Rodzaje rozmyślania

Wewnętrzną, myślną modlitwę dzielimy na różne rodzaje: rozmy­ślanie (medytację), kontemplację itp. Zależy to od tego, która ze zdolności wysuwa się na czoło. Rozważanie ma za przedmiot raczej prawdy abstrak­cyjne, np. sprawiedliwość Bożą. Główną funkcję pełni tu rozum. Przy kon­templacji natomiast znacznie większą rolę odgrywa wyobraźnia.

W Ćwiczeniach powinno się według pierwotnej wskazówki dokonać wie­czorem tzw. ukierunkowania zmysłów. Wyobrażamy sobie scenę z Ewange­lii, jak gdybyśmy byli tam obecni i jakbyśmy śledzili cały tok akcji oczyma, rozmawiamy w duchu z osobami, które w niej uczestniczą, mówimy Chrystu­sowi to, co byśmy Mu powiedzieli, gdybyśmy byli wtedy na miejscu.

Słowa „rozmyślanie”, „medytacja”, używa się głównie tam, gdzie są od­powiednio reprezentowane wszystkie wewnętrzne zdolności. Nie oznacza to, jakoby dały się one od siebie oddzielić. Dlatego właśnie pewne schematy medytacji sprawiają wrażenie nienaturalne, sztuczne. Nawet klasyczne dzie­ło Jana Flipa Roothaana może działać odstręczająco, a to wskutek swoje metody analitycznej. Autor tłumaczy w nim najpierw, jak należy się posługi­wać pamięcią i wyobraźnią, potem radzi, jak rozumowo analizować prawdę, następnie jak się podejmuje postanowienie, a wreszcie jak się dochodzi do przeżycia uczuciowego, afektywnego.

Kto zechce ten analityczny rozbiór krytykować, niech sobie najpierw uświadomi słabość każdej metody opisowej. Otóż nie potrafimy wyrazić całości inaczej jak tylko w ten sposób, że ją rozkładamy na cząstki. W pracują­cym silniku wszystkie jego części poruszają się równocześnie, w książce nato­miast są opisywane kolejno, jedna po drugiej. Uwaga ta jest wprawdzie oczywista, zawsze jednak może się przydać tym, których, mogłyby łatwo zniechęcić „psychologiczne” analizy medytacji, sprawiające tak sztuczne wrażenie. Nikt rozumny nie sądzi przecież, że proces psychiczny mógłby ró­wnież pod względem czasowym przebiegać według takiego schematu, jak gdyby następowało uruchamianie na przemian różnych mechanizmów ma­szyny. To tylko przejrzystość opisu wymaga, aby mówić kolejno i oddzielnie o tym, co w rzeczywistości dzieje się zwykle jednocześnie.

Stawianie pytań

W tym sensie powinniśmy też rozumieć przydatność pytań, umie­szczanych w pewnych książkach do medytacji i służących do ułatwienia roz­ważań. Pytania takie możemy sobie zresztą postawić sami, np. przy wieczor­nym przygotowywaniu rozważań. Nie jest to wprawdzie idealna sytuacja, kiedy się siedzi i pisze przy rozmyślaniu, łatwo bowiem zatracić przy tym charakter modlitwy. Pomimo to jednak niektórzy mówią, że jedynym środ­kiem pozwalającym przymusić się do skupienia jest wzięcie do ręki ołówka i pisemne odpowiadanie na pytania stawiane według pewnego porządku.

Praktyczny jest np. „kwestionariusz”, który ktoś napisał na kartce i włożył do Ewangelii. Zawiera on osiem punktów: rzecz, analogia, zastrzeżenie, odpowiedź, badanie, postanowienie, urzeczywistnienie, prośba.

Przeczytałem fragment Ewangelii, po czym: l) Zamykam książkę i pow­tarzam sobie „rzecz”, tzn. to coś głównego, o co chodzi, wypowiadam swoi­mi słowami to, co rzekł Chrystus. 2) Przypominam sobie, gdzie już coś po­dobnego czytałem albo słyszałem – w Piśmie Świętym, z innej lektury lub czyichś słów. 3) Zgłaszam zastrzeżenie wobec tego, co zostało powiedziane. Np. Ewangelia mówi, że błogosławieni są ubodzy. Tymczasem w życiu za szczęśliwego uważamy tego, kto ma dużo pieniędzy. 4) Co bym na to odpo­wiedział? Z odpowiedzi tej mogę zwykle poznać, w jakim stopniu rzeczywiś­cie zrozumiałem wartość np. ubóstwa w Chrystusie. 5) Zbadanie siebie ma ukazać, według której zasady dotychczas żyłem: błogosławieni ubodzy – czy bogaci? 6) Postanowienie jest nastawione na przyszłość. Co przyjąłbym chętnie jako życiową regułę? 7) Aby jednak to postanowienie nie było jało­we, próbuje już dzisiaj zacząć je urzeczywistniać. Daję np. komuś coś z tego, czego nie potrzebuję. 8) Potrzeba modlitwy błagalnej wynika z doświadcze­nia, że bez Bożej pomocy nie zdołam swego postanowienia urzeczywistnić.