Wprowadzenie

Przeszło 50 lat życia zakonnego w duchu Ćwiczeń odprawianych dwa razy w pełnym wymiarze 30 dni, a co roku w ciągu 8 dni i udzielanych innym wielokrotnie, daje podstawę do ich rozumienia i oceniania dzięki „biciu serca” pod ich wpływem. Daje też podstawę do mówienia o nich w ujęciu całościowym.

Postaram się zatem w oparciu o tekst Ćwiczeń, o Dyrektoria ignacjańskie i o słowo Boże, które przenika całe Ćwiczenia, odpowiedzieć na cztery pytania:
1. Czym są Ćwiczenia Duchowne?
2. Jaki jest cel Ćwiczeń?
3. Jaka jest droga, czyli metoda Ćwiczeń?
4. Jaki jest człowiek uformowany w procesie 4 tygodni Ćwiczeń?

Ale najpierw trzy dygresje: Kiedyś ks. kard. Karol Wojtyła, otrzymawszy „Pisma wybrane św. Ignacego” powiedział do mnie: „Wy, jezuici, macie swoje zaklęte, sekretne rewiry duchowości”. Przypomina się słowo dworzan Filipa II o „tajemnych ziołach” jezuitów, broniących ich czystości przed zepsuciem na dworach książąt i królów, słowa wypowiedziane do błogosławionego Piotra Favre’a i Antoniego Araoza.

Przed rokiem rozmawiałem z młodą lekarką z Białegostoku, należącą do Wspólnot Życia Chrześcijańskiego. Powiedziała mi, że jest urzeczona duchowością Ćwiczeń. Otworzyły one przed nią nowe horyzonty rzeczywistości, myśli, modlitwy i działania a także szczęścia.

Od wielu miesięcy mam żywy kontakt z sercem O. J. Beyzyma bijącym w jego przeszło 500 listach. Przekonałem się, że bije ono rytmem Ćwiczeń Duchownych. Nowe horyzonty wizji, myśli, modlitwy i działania w tych „zaklętych rewirach”, dające poczucie szczęścia, życia dla innych, dla Boga i najnieszczęśliwszych ludzi, to chyba dobra zachęta żeby zanurzyć się w studiowanie i smakowanie tej duchowości, której uczą nas Ćwiczenia, przenikające i ożywiające cały Instytut Towarzystwa Jezusowego.

Będę się starał mówić prosto, życiowo, czyli praktycznie, tak jak prosto, życiowo i praktycznie pojmował, przeżywał i dawał Ćwiczenia ich Autor.

Najpierw do ich otwarcia zastosuję klucz biblijny. Kluczem tym będą dwa teksty św. Pawła z listu do Efezjan (Ef 2, 10.18): „Jesteśmy dziełem Boga, stworzeni w Jezusie Chrystusie, dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”. Nie znam lepszej syntezy Ćwiczeń. Jest w niej prawie wszystko. Fundament, a więc stworzenie w Chrystusie i uchrystusowienie przez przyłączenie do Niego poprzez wszystkie etapy Jego i naszego w Nim życia, a nadto obowiązek rozeznania i wyboru tych dobrych czynów-dzieł, które Bóg nam z góry przygotował, czyli naszego powołania do owocowania dobrem dla chwały Boskiego Majestatu (por. Ef 1, 14); dzieje się to w Kościele, bo taki jest cały kontekst listu do Efezjan i całych Ćwiczeń.

Drugi tekst Pawłowy: „On (Jezus) przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy (Żydzi i poganie) w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca” (Ef 2, 17-18). Ten drugi tekst zestawiony z 13 regułą o trzymaniu z Kościołem (CD 365) mówi nam o konieczności przeżywania Ćwiczeń w Jezusie i Duchu Świętym ku chwale Ojca i dla dobra wspólnego, a zawsze w Kościele. Duch Ojca i Syna, Duch Oblubieńca i Oblubienicy, Duch, który prowadzi dzieci Boże (por. Rz 8, 14) jest duchem, w którym przyłączamy się do Syna i uczymy się Jezusa (por. Ef 4, 20), zanurzając się w Jego tajemnice i tak „utrafiamy w sedno”, nie błądząc, bo trzymamy się Ducha Chrystusa i Kościoła, Ducha prawdy, miłości i wolności. Tak dajemy się ukształtować na ludzi prawdy, miłości i wolności w pokoju, który jest darem Chrystusa i owocem Ducha (por. J 14, 27; Gal 5, 22).

