Potwierdzenie bez słów
Aby spotkanie z Bogiem stało się faktem, trzeba, żeby mówiło dwóch. Ćwiczenia mnożą zachęty do rozmawiania z Bogiem, ale czy słowo wypowiadane przez człowieka nie pozostaje bez odpowiedzi? Kiedy przyjrzymy się zamieszczonym tam kolokwiom, stwierdzamy, że Ignacy wykorzystuje w nich rozmowy z Bogiem, modląc się o łaski lub oskarżając się o grzechy, dzieląc się troskami, by otrzymać jakąś radę, prosząc o światło, dziękując za otrzymane życie, czyniąc obietnice przemiany tego życia, a wszystko kończy rozmową z Panem o Jego miłosierdziu (por. Ćd 61).
Ignacy nie czeka na słowo odpowiedzi. Czyżby więc rozmowa zdążała do milczenia? Zastanawiało się nad tym wielu znawców życia duchowego. W Ćwiczeniach słowo „milczenie” prawie nie występuje. Ponieważ Bóg reaguje, Ignacy, nie siląc się na słowne wyrażenie Jego reakcji, konstatuje, że nasze decyzje i wybory Bóg przyjdzie potwierdzić, i radzi, by „udać się z wielką pilnością na modlitwę przed oblicze Boga, Pana naszego i ofiarować Mu taki wybór, aby Jego Boski Majestat zechciał go przyjąć i potwierdzić, jeśli to jest ku Jego większej służbie i chwale” (Ćd 183).
Ignacy chętnie się utożsamiał z życiem Apostołów. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że przyjście Ducha Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy uważał za potwierdzenie ich misji przepowiadania w ubóstwie. Ze swej strony oczekuje on widomego znaku od Boga jako reakcji potwierdzającej jego słowa. Jednakże ta Boża reakcja nie jest ucieleśniona w materialnie wypowiadanych słowach. W Dzienniku Ignacy odnotowuje fenomen nazywany tam loquela. Są to słowa przychodzące, według jego własnego świadectwa, z góry, pozbawione jednak treści znaczeniowej i bardzo podobne do niebiańskiej muzyki, której brzmienie sprawia przyjemność, ponieważ pochodzi od Boga.
Potwierdzenie ze strony Boga podobne jest do słowa, a równocześnie całkowicie od niego odległe. To piękna muzyka, będąca jedynie dość niezwykłą formą reakcji Boga. Bardziej zwyczajne są wzruszenia i poruszenia, w których słowa mogą odgrywać pewną rolę. „Podczas Mszy miałem różne odczucia, które potwierdzały to, co się rzekło [kwestia radykalnego przestrzegania ubóstwa]. I w chwili, kiedym trzymał w rękach Najświętszy Sakrament, przyszła mi z wnętrza pewna mowa i nacisk, żeby Go [Jezusa] nigdy nie opuścić ani za cenę całego nieba czy świata […]; i odczułem w tym czasie nowe poruszenia, pobożność i radość duchową”. Opowiadanie o przeżytym doświadczeniu, potwierdzonym przez Boga, dowodzi, że Ignacy widział i czuł, iż powinien trwać przy swojej decyzji, kroczyć dalej obraną drogą ze stanowczością umocnioną przez wzrost jego wiary, nadziei i miłości.
Jeśli nie każdy chrześcijanin prowadzi życie w sposób przypominający doświadczenie Ignacego, to jednak w rozmowie z Bogiem każdy wystawia się na działanie rzeczywistości duchowej, odczuwając w sobie skutki tego działania pod postacią pociechy lub strapienia. Ignacy, dysponujący ogromnym doświadczeniem, poucza, jak rozpoznać w nawiedzających nas poruszeniach odpowiedź Boga. Gdy to pojmiemy, nasza modlitwa, nasza rozmowa z Bogiem nie będzie nigdy komentarzem o sobie i dla siebie, ale stanie się spotkaniem, gdzie przymierze zawierają dwie wolności: wolność wyrażająca się w słowie i wolność sprawiająca obcowanie serc.
Wiara w słowo
Zaufanie Ignacego do języka jest zaufaniem rzemieślnika do materiału, z którego tworzy. Stąd nieskrępowane posługiwanie się nim w modlitwach, kolokwiach, rozmyślaniach, by ten język, którym zwracamy się do Boga, coraz bardziej doskonalić. Rozmowa z Bogiem nie byłaby dialogiem, gdyby On nie otrzymał od nas przesłania i nie odpowiedział zrozumiałym dla nas językiem. Jest w tym coś dramatycznego, ponieważ Bóg jako adresat nie może się posłużyć instrumentem mowy, nawet jeśli potrafi dać nam znak za pomocą środków wykraczających poza obszar języka werbalnego, we właściwym tego słowa znaczeniu.
Ów dramatyczny charakter dialogu jest tym bardziej wyrazisty, że Ignacy w kolokwium nie tyle szuka rozmowy z Bogiem, ile pragnie poznać, jaka jest Jego wola. Chce wiedzieć, czy Bóg zgadza się lub nie z dokonanym przez niego wyborem. Ignacy mniej szuka teofanii (objawienia obecności Boga), ile raczej semiofanii, znaku, że Bóg aprobuje bądź nie aprobuje jego drogi w kierunku dokonania wyboru. Stąd właśnie rozmowa, kolokwium budowane na fundamencie caritas discreta, na miłości przyjaciela do przyjaciela – miłości przenikliwej, umiejącej rozpoznać i wyodrębnić znak dany przez Mistrza swojemu słudze.
Książeczkę Ćwiczeń duchownych prezentuje się nieraz jako podręcznik nauki stawiania Bogu pytań, a Dziennik Duchowy jako książkę pozwalającą odkryć Boski kod, formy, jakie może przybrać znak pozostawiony przez Boga. Jednakże ten Boski kod znajduje się już w Ćwiczeniach, w tym wszystkim, co dotyczy pociechy i strapienia. Dziennik ilustruje go raczej osobistym doświadczeniem Ignacego, jakim jest dar łez. Książeczka Ćwiczeń natomiast zawiera już wszystko to, co potwierdza prawdę, że kolokwium stanowi prawdziwy dialog z Bogiem, nawet jeśli ze strony człowieka jest to rozmowa werbalna, a ze strony Boga niewerbalna. Bóg i człowiek stają się znakiem, jeden przez język ludzki, drugi przez działanie w ludzkim sercu za pomocą impulsów i poruszeń.
Jeśli Ignacy ma w tej rozmowie tak wielką wiarę w słowo, to w żadnym wypadku nie dlatego, jakoby sądził, że mnożenie słów jest najpewniejszym środkiem otrzymania odpowiedzi, lecz chce jedynie pobudzić człowieka do jasnego i precyzyjnego wyrażania się, do czego słowa normalnie zmuszają. Chce, by każdy mówił o swoich pragnieniach i niepokojach, żeby Bóg mógł się nimi posłużyć, wkładając w nie własne pragnienia. Tylko przez dobrze postawione pytanie można otrzymać wyraźną i znaczącą odpowiedź. Ponieważ cała mistyka ignacjańska ukierunkowana jest na służbę ku większej chwale Boga, problem nie leży w pytaniu: „Kim jest Bóg?”, lecz: „Czego Bóg wymaga od człowieka?”. Stąd to zaufanie do narzędzia, jakim jest język.