dzięki uprzejmości:

 http://www.deon.pl/

Jeśli szukasz mistrza uśmiechu – sięgnij do niemego kina. Oscara w kategorii uśmiechu nr 1 wart jest Charlie Chaplin, zwłaszcza w tzw. scenach miłosnych (jakie to wtedy było niewinne!), przy minimalnych nakładach, maksymalne efekty – w skali od 1 do 7.

 

 

Nr 1 – Nieśmiały

Początki mogą być skromne, ale warto ustrzec się błędu nowicjuszy, ślepego naśladownictwa. Klasycznego modelu uśmiechu nr 1 nie znajdziemy w żadnym dziele sztuki (np. w łagodnym drgnieniu ust paryskiej Mony Lisy) i by go wyćwiczyć, nie trzeba stać się znawcą malarstwa. To ślepa uliczka. Do nieśmiałego uśmiechu spokojnie wystarczą środki wyrazu rodem z pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ten uśmiech im bardziej nieporadny, tym bliższy ideału, gdyż nr 1 to rozgrzewka dla mięśni twarzy, zwłaszcza tych rzadziej używanych. Lecz jeśli ktoś już musi znaleźć sobie mistrza, to niech sięgnie do niemego kina. Oscara w kategorii uśmiechu nr 1 wart jest Charlie Chaplin, zwłaszcza w tzw. scenach miłosnych (jakie to wtedy było niewinne!). I o taki efekt chodzi: przy minimalnych nakładach, maksymalne efekty.

Nr 2 – Prosty

Ten uśmiech nic nie kosztuje, ale jest tak podstawowy jak, nie przymierzając, chleb na naszym stole: nie sposób się bez niego obyć. Zazwyczaj kojarzony jest z grzecznościowymi uprzejmościami, jakimi darzą nas napotkani ludzie: sprzedawczynie w sklepach, kontrolerzy biletów, urzędnicy skarbówki czy księża w zakrystii. Taki prosty uśmiech – jak na życzenie – zagościł właśnie na twarzy PT. Czytelnika (ciekaw jestem tylko, czy jest bezwiedny czy wymuszony, choć nadzieję miałem na niepohamowany). Jeśli nie zagościł, to usprawiedliwiam tylko tych, co przed chwilą wrócili autobusem ze sklepu, gdzie próbowali jakimś przyjemnym zakupem poradzić sobie z burzą emocjonalną, która ogarnęła ich po wizycie w urzędzie skarbowym lub kancelarii parafialnej. Ci właśnie przechodzą stopień wyżej w naszej skali uśmiechu, bo śmieją się szczerze i do bólu (zwłaszcza jeśli na domiar wszystkiego podróżowali bez ważnego biletu).

 

Nr 3 – Szczery

Właśnie taki uśmiech rozświetla nam twarze, gdy z dobrotliwą pogodą ducha przechodzimy ponad niedoskonałością tego świata. Najpiękniejsze w nim jest to, że nie negując doznanej przykrości, potrafi nas unieść ponad nią, uwolnić i wyciszyć.
Co za tym stoi? Niewątpliwie solidna struktura osobowości powiedzieliby psycholodzy, bo napięcia, jakie trzeba przy tej okazji znosić, dotykają głęboko naszej psychiki i chcąc nie chcąc wystawiają ją na szwank. Skoro jesteśmy w stanieje znieść i przezwyciężyć, to znaczy, że posługujemy się humorem jako świadomym mechanizmem obronnym, a to jest przejawem zdrowia psychicznego. Śmiech to zdrowie!

Nr 4 – Serdeczny

Kojarzony jest z uśmiechem od ucha do ucha, choć etymologia wskazuje raczej na organ wewnętrzny: serce. Nie jest to bynajmniej zbieżność przypadkowa, bo to, co fizyczne, schodzi się tu z tym, co psychiczne, a nawet duchowe. To już wyższa szkoła jazdy w naszej uśmiechologii: by opanować ten uśmiech potrzeba nie tylko zdrowej, ale zintegrowanej osobowości, która wyraża się zarówno bogactwem ekspresji, jak i głębią przeżyć. Takiego serdecznego śmiechu uczył nas przez lata Jan Paweł II, który po głębokich i poważnych słowach potrafił wtrącić coś o kremówkach czy zażartować z samego siebie. Nic mu to nie ujmowało, a wprost przeciwnie dodawało niezwykłego uroku osobistego. Szkoda tylko, że spora część z nas pamięta jedynie te kremówki, a niewiele ze słów na temat np. dziesięciu przykazań. Ale to już moralizowanie, więc przerywam.