Czym są Ćwiczenia Duchowne?

Można na nie różnie patrzeć, ale pewne jest, że są owocem egzystencjalnego przeżycia Boga, który wkroczył w życie Ignacego z Loyoli, zawładnąwszy jego wyobraźnią, pamięcią, rozumem, wolą i całą zdolnością pojmowania, miłowania i służenia Temu, kto został ujrzany w wizji i umiłowany ponad wszystko (CD 104), i który do siebie przyłącza i posyła z misją niesienia pomocy wszystkim stworzeniom w ich powrocie do Stwórcy i Zbawcy, a tym samym do źródła pokoju i szczęścia poprzez trud walki i służby, przez dar z siebie.
Tekst Ćwiczeń, podobnie jak partytura utworu muzycznego lub zapis baletu, nie jest do czytania, ale do „przećwiczenia”, do odegrania czy odtańczenia, i dopiero wtedy objawia wewnętrzną prawdę, która ma w sobie ład, piękno, pokój, i daje przeżycie szczęścia. Jeśli tak się ma rzecz, to od razu nasuwają się pewne wnioski.

    *      Należy uszanować tekst, bo właśnie ten tekst trzeba przećwiczyć, i im wierniej, tym lepiej (zasada „bene et fideliter – dobrze i wiernie”).
    *      Jak ten sam utwór muzyczny, przy całej wierności zapisowi, można indywidualnie różnie odegrać, tak można i trzeba tekst Ćwiczeń dostosować do potrzeb i możliwości ćwiczących się (zasada adaptacji w dawaniu i odprawianiu Ćwiczeń).
    *      Jak do wykonania partytury lub zapisu baletowego trzeba się przyłożyć, trzeba go chcieć dobrze i wiernie odegrać czy odtańczyć, żeby przeżyć jego piękno i doznać płynącej zeń radości, tak samo trzeba chcieć poważnie i z wysiłkiem, „bene et fideliter” przećwiczyć zapis Ćwiczeń. Niedbalstwo i bylejakość, niewierność i dowolność nie dadzą rezultatu – oprócz nudy i rozczarowania. Utwór źle zagrany nie może się podobać ani radować. Lepiej byłoby go wcale nie grać.
    *      Należy dać się ogarnąć przeżyciu Ćwiczeń całym sobą, wszystkimi władzami duszy i ciała, bo Bóg poprzez to narzędzie, którym są Ćwiczenia, chce zawładnąć całym swoim stworzeniem. To jest zasada fundamentalna. W przeżyciu miłości – a tym przecież powinny być Ćwiczenia w całym swoim bogactwie czterech tygodni – trzeba wejść całym sobą. Ku temu zmierzają wszystkie rady i wskazówki św. Ignacego, annotacje i addycje, żeby przeżycie było całościowe i bogate, żeby nie było obcych enklaw ani ugorów nie nawiedzonych łaską.

Jaką łaska? Jaka jest łaska, dar, charyzmat ćwiczeń, gdy się na nie patrzy całościowo? Jest to łaska bogata, złożona i wieloraka „non una et simplex, sed varia et multiplex” – jak Ribadeneira mówił o duchu roztropności Ignacego.

Wyliczmy aspekty tej łaski.

