam odprawić”.
Addycja druga brzmi; „Po przebudzeniu, nie dając miejsca rozmaitym myślom, zaraz zwrócić umysł ku temu, co ma być przedmiotem kontemplacji…”
Ponieważ w tym miejscu św. Ignacy mówi o grzechu, zaleca obrazy nadające się do tej atmosfery. Radzi wyobrazić sobie taki przykład: „Oto jakiś rycerz staje przed swoim królem i całym jego dworem, zmieszany i zawstydzony, ponieważ ciężko obraził tego, od którego tyle dobrodziejstw i darów otrzymał…”
Podobne rady czytamy u wielu zakonnych autorów. Tak np. św, Bonawentura radzi nowicjuszom: „Kiedy oczekujesz snu, recytuj psalmy, rozważaj jakąś pobożną myśl, albo jeszcze lepiej wyobraź sobie Chrystusa Pana na krzyżu… Wszystko to odpędza diabła. Kiedy się obudzisz, wracaj – zaraz gdy wstaniesz – we wspomnieniach do krzyża, przeżegnaj się i śpiesz do kościoła!”
Czy takie krótkie i ulotne wspomnienia mają rzeczywiście jakieś znaczenie dla modlitwy? Współczesna psychologia głębi mówi nam wiele interesujących rzeczy o wpływie wyobrażeń przed zaśnięciem i w chwili przebudzenia, o funkcji samych marzeń sennych i snu na kształtowanie się struktury emocjonalnej w człowieku. K. Rahner zajmuje się tym problemem w małym artykule Wieczorna rozmowa o śnie i modlitwie, gdzie mówi: „Przez dobrą wieczorną modlitwę wprowadzamy do swojej podświadomości pewne obrazy, święte wyobrażenia, zjawy, które odpowiadają naszym najgłębszym tęsknotom i życzeniom. Działają one potem w podświadomości i w marzeniach sennych”, W ten sposób włączamy do swego życia psychicznego również to, co asceci uważali za domenę zła, ciemnych mocy, tzn. sen, brak świadomości i wewnętrznej kontroli.