„Prosić o to, czego chcę i pragnę”
Jest istotne, aby całemu temu rozważaniu i rozeznawaniu równolegle towarzyszyło modlenie się: modlitwa o światło Ducha Bożego, o siłę do zdecydowania we właściwym czasie. Jest to ważne ponieważ wiemy, że Bóg zna „myśli i poruszenia naszego serca” (Hebr 4, 12) i wiem, że „Ty znasz wszystkie moje drogi” (Ps 139, 3). To wskazuje także na określenie wewnętrznej postawy, w jakiej powinniśmy czynić to rozważanie i decydowanie: nie chcieć nic wymusić, lecz wybłagać. Św. Ignacy w Ćwiczeniach ciągle powtarza: „Prosić o to, czego chcę” (ĆD 104). Szczególnie kiedy chodzi o coś takiego jak życiowa decyzja. Może być ona podjęta tylko w duchu modlitwy, którą Kościół podaje nam każdego wieczoru w Komplecie: „W Twoje ręce, Panie, powierzam ducha mojego”. Św. Ignacy radzi nam, żeby „z wielką pilnością udać na modlitwę przed oblicze Boga, naszego Pana, i taki wybór złożyć Mu w ofierze [z prośbą], żeby Jego Boski Majestat zechciał go przyjąć i zatwierdzić, jeśli jest to ku Jego większej służbie i chwale” (ĆD 183). To pomaga także w tym, by postępować bez wewnętrznej presji, nawet wtedy, gdy istnieje pewna zewnętrzna presja. Zobacz, czy rozum i serce się zgadzają; popatrz, przy których zamiarach lub myślach pozostają one w zgodzie, pokrywają się. Jeśli podczas rozważania i decydowania pojawi się postawa, którą nazywam „zadowolenie pełne pokoju”, jest to znak tego, że droga nad którą rozmyślam jest dla mnie tą właściwą. Jeśli z tego wyrasta moja decyzja, powinienem przez parę dni w zwykłym rytmie dnia żyć z tą decyzją, coś jakby to był czas narzeczeństwa. Jeśli owo „zadowolenie pełne pokoju” pozostaje, a nawet się wzmacnia, potwierdza to przekonanie, że moja decyzja jest dobra, i otwiera mi przyszłą drogę.
Konkretność
Jednym ze znaków tego, że decyzja „dojrzewa” jest konkretność. „Głos Boga jest zawsze konkretny” (Gilbert Greshake). Przy całej swej hojności i rozległości ukazuje się on zawsze jako konkretny – owo sławne l’aujourd’hui de Dieu (dziś Boga) brata Rogera Schutza. Duch Boży nie oferuje nam niczego niejasnego. Boży głos rozpoznaję po jego konkretności: on bierze mnie takiego, jakim jestem; on wzywa mnie z wszystkimi moimi możliwościami.
Kolejnym znakiem tego, że decyzja „dojrzewa” i jest dla mnie właściwa, leży w „osądzie braci””, w osądzie jednego albo drugiego człowieka, który jest doświadczony w rozeznawaniu duchowych spraw. Mądrość i nauczanie „starców” mówi, abym przy szukaniu i znajdowaniu woli Bożej rozmawiał z moim bliźnim, zasięgał jego rady, i to zarówno co do samej decyzji, jak i co do drogi do tej decyzji! Często bardziej pomaga „Chrystus w bracie” niż „Chrystus we własnym sercu” (Dietrich Bonhoeffer). Bardziej znaczy tu: jaśniej, prawdziwej, mniej narażając się na złudzenia. Dobrze, gdy obydwie rzeczywistości, Chrystus w bliźnim i we własnym sercu zgadzają się – pewny znak tego, że moment na podjęcie decyzji nadszedł.