Najpierw jest to łaska inicjacji – wtajemniczenia. W powierzchowność, płytkość i bylejakość życia wdziera się pragnienie głębi i przyłączenia do Kogoś, kto mnie wyprowadza poza mnie, ku tajemnicy wielkości, dobroci, szczęścia – razem z innymi. Inicjacja w tajemnice zbawienia, w tajemnice Zbawiciela, w tajemnice współzbawienia z Nim i z wszystkimi, którzy są w Nim stworzeni i odkupieni razem ze mną. Jest to inicjacja we wspólnotę zbawienia i zbawionych. Jeżeli nie przeżywamy Ćwiczeń jako inicjacji, mijamy się z nimi, nie chwytamy ich sedna i sekretu, nie dajemy się wciągnąć w głębiny, w „zaklęte rewiry” zbawiającej miłości Bożej, w głębiny ludzkiej grzeszności potrzebującej zbawienia i Zbawiciela, w głębiny także ludzkiej wielkoduszności, pragnącej innym pomagać do współzbawienia. Tajemnice życia Chrystusa Zbawiciela zostaną przed nami zamknięte. Pozostaniemy jako vulgus profanum – nie wtajemniczeni, obcy i dalecy dziełu zbawienia, uświęcenia i uszczęśliwienia.

   1.      Tym samym jest to łaska nawrócenia (conversio) i odnowienia (renovatio). Jeżeli po 30 dniach lub po 8 dniach nie wychodzę z Ćwiczeń na nowo i więcej nawrócony i odnowiony, jeżeli wybór lub reforma życia nie były dla mnie „conversio et renovatio”, większym darem, nie były też inicjacją, to stały się czasem straconym.
   2.      Jeżeli doświadczenie ćwiczeń było prawidłowe jako inicjacja, nawrócenie i odnowienie, to zostaliśmy obdarzeni łaską przemiany (transformatio).

Wszystko stało się nowe, staliśmy się innym człowiekiem. Umiera Inigo, rodzi się Ignatius. Człowiek już nie może żyć bez Jezusa Chrystusa i bez Ducha, już nie może żyć inaczej niż dla chwały Ojca i nie może nie pomagać służebnie innym, bo stał się w Chrystusie i Duchu świętym człowiekiem pro-egzystencji – dla Boga i dla ludzi. Już nie może żyć dla siebie. Innymi słowy rodzi się człowiek szczęśliwy, bo wyzwolony od choroby i samotnego życia dla siebie w ciasnocie samolubstwa, wyzwolony do miłości pomocnej i służebnej. Żyje, kocha, służy, adoruje – stał się człowiekiem pokoju i szczęścia, człowiekiem przemienionym (transformatus). „Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe” (2Kor 5, 17).

Te cztery łaski inicjacji, konwersacji, renowacji i transformacji – są nieomylnymi sprawdzianami dobrze dawanych i dobrze odprawionych Ćwiczeń. Bez nich mamy tylko namiastki, jakieś – może i pożyteczne – pochodne Ćwiczeń. Lepiej byłoby tych namiastek i pochodnych nie nazywać Ćwiczeniami św. Ignacego.

Tu dwie uwagi. Pierwsza: Dlaczego św. Ignacy nie przewidział regularnego powtarzania Ćwiczeń (poza III Probacją) i poza wypadkiem wyjątkowym, gdy dla pokuty i poprawy każe komuś odprawiać je ponownie? Był bowiem przekonany, że Ćwiczenia raz odprawione z pełnym swoim owocem wyżej opisanej poczwórnej łaski, dokonują takiego wtajemniczenia w Chrystusa i w dzieło zbawienia w Kościele, takiego nawrócenia i odnowienia i takiej przemiany, że to już pozostaje na całe życie. „Formati” – po ostatnich ślubach, to – według Ignacego – ludzie już zakorzenieni i ugruntowani w miłości Chrystusa na zawsze (por. Ef 3, 17-19). O takich ludziach pisał do św. Franciszka Borgiasza, że wyszli z siebie, a przeszli w Boga; w Konstytucjach zaś (KTJ 288) nazwał ich ludźmi, którzy we wszystkim szukają i znajdują Boga obecnego i działającego. Dlatego nie mogą żyć już bez Niego, natomiast pragną coraz więcej (magis) pomagać Mu w Jego dziele zbawienia i służyć innym jako narzędzia Jego zbawczej miłości. i dlatego nie trzeba powtarzać tego, czym się ustawicznie żyje i co w nas narasta „Deus semper maior”. Niestety, życie ze swoją tendencją zniżkową czy spadkową, miłość własna, szukanie siebie przeciwne pro-egzystencji, okazało się mocniejsze od ideału. Dlatego od czasów Borgiasza, a definitywnie od Acquaviwy jest w Towarzystwie obowiązek corocznych 8-dniowych Ćwiczeń dla wszystkich.

