Oprócz tych zasadniczych wyborów w szukaniu i pełnieniu woli Bożej ważne są również te zwykłe, codzienne wybory, bardziej lub mniej decydujące o kształcie naszego życia. U źródeł tych wyborów powinna być również właściwa intencja.
W tym miejscu trzeba sobie powiedzieć, że nie każda intencja ma wartość nadprzyrodzoną. Mogą być intencje naturalne, czysto ludzkie, egoistyczne. I właściwie większość naszych czynów ma motywacje naturalne. Podejmujemy je dla przyjemności, rozrywki, dla rodziny, dla zarobku, z pychy, dla sukcesu, pochwały itd.
Ponadto, zwykle w jednym czynie kryje się wiele, nieraz złożonych intencji. Intencje prawe mogą być przemieszane z intencjami czysto egoistycznymi a nawet fałszywymi, błędnymi. Np. ktoś może podjąć studia z wielu motywów – aby zdobyć dobry płatny zawód, aby nie zawieść oczekiwań rodziców, ponieważ interesuje go dany kierunek studiów, a także ze względu na dalsze cele – realizacja życia, nadanie sensu swojemu istnieniu, czy ostatecznie, by podjąć swoje, w taki sposób odczytane powołanie. Młoda dziewczyna wybiera drogę życia zakonnego, aby zrealizować swoje marzenia, naśladować Chrystusa, ale też mieć poczucie bezpieczeństwa i oparcia, jaką daje wspólnota zakonna. Ta wielość i różnorodność motywacji nie zawsze jest uświadamiana i jasna do odczytania.
W zasadzie większość naszych działań posiada złożone intencje. Podejmujemy je ze względu na Boga czy drugiego człowieka, ale towarzyszą temu (często nieświadome) motywy egoistyczne (por. KKK 174).
W teologii mówi się o dwóch rodzajach intencji. Istnieje intencja świadoma, która skłania nas bezpośrednio do danego wyboru bądź czynu, np. modlę się do Boga, ponieważ zachorował mój bliski przyjaciel i bardzo zależy mi na jego wyzdrowieniu. Wierzę również głęboko, że Bóg może go uzdrowić.
Istnieje też intencja nieuświadamiana, intencja, o której nie wiemy, a która mimo to jest przyczyną naszego działania. Obejmuje ona przykładowo większość prac jakie podejmujemy, relacje z innymi, różne przyjemności, itd.
Czy taka intencja ma wartość w oczach Bożych? Czy trzeba być świadomym swej intencji, aby miała zasługę wieczną? Św. Paweł pisze: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1Kor 10, 31). Te słowa nie oznaczają, że musimy ciągle myśleć, jaką intencją kierujemy się w naszym życiu. Oznaczają natomiast, że świadomie wzbudzona (czy raczej wzbudzana) intencja, by realizować swoje życie z Bogiem, może towarzyszyć nam w całym życiu i wszystkich codziennych czynnościach. A więc nie muszę jej non – stop przywoływać.
Warto jeszcze wspomnieć, że sama dobra intencja nie jest jednoznaczna z dobrym wyborem bądź działaniem. Może towarzyszyć nam dobra intencja, a podjęte działanie może okazać się grzeszne, złe. Weryfikacją są w tedy owoce. Po owocach poznacie ich (zob. KKK 175). Natomiast zła intencja może zmniejszać wartość czynu, a nawet go dyskredytować. Katechizm mówi: dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry. Jako przykład podaje katechizm jałmużnę, którą daje się z motywów próżnej chwały, by zdobyć uznanie, podziw ludzi (Mt, 6, 2-4; tamże).