Nowa perspektywa
Zderzenie chrześcijańskiej wizji życia z nowoczesnością jest nieuniknione. To jednak nie ewangeliczne wezwanie Jezusa jest iluzoryczne, lecz współczesny – choć stary jak świat – mit szczęścia, budowany najczęściej z pominięciem i kosztem nieszczęścia zdecydowanej większości ludzkości; globalne statystyki aż nadto to potwierdzają. Stając pomiędzy najuboższymi, Jezus nie idealizuje ubóstwa czy cierpienia, ale wskazuje najlepsze warunki odkrycia niewygodnej prawdy o świecie, o tym, że nie jest on wcale tak wymierny, przewidywalny, bezpieczny i możliwy do kontroli, ale wprost przeciwnie – pozostaje problematyczny, ciemny i wymykający się naszej władzy. Kto myśli inaczej, zwyczajnie jest w błędzie, nieuchronność śmierci staje się tu koronnym dowodem. To punkt zwrotny w doświadczeniu wiary, który czyni oczywistą i możliwą do przyjęcia logikę Ewangelii, zwłaszcza ośmiu błogosławieństw z Kazania na Górze, które są pierwowzorem radości doskonałej.
Niezwykłe, bo wolne od religijnych konotacji, potwierdzenie tej intuicji można znaleźć w analizach czeskiego filozofa Jana Patoćki. Początek życia duchowego upatruje on w konfrontacji z negatywnymi doświadczeniami, o których zwykły człowiek stara się zapomnieć lub instynktownie przed nimi uciec, wmawiając sobie, że jakoś to będzie. W takim ciągłym narażeniu na to, co negatywne, Patoćka widzi nowe życie, choć oznacza to istnienie w jakiejś izolacji i próżni, w której po prostu nie da się żyć. Filozoficznymi ikonami takiego życia są Sokrates i jego konflikt ze światem oraz „wewnętrzna emigracja” Platona, przeciwnikami zaś sofiści. Innych możliwości zdaniem Patoćki nie ma.
Inną możliwość odnajdujemy dopiero w Jezusie Chrystusie, który nie tylko wystawił się na to, co negatywne, i wszedł w konflikt ze światem – stąd Jego męka i śmierć – ale przełamał tę negatywność, otwierając zupełnie nową, nieoczekiwaną perspektywę, którą stało się Jego zmartwychwstanie. Dopiero to nowe życie, które obiecuje Jezus, jest spełnieniem pragnienia szczęścia, jakie nosi w sobie każdy człowiek.
Droga chrześcijańskiej inicjacji wiedzie przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Innej drogi chrześcijaństwo nie zna. Stawia nas to w niewygodnej pozycji, ale tylko wobec tych, którzy negują problematyczność świata i utrzymują, że można go kontrolować zgodnie z własną wolą. Ewangeliczny radykalizm nie oznacza więc żadnej skrajności: ani przekreślenia en bloc wszystkiego, co związane ze światem, ani jego bezkrytycznej akceptacji. To raczej droga uznanego w głębokim myśleniu złotego środka, która jest najtrudniejsza, ponieważ oznacza zgorszenie dla jednych, a głupstwo dla drugich.
Więcej w książce: Duchowość daru z siebie