W przeszłości w wychowaniu do wiary przesadnie podkreślano wagę zachowania prawa moralnego. W powierzchownym podejściu do chrześcijaństwa wiara utożsamiana jest z wysiłkiem zachowania określonego kodeksu moralnego. Może za mało podkreśla się, że wiara polega najpierw na doświadczeniu nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Tam, gdzie Dobra Nowina o miłości Boga nie ma należnego jej miejsca, zdecydowaną przewagę zajmuje sam wysiłek moralny. Koncentrowanie się jednak na wysiłku moralnym jest wyrazem rozmijania się z istotą Ewangelii. Człowiekowi grozi wówczas anemia duchowa. Najważniejsze w chrześcijaństwie nie jest to, co człowiek robi dla Boga, ale to, co Bóg robi dla człowieka. Chrystus mówi: „Pozostańcie w mojej miłości” (J 15, 9). Nie wystarczy jedynie dotknąć miłości Boga, konieczne jest pełne zakorzenienie się w niej i budowanie ludzkiej egzystencji w oparciu o nią. Trzeba, aby ona obejmowała wszystkie wymiary ludzkiego życia. Fundament Ćwiczeń podkreśla, że człowiek winien pragnąć i wybierać jedynie to, co więcej pomaga do celu, dla którego został stworzony; celem tym jest właśnie miłość Boga.
W wychowaniu do wiary trzeba więc kłaść nacisk na dwie sprawy:
- po pierwsze trzeba dawać nieustannie żywe świadectwo tej nieskończonej miłości Boga, tak, jak Jezus dawał świadectwo miłości swojego Ojca. Niemożliwe jest wychowanie do wiary bez promieniowania miłością Boga.
- po drugie w przepowiadaniu trzeba kłaść nacisk na miłość Boga do człowieka; podwójne przykazanie miłości ukazywać natomiast jako owoc doświadczenia wiary.
Ze strony zaś tych, którzy podlegają wychowaniu do wiary, konieczne są dwa warunki:
- najpierw muszą posiadać pewne doświadczenie ludzkiej miłości: miłość rodziców czy też innych bliskich im osób. Kiedy brak jest tego doświadczenia, wówczas wszystko, co mówi się o miłości, pozostaje niezrozumiałe, oderwane, wyabstrahowane,
- dalej, trzeba również posiadać doświadczenie ograniczeń związanych z ludzką miłością. Bez tego dotknięcia granic ludzkiej miłości bardzo łatwo można pomylić akceptację ludzką z akceptacją Boga: Człowiek może wówczas żyć w złudzeniu, sądząc, że miłość drugiego człowieka zaspokoi do końca jego potrzebę miłości i akceptacji.
Zobaczmy teraz, w jaki sposób doświadczenie miłości Boga staje się źródłem autentycznej miłości siebie. Człowiek może szukać uzasadnienia dla akceptacji siebie w potrójny sposób:
- po pierwsze poprzez autoanalizę, która ma ukazać człowiekowi wartość tkwiącą w nim. Te „odkryte” wartości stają się podstawą miłości siebie;
- po drugie poprzez porównywanie się z innymi, które ma wykazać osobistą „wyższość” (zawsze można znaleźć człowieka „gorszego” od siebie).
- po trzecie poprzez wiarę w bezinteresowną i bezwarunkową miłość Boga do człowieka. Wartość osoby ludzkiej polega przede wszystkim na tym, że Bóg ją kocha nieskończenie.