Tak ratujemy się i odnawiamy co roku, usiłując dokonać tego, co dawni jezuici ujęli w lapidarną formułę łacińską: deformata reformare, reformata conformare (Christo), conformata confirmare (Spasione), confirmata transformare (gratia resurrectionis). Jest to chyba trafne określenie owocu czterech tygodni Ćwiczeń. Uwaga druga: Warto tu przypomnieć w wielkim skrócie studium Rolanda Barthesa, strukturalisty, o tekście Ćwiczeń. Jest to dobra lekcja, jak można, a nawet jak trzeba odczytywać ten tekst, przeżywając go, co jest warunkiem absolutnie koniecznym. Świadczy to równocześnie, jak zobaczymy, o wielowarstwowości tego tekstu i o naszej osobistej w duchu drugiej i szóstej annotacji współpracy w asymilacji i przeżywaniu tekstu (przypomina się to, cośmy mówili o partyturze muzycznej i o zapisie baletowym). Pierwsza warstwa tekstu to jego kształt literalny, jego zapis w książce Ćwiczeń. Nie ma on w sobie żadnej krasy ani wdzięku literackiego, nie warto go czytać dla niego samego, o ile się nie sięgnie do głębszej warstwy. Sam w sobie tekst ten nie pretenduje do rangi dzieła literackiego, nawet w łacińskim przekładzie O. Fruzjusza.

Druga warstwa to tekst rozważany i przeżywany jako mowa Boga do człowieka odprawiającego Ćwiczenia: co mi Bóg przez ten tekst chce powiedzieć (np. CD 5, 15, 53, 98, 104, 147, 167)? Nie zrażam się (jak zraził się Henri Bremond), prostota tekstu, ale słucham, rozważam i przeżywam mowę Boga do mnie za pośrednictwem tego nader skromnego tekstu. Jest to warstwa bardzo ważna. Bez niej nie można korzystać z Ćwiczeń, ani iść dalej w głąb. Jest to słuchanie słowa Bożego, analogiczne do czytania i rozważania Pisma św. (co zauważył dawny komentator Ćwiczeń O. Fabius de Fabiis).

Trzecia warstwa to moje słowa do Boga. Bóg zawsze mówi pierwszy, ja zawsze drugi – słucham, rozważam słowo Boga, przeżywam, reaguję – odpowiadam Bogu. Wszystkie kolokwia: „co się komu w Duszy gra” – to jest trzecia warstwa. Gdy jej brak, Ćwiczenia są martwe, nie warto ich odprawiać (por. CD 6, 54).

Wreszcie czwarta warstwa: znów mowa Boga do mnie, mowa potwierdzająca odpowiedź człowieka. Bóg ma pierwsze i ostatnie słowo – wzywa i aprobuje; apel i konfirmacja. To dar pocieszenia, którym Bóg potwierdza podjęty wybór czy reformę życia, decyzje i ofiarowania. Wychodzę z Ćwiczeń, wynosząc w sercu słowo Boga potwierdzające i umacniające.

To wszystko, całe to narastanie i pogłębianie, dialektyczne mowy Boga i człowieka, cała ta sancta conversatio, dokonuje się w modlitwie na kanwie tekstu. i tu jest dziedzina wierności i adaptacji tekstu, dziedzina wolności od ciasnego literalimu, zbytniej dosłowności i tępego powtarzania, ale też wolność od samowoli i arbitralności, wiodącej do złudzeń i jałowości Ćwiczeń.

Taka lektura i takie przeżywanie tekstu w dialogu z Bogiem suponuje, wręcz domaga się skupienia, uważności, gotowości i rozeznania, czyli tego wszystkiego, czego od rekolektanta domaga się św. Ignacy w samym tekście Ćwiczeń, przypominając stale o magis hojności i wielkoduszności.