1. Życie duchowe musi opierać się na fundamencie przebaczenia. Jeżeli go zabraknie, reszta, nawet najgłębsza modlitwa i asceza, pozostanie iluzją. Jednak podjęcie przebaczenia nie należy do decyzji łatwych. W czasie mojej posługi udzielania Ćwiczeń duchownych i kierownictwa duchowego słyszę często stawiane pytanie: dlaczego ja mam uczynić pierwszy krok? Pytanie wydaje się tym bardziej uzasadnione, gdy zadaje je osoba skrzywdzona.

 Franz Jalics, węgierski jezuita, podzielił się swoim doświadczeniem przebaczenia w książce Rekolekcje kontemplatywne. Najpierw przeżył piekło wojny. Jego ojciec został otruty z powodów politycznych a dom rodzinny został upaństwowiony przez komunistów. Po powrocie z wojny matka z ośmiorga dziećmi zamieszkała w piwnicy. Pierwszą jej reakcją na zastaną sytuację było wezwanie do modlitwy za wszystkich, którzy w domu i w okolicy cierpieli albo ponieśli szkody. Jak później powiedziała, wspomina Jalics, nie chciała, żeby w sercach mojego rodzeństwa mogła się zagnieździć nienawiść albo uraza (Rekolekcje kontemplatywne).

Drugim traumatycznym przeżyciem był pobyt w więzieniu w Argentynie. Jalics jako profesor dogmatyki mieszkał w dzielnicy nędzy w Buenos Aires. Oskarżony o terroryzm, został aresztowany w 1976 roku i przeżył drugie piekło – więzienia. Przeżył jako jeden z dwóch na sześć tysięcy uprowadzonych w tym czasie w Argentynie. W więzieniu rozpoczął się w nim proces przebaczenia: Pomimo wewnętrznego wzburzenia i bardzo gwałtownych uczuć nieustannie próbowałem przebaczyć. Modliłem się też zawsze za naszych prześladowców i za ludzi, którzy ponosili winę za nasze uprowadzenie. Po upływie trzech i pół miesiąca […] sam proces powtarzał się codziennie aż do dnia naszego uwolnienia: wściekłość, strach, depresja, smutek i płacz. Od czasu do czasu dni były spokojniejsze (tamże).

Kilka lat później po wyjeździe do Niemiec i pracy rekolekcyjnej nastąpiło całkowite przebaczenie i w konsekwencji uzdrowienie wewnętrzne: zauważałem stopniowo, że dokonała się we mnie bardzo wielka zmiana. Lekka depresja, która w ukryciu zawsze mi towarzyszyła, podobnie jak pewna agresywność zniknęły całkowicie i nigdy już nie wróciły. Miesiące uprowadzenia, więzienia i bliskości śmierci w połączeniu ze stałym powtarzaniem imienia Jezus spowodowały we mnie głębokie oczyszczenie […] w ciszy medytacji zostało mi podarowane niewiarygodne przeistoczenie (tamże).

 Wspomnienia o. Jalicsa potwierdzają, że podjęcie przebaczenia jest procesem długim i trudnym. Z jednej strony mamy świadomość, że jesteśmy zanurzeni w Bożym miłosierdziu, sami oczekujemy od innych przebaczenia, a z drugiej strony wyrządzona krzywda bardzo boli i nie pozwala szybko i szczerze przebaczyć. Niektórzy są wręcz zżerani nienawiścią, rujnują siebie i swoje życie a także życie innych, lecz nie potrafią zdobyć się latami na przebaczenie.

Aby zadany ból został nazwany, wyartykułowany i przepracowany, potrzeba czasu. Przebaczenie w wymiarze duchowym, religijnym możliwe jest wcześniej, ale w wymiarze emocjonalnym jest dłuższym procesem, który wymaga przepracowania i akceptacji uczuć. Andras Angyal twierdzi, że zwykle po raz pierwszy dokonuje się w trakcie psychoterapii. Wypieranie, negacja, sublimacja, projekcja, racjonalizacja ani inne mechanizmy obronne nie wystarczą. Podobnie jak pobożne motywacje czy życzenia typu: ja już wszystko wybaczyłem, polecam tę osobę Panu Bogu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie małe ale. Gdy spotkamy osobę, która nas skrzywdziła, usłyszymy podobną historię lub zobaczymy podobną scenę, wszystko w nas na nowo w natarczywy sposób odżywa. Okazuje się, że przebaczenie było pięknym życzeniem.