Etapy formacyjne procesu rozeznawania

Rozeznawanie jest pewnym procesem. Proces ten będzie trwał przez całe życie. Można w nim wyróżnić pewne etapy, pewne fazy, które należy uwzględnić w wychowaniu siebie i innych do prawdziwego rozeznawania. Oto niektóre z nich.

  • formować „do bycia uważnym na” – rzeczywistość, w której osoba żyje, której doświadcza i przeżywa. Chodzi tu, o to, by pomóc osobie w tym, by jej percepcja rzeczywistości była realna i poprawna, bez ulegania wpływom emocji czy mechanizmów podświadomych, które ją utrudniają, fałszują czy wykrzywiają. Ważne tu jest, by „być uważnym” stało się stylem życia osoby. Czyli, by osoba, wydarzenia, przeżycia, z którymi się spotyka w każdym dniu swego życia, nie przeżywała ich na sposób automatyczny, nierefleksyjny, na zasadzie bodziec-reakcja. W wychowaniu do takiego przeżywania rzeczywistości ważną rolę odgrywa refleksja nad tym, co się przeżywa i przede wszystkim rachunek sumienia.
    Osoba „uważna”, czyli osoba przeżywająca pewne rzeczywistości swego życia w sposób świadomy i refleksyjny, jest zawsze podmiotem, a nie przedmiotem tego, co doświadcza i przeżywa. Dla takiej osoby każde wydarzenie, każdy fakt, także i ten trudny i przykry, zawiera w sobie sens i wartość, bo to jest także sposób, przez który Bóg chce i może jej coś przekazać, zakomunikować.
    Myślę, że można tu wyróżnić kilka sfer, na które trzeba, aby osoba była uwrażliwiona w swym życiu.
    Pierwsza sfera to sfera własnego „ja”: chodzi tu o to, aby osoba znała siebie samą w sposób obiektywny, by znała swą przeszłość i wiedziała w jaki sposób ona wpływa na nią dzisiaj. Trzeba też, by była świadoma swych konfliktów, problemów, własnych niedojrzałości i różnych motywacji podświadomych. Według badań O. Rulli po 4 latach życia zakonnego ponad 80 procent młodych zakonników czy zakonnic nie było świadomych swych problemów centralnych, bądź też lekceważyło ich obecność, wpływ na życie osobiste.
    W znajomości siebie samego nie chodzi tylko o znajomość jako taką, ile raczej chodzi tu o taką znajomość, która pozwoli osobie w przyszłości przewidywać, kontrolować swoje reakcje, unikać pewnych zachowań, które są niedojrzałe i jej nie służą z punktu widzenia osobistego i religijnego.
    Inna sfera, na którą osoba powinna też być uważna i którą powinna sobie doceniać i rozwijać, to sfera własnych możliwości, które każda osoba, w większym lub mniejszym stopniu posiada. Chodzi tu o pewne przedmioty, dary, zdolności i wartości i ideały, w które wierzy i wyznaje. Trzeba tu pomóc osobie dostrzec i uznać te wszystkie wartości i możliwości, ale też trzeba uznać jej gdzie ich nie wykorzystuje, gdzie je marnuje i gdzie nie jest konsekwentna w odpowiedzi na Boże wezwanie.
    I ostatnia sfera, na którą potrzeba osobę uwrażliwić, to sfera rzeczywistości, w której żyje, i która ją otacza. Inne, codzienne życie z radościami i smutkami, to wszystko mogą być znaki Bożej obecności, przez które Bóg może sobie chcieć coś przekazać, o czymś chce ją poinformować. Ważne jest, by to wszystko dostrzec i zauważyć. Chodzi tu o „szukanie i znalezienie Boga we wszystkim”, używając języka św. Ignacego.
  • formować „do wyzwolenia «od»” – w codziennych decyzjach, tych wielkich i tych małych, osoba często kieruje się pewnymi uzależnieniami emocjonalnymi czy też podświadomymi, myląc je z wolnymi decyzjami, podejmowanymi ze względu na najwyższe ideały i wartości. Dlatego też trzeba pomóc osobie uwolnić się od tych wszystkich uzależnień, bo tylko osoba prawdziwie wolna może prawdziwie wybierać. W procesie tegoż „wyzwalania” można wyróżnić kilka stopni.
