W 2007 roku w lutym uczestniczyłam w rekolekcjach dla nauczycieli w Siedlanowie. W Domu Rekolekcyjnym, w kaplicy jest obraz Matki Boskiej zmierzającej do Elżbiety, kiedy Maryja dowiedziała się, że jej kuzynka spodziewa się dziecka. Pamiętam, że w drugim dniu rekolekcji wstałam raniutko, kiedy wszyscy jeszcze smacznie spali, i przed tym obrazem modliłam się za moją mamę. Płakałam, bo nadal bardzo mi jej brakowało. Czułam jej duchową obecność ale brakowało mi jej fizycznie; chciałam się przytulić, pocałować. W tym dniu wróciłam z rekolekcji do domu i położyłam się wcześniej spać bo na drugi dzień w miejscowości gdzie mieszkali rodzice, rano, miała być odprawiona Msza św.za duszę mojej mamy, w rocznicę jej śmierci. Miałam tam jechać. Tuz przed przebudzeniem – dokładnie w rocznicę śmierci, w czasie kiedy mama umarła około 5.oo rano – przyśniła mi się. Tak jak w poprzednim śnie,
w kuchni rodzinnego domu; młoda, uśmiechnięta, szczęśliwa. Przytuliła mnie do siebie, objęła mocno. Pamiętam, czułam, że ona jest szczęśliwa, więc tylko zapytałam „Skoro mamo jesteś taka szczęśliwa to dlaczego ja wciąż płaczę ?”. CZUŁAM DOTYK I ZAPACH MAMY. Ja to czułam jeszcze przez kilka dni.:-).Myślę, że moja modlitwa do Maryi, żarliwa, szczera, serdeczna sprawiła, że przyśnił mi się taki sen. Niejeden Kapłan mi mówił, że powinnam dziękować Bogu za ożywienie wiary i możliwość ponownego kontaktu z mamą. I dziękuję. Codziennie. Za Dar Kapłaństwa, za Ich posługę, za Ich żarliwość bo miałam szczęście poznać naprawdę cudownych Księży i wiele, bardzo wiele im zawdzięczamy. Mój mąż i ja.
Wszystkim, którzy napotykają na problemy w swoim małżeństwie powiem z całą odpowiedzialnością jedno; rozwód to brama do piekła. Pamiętajcie o tym. Każde sakramentalne małżeństwo w oczach Boga jest święte – nierozerwalne i warte, by poświęcić wszystko dla jego ratowania. Wszystko.
Podsumowując. Byłam na dnie. Byliśmy w piekle. Sami je sobie stworzyliśmy, Żyliśmy z daleka od Boga. Tyle razy zamykaliśmy drzwi swojego domu i serca przed Jezusem a ON jednak cały czas cierpliwie czekał. Kochał i czekał. I kiedy zawołaliśmy, przybył i nas prowadzi. Delikatnie,
w całkowitej wolności. Chcemy iść za Jezusem, który jest celem naszego życia i tylko z Nim ma ono sens. Głęboki sens. Wiara jest dla nas niezwykłym bogactwem. Nasze uczestnictwo we wspólnocie,
w praktykach religijnych jest źródłem radości. To wszystko odbywa się nie pod przymusem, nie dlatego że tak wypada, że jest taka tradycja. To odbywa się w radości i całkowitej wolności. EUCHARYSTIA jest źródłem siły, adoracja Najświętszego Sakramentu jest źródłem Siły, Sakrament Pokuty jest źródłem siły, czytanie Pisma Świętego ubogaca i jest źródłem ogromnej siły. To nam pozwala coraz lepiej poznawać i coraz bardziej kochać Boga za Jego wierność, miłość, troskę o nas. Trzeba Bogu ufać i wierzyć. To podstawa. Wiara i zaufanie. Cały Stary i Nowy Testament przekazuje nam tę prawdę o Bogu.
JESTEM SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM. Dzielę się tą radością z tymi , którzy chcą słuchać. Staram się tak żyć aby gdy przyjdzie czas, nie stanąć przed Jezusem z pustymi rękoma. Ja teraz „smakuję życie”, cieszę się każdą chwilą, każdą sekundą, każdym dniem. Nieustannie pogłębiam swoją wiedzę o Bogu. Jest tyle wspaniałych książek, które uczą, wyjaśniają, pozwalają spojrzeć głębiej, inaczej. Bóg postawił na drodze mojego życiu tylu wspaniałych ludzi, cudownych, oddanych Kościołowi i człowiekowi Kapłanów. To wielka łaska !!!. Dokładnie rok temu, 8 grudnia miało miejsce w naszej parafii, uroczyste zainicjowanie działalności wspólnoty – Apostolatu Margaretka. Kilkadziesiąt osób zobowiązało się do wieczystej modlitwy za kapłanów. Przyłączyłam się do tej inicjatywy z radością traktując ją jako formę spłacania długu wobec Kapłanów, którzy odmienili i wciąż odmieniają moje serce. I ten dług będę spłacać do końca życia a nawet dłużej. Modlimy się z mężem o dobrą, wierzącą żonę naszemu synowi (o ile taka będzie wola Boga by nasz syn żył w małżeństwie). To jest takie moje, nasze, ciche marzenie.
O chrześcijaństwie można mówić różne rzeczy, można je krytykować (i wielu to czyni), można na nim nie pozostawić tzw. suchej nitki ale ono działa od prawie 2000 lat. Działa i odmienia ludzkie życie. Odmieniło nasze życie. JEZUS je odmienił. Jest dla nas Kimś bliskim, drogim i bardzo kochanym.
Chciałabym móc pod koniec swojego życia powiedzieć za św. Pawłem, moim ulubionym, ukochanym Apostołem „w dobrych zawodach wystartowałam, bieg ukończyłam, wiarę ustrzegłam”. Kasia B.
(tzn. Anna Maria Katarzyna od bierzmowania)