dzięki uprzejmości:

Reklama

 

Rekolekcje ignacjańskie oparte na książeczce Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli zawsze budziły wiele emocji. Metoda ćwiczeń rekolekcyjnych Ojca Ignacego od samego początku miała swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Ci ostatni wśród wielu zarzutów podkreślali między innymi zbyt mocny woluntaryzm, do jakiego nakłania św. Ignacy w budowaniu przez człowieka relacji z Bogiem.

 

Ćwiczenia w przezwyciężaniu samego siebie

 

Także dziś, kiedy tak dużo mówi się o roli uczuć, zarzut woluntaryzmu Ćwiczeń może być aktualny, tym bardziej że w tekście rzeczywiście znajdziemy wiele fragmentów niemal wprost nakłaniających do kierowania się wolą i rozumem. Już na wstępie natrafiamy na zdanie mówiące, że „ćwiczeniami duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do odrzucenia [quitar de sí] wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu – do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy” (Ćd 1). Brzmi to trochę – szczególnie w oryginale hiszpańskim – jakby tego typu działanie było kwestią jedynie dobrej, a przede wszystkim silnej woli człowieka.

Wrażenie to pogłębiają dalsze słowa autora Ćwiczeń: „Gdyby dusza miała nieuporządkowane przywiązanie i skłonność do jakiejś rzeczy, bardzo jej jest pożyteczne, aby ze wszystkich sił naginała się ku temu, co jest przeciwne temu jej złemu przywiązaniu” (Ćd 16), „działając przeciw własnej zmysłowości i przeciw własnej miłości cielesnej” (Ćd 97). Znowu tak, jakby wystarczyło mocno chcieć i sprawa załatwiona. W podobnym tonie brzmią kolejne fragmenty Ćwiczeń. Kiedy w pierwszym tygodniu rekolekcji odprawiający je ma rozważać kwestie związane z grzechem, wydaje się, że św. Ignacy największy nacisk kładzie na wolę i rozum. Zaleca bowiem, aby „przypomnieć sobie pierwszy grzech tj. grzech aniołów, potem rozumem go rozważać, a wreszcie zastosować doń i wolę, chcąc o tym wszystkim pamiętać, to wszystko rozumieć” (Ćd 50). Jakby wystarczyło zrozumieć, czym jest grzech, a potem jedynie bardzo chcieć go nie popełniać, nie zwracając uwagi na towarzyszące mu uczucia i namiętności.

Wydaje się jednak, że najbardziej „sztandarowym” fragmentem Ćwiczeń, który spotyka się z zarzutem nieliczenia się przez św. Ignacego z uczuciami człowieka, jest tekst tak zwanego Fundamentu i poprzedzająca go krótka charakterystyka rekolekcji. Dowiadujemy się z niej, że Ćwiczenia służą „do przezwyciężania samego siebie i do uporządkowania swego życia bez kierowania się jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane” (Ćd 21). Stąd też „trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nierobiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej woli, a nie jest jej zakazane [lub nakazane]. […] Natomiast trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni” (Ćd 23). Ponownie można odnieść wrażenie, jakby wszystko zależało jedynie od dobrej i silnej woli człowieka.

Bez wątpienia powyższe cytaty mogłyby wskazywać na prawdziwość zarzutów stawianych św. Ignacemu. Wiemy jednak, że słowa wyjęte z kontekstu nie zawsze dobrze oddają myśl autora, a niejednokrotnie ją wypaczają. Nie inaczej jest w przypadku Ćwiczeń duchownych. Co więcej, wielu dobrze znających nie tylko ich literę, ale i ducha uważa, nie bez racji, że są one prawdziwą szkołą uczuć. Współczesny Ignacemu doktor Gasparo Contarini widział w autorze Ćwiczeń mistrza i nauczyciela miłości, a w jego rekolekcjach nową teologię – teologię serca. Św. Piotr Kanizy, odwołując się do własnego doświadczenia, stwierdził, że dobrze odprawione Ćwiczenia przemieniają duszę i uczucia człowieka. Są one bowiem autentyczną szkołą porządkującą i wychowującą uczucia uczestnika rekolekcji.