    Pierwszy stopień – polega na tym, żeby pomóc osobie poznać, uznać i zaakceptować pewne swe uzależnienia i to wszystko co sprawia, że osoba nie jest wolna duchowo i psychologicznie, by prawdziwie żyć ideałami, którymi chce żyć.
    Drugi stopień – przeszkadzać osobie w realizowaniu tych wszystkich pragnień, świadomych czy podświadomych, postaw, zachowań, których nie można pogodzić z ideałami wyznawanymi. Osoba powinna sama nauczyć się rezygnować z pewnych gratyfikacji, wielkich i małych, jeśli rozezna, że one jej nie służą, przeciwnie, przeszkadzają jej w realizacji swego życia.
    Trzeci stopień – jest konsekwencją dwóch poprzednich. Chodzi tu o to, aby osoba poczuła się nieraz słaba, bezsilna, bezradna. Nie można jej tego doświadczenia pozbawić, trzeba by je przeżyła. W doświadczeniu tym osoba ma możliwość przeżyć prawdę o sobie samej, a ta prawda może jej pomóc otworzyć się na Boga i na Jego łaskę.
    Czwarty stopień – osoba, która doświadczyła swej słabości i bezradności i przeżyła prawdę o sobie samej, widzi, że sama nie potrafi wiele uczynić, że to co sama próbowała budować, zawaliło się i wtedy ma do wyboru dwie możliwości – zniechęcić się lub zacząć jeszcze raz, ale tym razem ufając przede wszystkim Bogu, a nie sobie samej. I chodzi tu, aby jej samej pomóc rozwinąć tę drugą możliwość, aby umiała stanąć przed Bogiem w postawie modlitewnej z całą swą małością i słabością. I tu właśnie jest miejsce na prawdziwą modlitwę celnika, grzesznika: „Panie, ulituj się nade mną”.
    Te cztery stopnie wyzwalania osoby od czegoś mogą pomóc osobie osiągnąć pewien stopień obojętności, o której nam mówi św. Ignacy, czyli pewnego rodzaju wyzwolenie od tego wszystkiego, co trzymało osobę w niewoli serca i umysłu i od tego wszystkiego, co nie było Bogiem, ale służeniem sobie i życiem dla siebie. Obojętność, która wyzwala i przybliża do Boga.
  • formować „do wolności ku czemuś” – wolność rozumiana nie tylko jako cel w sobie, ale jako środek do celu. Być wolnym po to, by lepiej rozeznawać i by lepiej odpowiedzieć na Boże zaproszenie. W tej fazie chodzi o to, by osoba świadoma swych pewnych uzależnień i wyzwolenia z nich w jakimś stopniu była twórcą swych sądów i decyzji. Można mówić o wolności osoby w takiej mierze, w jakiej osoba osądza rzeczywistość i podejmuje decyzje zgodne z prawdą.
    Osoba taka posiada już pewną prawdę o sobie, tę negatywną i tę pozytywną, chodzi teraz o to, aby się otwarła na prawdę jako ideały, wartości obiektywnie objawione przez Boga, i by według nich formowała swe sądy i podejmowała swe decyzje.
  • formować „do odwagi ku czemuś” – chodzi tu o to, aby osoba miała odwagę, by decydować i działać w sposób konsekwentny, zgodnie z tym co rozeznała, wybrała i o czym jest przekonana, że tego właśnie żąda od niej Bóg. Odwaga to chyba przede wszystkim problem zaufania, ufności. Osoba odważna to taka, która potrafi ufać sobie, innym i rzeczywistości, w której się znajduje i żyje. To samo ma się w sprawach rozeznawania duchów, także i tu potrzeba, aby osoba była pełna ufności w stosunku do Boga i by potrafiła Mu całkowicie zaufać i zdać się na Niego. Tylko taka osoba potrafi być odważna i konsekwentna w swych decyzjach i potrafi iść za tym, co rozeznała w świetle Boga i potrafi to realizować w swym codziennym życiu. Chociaż to może będzie ją wiele kosztować i nie będzie jej to łatwo przychodziło. Były to pewne etapy formacyjne procesu rozeznawania, które, wydaje mi się, trzeba uwzględnić w formacji, w wychowywaniu siebie i innych do prawdziwego rozeznawania. Na pewno to wszystko nie wyczerpuje całości materiału i możliwości, ale wydaje mi się, że ofiaruje pewne wskazówki i pomoce, które mogą być użyteczne w procesie rozeznawania.

    Zakończenie

    Aby zakończyć, pragnę najpierw w kilku zdaniach przypomnieć, zebrać to, co wcześniej powiedziałem.
    Pierwsza rzecz, w momencie decyzji, i nie tylko, odczuwamy, że człowiek jest bytem podzielonym w sobie i że jego wolność jest ograniczona przez wiele różnych czynników, wewnętrznych i zewnętrznych. Dlatego tak trudno jest wybrać, rozeznać.
    Dalej była mowa o rozeznawaniu powołania przed przyjęciem i tu była podkreślona konieczność uwzględnienia różnych motywacji i możliwości psychologicznych osoby, a także była tu mowa o pomocy jaką może zaofiarować psychologia w egzaminowaniu kandydatów.
    W części drugiej bardziej koncentrowałem się na osobie formatora i próbowałem ukazywać z jednej strony konieczność spełniania funkcji pośrednika, a z drugiej chciałem też ukazać potrzebę pewnej dojrzałej inicjatywy i pomocy, ukazując też pewne etapy formowania ku prawdziwemu rozeznaniu.
    Wydaje mi się, że z tego wszystkiego widać dość wyraźnie, że rozeznawanie powołania jest pewnym procesem, w którym uczestniczy przede wszystkim osoba rozeznająca, a osoba, która jej pomaga, powinna prowadzić ją do podejmowania decyzji osobistych.
    Można w tym wszystkim zauważyć jeszcze jedną rzecz – pomagać komuś w rozeznawaniu powołania jest powiązane z wielką odpowiedzialnością i trzeba dużej dojrzałości duchowej i psychologicznej, by komuś dopomóc i nie przeszkadzać w rozeznawaniu.
    Widać też było, że rozeznawanie powołania nie kończy się z momentem wyboru czy wstąpienia na drogę powołania, ale że konieczną rzeczą jest wychowywanie siebie i innych, by rozeznawać ciągle i by w sztuce rozeznawania dojrzewać coraz bardziej, szukając jedynie tego, czego Pan Bóg od danej osoby żąda, nie kierując się własnymi pragnieniami czy planami.
    Rozeznawanie to wielka sztuka i by stać się mistrzem tej sztuki, trzeba być człowiekiem wolnym, dojrzałym duchowo i osobowo, i trzeba ją przede wszystkim praktykować każdego dnia.
    Oby Dobry Bóg udzielił każdemu z nas daru prawdziwego rozeznawania i abyśmy go wykorzystywali dla dobra własnego i innych.

    Bibliografia:

    • L. M. Rulla, Depth psychology and vocation, Rome, Gregorian University Press, 1971.
    • L. M. Rulla SJ, Antropologia della vocazione cristiana – le basi interdisciplinari, t. I, Piemme, 1985.
    • A. Vanenti, Vocazione, psicologia e grazia, Bologna, EDB, 1987.
    • A. Cencini, Il contributo delle scienze umane nella formazione al discernimento, in: Farmazione al discernimento nella vita cristiana, Roma, Ed, Rogate, 1988.

    Referat został wygłoszony na Kursie Duchowości Ignacjańskiej w Czechowicach-Dziedzicach (od 1991 roku kursy te corocznie odbywają się w Centrum Duchowości w Częstochowie) i opublikowany [w:] „Duchowość ignacjańska”, Rozeznawanie duchów, Czechowice-Dziedzice 1991, 90-101.